Prolog

581 30 3
                                    

-Luke? -Zapytał z zdziwieniem Ashton. -Co ty tutaj robisz? -Zadał pytanie, nie zwracając uwagi na małą osóbkę stojącą za nogami blondyna. Chłopak westchnął załamany i z niepewnością przekroczył próg domu, w którym tymczasowo odbywały się urodziny jednego z przyjaciół.

-Muszę porozmawiać z Michael'em. -Powiedział załamany, a jego głos brzmiał, jakby płakał przez całą podróż pokonaną z Nowego Jorku do Australii. -Z wami. -Dodał ciszej i spuścił swój wzrok na chłopca, który w swoich malutkich dłoniach ściskał białą kopertę. Po chwili oczy Ashton'a także powędrowały niżej. Zdziwiony, podrapał się po karku.

-Jasne. -Odparł powoli, kiedy szok już trochę zmalał. -Jak pamiętasz Mikey ma dzisiaj urodziny i są u nas goście. -Poinformował go. Gestem dłoni zaprosił blondyna do salonu gdzie przebywały wszystkie rodziny. Hemmings westchnął i ruszył za Ashton'em, zastanawiając się jak ma im to wszystko wyjaśnić. -Przybył ktoś jeszcze. -Powiedział Irwin wchodząc do pomieszczenia. Wszystkie pary oczu skierowały się na wysokiego chłopaka.

Nie wygląd dobrze. Jego oczy były lekko czerwone, a wory pod oczami tylko upewniały wszystkich, iż ma problemy ze spaniem. Na jego twarzy gościł paru dniowy zarost, w którym nie wyglądał najlepiej.

-Wiem, że nie mieliśmy kontaktu przez pięć lat, ale nie daje już sobie rady. -Powiedział cicho i spojrzał na zgromadzonych ludzi. Byli tu wszyscy. Rodzina Calum'a, rodzina Ashton'a, Michael'a, a nawet jego. Wszyscy wpatrywali się w jego osobe nie zwracając uwagi na chłopczyka, skrytego za jego ciałem. -My oboje nie dajemy już rady. -W swoją dużą dłoń chwycił malutką rączkę bruneta.

-Co ty sobie myślisz? -Pierwszy odezwał się ojciec blondyna. Wstał z kanapy i spojrzał na swojego syna z zawiedzeniem. -Zostawiłeś nas wszystkich i nagle oczekujesz od nas pomocy?! -Krzyknął zły, a chłopak spuścił głowę.

-Nie chce od was pomocy. -Powiedział po chwili ciszy i spojrzał na Michael'a. -Pomocy potrzebuje to dziecko. -Wypowiedział cicho, a wszyscy spojrzeli na małego chłopczyka.

-Luke, czy ty jesteś ojcem? -Odezwał się Calum.

-Nie ja. -Odpowiedział. -Brandon potrzebuje swojego prawdziwego ojca. -Zielone oczy chłopczyka skierowały się na Michael'a. Uśmiechnął się lekko w jego stronę i podszedł, puszczając dłoń Hemmings'a.

-To dla ciebie. -Powiedział i podarował mu białą kopertę, którą chłopak wziął z niepewnością.

-Co to jest? -Zapytał, patrząc w jego oczy.

-List od mamusi. -Odpowiedział smutny. -Nie ma jej już z nami, a tobie chciała podziękować.




{i}

Przepraszam Was słoneczka za prawie godzinne opóźnienie, ale jutro mam koncert i muszę bardzo wcześnie wyjechać i musiałam się spakować :)
Piszcie w komentarzach jakie odczucia po prologu. Chce przeczytać waszą opinię na ten temat ;)

kik story 3 | m.c. / l.h. |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz