Po ciężkiej nocy spędzonej w parku uświadomiłem sobie, iż nie wytrzymam już dłużej. Nie dam rady spojrzeć w oczy Chrisa i udawać, ale z drugiej strony wyznanie mu moich uczuć będzie jak nieprzemyślane samobójstwo. Może i nie jest on tym typem ludzi, którzy zostawiają innych w potrzebie. Wiem, że by mnie nie zostawił. Ale nie mam wpływu na to co sobie o mnie pomyśli. Może wziąć mnie za dziwaka, za kogoś nie wartego jego uwagi czy troski. Nasza relacja może sie zmienić. Może być nie zręcznie i po kilku tygodniach przestaniemy rozmawiać... Ale co gdyby okazało sie, że czuje do mnie to samo? Co jeśli także jest zakochany w moich oczach, tak jak ja w jego. Co jeśli kocha mój uśmiech i sposób w jaki chodze? Co jeśli marzy o tym, aby trzymać moją rękę i całować moje usta, tak jak robię to ja? Co jeśli naprawdę tak jest?
Pokręciłem głową, wypadając z morza moich myśli. Muszę zająć czymś myśli, a to, że aktualnie trwa lekcja fizyki i nauczyciel tłumaczy nam jakieś nudne i niepotrzebne wzory, było moim zbawieniem. Nie chcę teraz zamęczać się problemami. Potrzebuje odpocząć, chociaż na te czterdzieści pięć minut.
-Przperaszamy za spóźnienie. -Podniosłem wzrok na dwie dziewczyny, które przekroczyły próg sali, patrząc na surowego pana Smitha. Nauczyciel bezczelnie zjechał je wzrokiem i skrzywił się widząc na policzku Katherine ślad po szmince drugiej dziewczyny. Każdy z nas wiedział, że są razem już od pół roku, a straszy mężczyzna codziennie dawał nam do zrozumienia, że jest zwykłym homofobem.
-Gdzie wasza matka, dziewczęta? -Zapytał się kpiącym głosem. Zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o co mu może chodzić.
-Nie rozumiem? -Było to bardziej pytanie niż stwierdzenie.
-Chciałbym porozmawiać z waszymi rodzicami, ponieważ zdecydowanie jesteście na złej drodze życia. -Rey spojrzała na Kate z dziwnym wyrazem twarzy, najwyraźniej nic z tego nie rozumiejąc. -Jak można być w związku z kimś tej samej płci? -Prychnął i gestem dłoni kazał zająć im swoje miejsca. -To jest niedorzeczne! Powinno być to zabronione! -Krzyknął, sprawiając, iż w oczach blondynki pojawiły się łzy. Moje serce przyspieszyło kiedy poczułem na kolanie dłoń mojego przyjaciela. Skierowałem na niego wzrok tylko dlatego, aby przekonać się, że słowa nauczyciela widocznie go zasmuciły. Poczułem nagły przypływ pewności siebie i chęć obronienia tych dziewczyn i wszystkich ludzi, którzy byli innej orientacji.
-Myślę, że to nie od pana zależy, kto się w kim zakocha. -Mój głos był donośny, a wszystkie pary oczu skierowały się w moją stronę.
-Jasne, że nie ode mnie, ale nie będę tolerował takich ludzi. -Syknął, sprawiając, że chciałem się wycofać, jednak pomyślałem o siebie. Jestem jednym z nich i muszę nas bronić. Tak więc wstałem gwałtownie, a moje krzesło upadło z głośnym hukiem.
-A ja nie będę tolerowałem homofobów. Jak można być, aż tak zacofanym, aby wmawić komuś, że jest nic nie warty, ponieważ zakochał się w osobie tej samej płci? -Twarz nauczyciela wyraźnie zaczęła nabierać koloru czerwonego, a ja obawiałem się tylko tego, że wyśle mnie do dyrektora, a ten wezwie mojego ojca. Jednak nie było teraz mowy o wycofaniu się. Wygram tą małą walkę i pokaże wszystkim, że każdy z nas jest na tym samym poziomie. Obojętnie czy jest młody, innej religii czy innej orientacji. Każdy jest człowiekiem i ma prawo zakochać się w osobie przeciwnej płci. -Ludzie nie stają się gejami, lesbijkami czy biseksualistami. Ludzie po prostu zakochują się w drugim człowieku! -Mój głos jakoś sam z siebie podniósł się.
-Clifford! Czy matka nie nauczyła cię co to znaczy "szacunek"!? Czy może jest taka samo głupia jak ty!? -Moje serce kolejny raz złamało się. Chociaż... Nie oszukujmy się. Nigdy tak naprawdę nie zostało sklejone. Patrzyłem pustym wzrokiem na mężczyzne, który najwyraźniej zadowolony z siebie uśmiechał się. Poczułem jak moje policzki stają się mokre, a ja nie miałem na to wpływu. Wiem, że teraz wszyscy będą się ze mnie śmiać, ponieważ popłakałem się w klasie, ale to tak cholernie bolało.
W klasie zapanowała niezręczna cisza, przerywana moimi szlochami. Było mi przykro, że ktoś miał pretensje do osoby, ktróa nic nie miała do obecnej sytuacji. Tym bardziej jeśli ta osoba nie żyła od prawie szesnastu lat.
Nagle poczułem czyjeś ciepłe ramie, które oplotło mnie w pasie. Po chwili poczułem znany zapach perfum i wiedziałem, że tą osobą jest Chris. Że próbuje dodać mi trochę wsparcia i pewności, że on tutaj jest.
-Nie powinien wtrącać się pan w czyjeś życie. To są ich własne wybory, a prawda jest taka, że takim gadaniem, oprócz przykrości nic pan nie zdziała. To oni mają decydować i słuchać się swojego serca, a nie kogoś innego. Bo to tylko i wyłącznie oni przeżyją swoje życie. Nikt za nich tego nie zrobi.
}i{
Niech każdy zostawi po sobie komentarz :(
CZYTASZ
kik story 3 | m.c. / l.h. |
Fanfiction-Jaka Ona była? -Była naprawdę piękną dziewczyną. Nie chodzi mi teraz o wygląd, ale muszę przyznać, że pod tym względem była także nieziemska. Jej charakter był wspaniały. Mimo, iż dużo w życiu przeszła, potrafiła się śmiać i kochać, a ja tego nie d...