Rozdział 8

256 19 5
                                    

Rzuciłem plecak w kąt, powodując, że wszystkie książki i zeszyty wypadły z niego tworząc bałagan w pokoju, lecz w tej chwili nie miało to dla mnie znaczenia. Chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce i udać się gdzieś gdzie będzie cisza i spokój. Bez żadnych ludzi, którzy będą posyłać mi dziwnie spojrzenia. Opuściłem pokój, udając się na dół. Chwyciłem w dłonie lekką koszule w kratę, która pomoże ukryć mi moje blizy oraz utworzy ciepło kiedy będzie mi zimno. Jednak gdy miałem już wychodzić usłyszałem cichy szloch z salonu. Ciekawy kto to i czemu płacze ruszyłem w tamtym kierunku gotowy, aby wysłuchać i wesprzeć tą osobę. Zmieszałem się widząc mm i jego ojca, trzymającego w dłoni zdjecie mamy. I wiem, że on na moim miejscu nie przyszedł by mnie pocieszyć, a zapewne zingnorowałby to. Ale ja nie jestem nim, a my jesteśmy rodziną i mamy tylko siebie. I mimo tych wszystkich przykrości, które mi sprawił, ja chce być z nim w tych trudnych chwilach. Nadal go kocham i nie zamierzam przestać. Podszedłem bliżej, sprawiając, że jego wzrok podniósł się na mnie, a wyraz twarzy lekko zmienił się na zły. Jednak nie chciałem wyjść. Chciałem pomóc. Lekko chwyciłem ramkę z zdjęciem i delikatnie wyciągnąłem ją z pomiędzy jego dłoni. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, ale nie zaprotestował. Odłożyłem ją na stolik obok i kiedy oboje mieliśmy już puste ręce, przyciągnąłem go do uścisku. Trochę zabolało mnie to, że nie objął mnie, a próbował odepchnąć, jednak jestem tu dla niego.

-Ja... Nie mam pojęcia co mam powiedzieć. Nie powiem, że będzie dobrze. Nie smuć się. bo wiem, że to nie pomoże. I może jestem słaby w pocieszaniu ludzi, ale staram się. I może nie mamy dobrego kontaktu, ale cholernie mi na tobie zależy. Zasługujesz na kogoś kto właśnie w takich momentach przytuli cię i pokaże, że powinien być jedyną osobą, o której możesz marzyć całymi dniami i nocami. Zasługujesz na osobę, która nie powie ci "wszystko będzie dobrze", a "może być jeszcze gorzej i nie ukrywam tego, ale jeśli będziemy trzymać się razem i darzyć się miłością nawzajem to uda nam się, pokonamy to." Kogoś kto będzie dzielił z tobą swój czas i pasje. Kogoś kto sprawi, że poczujesz się dobrze. Kogoś kto sprawi, że się uśmiechasz i śmiejesz. Kto przytuli Cie bez słowa i kogoś kto będzie wiedział, że jest ci źle nawet bez twoich słów. Kto każdego dnia, każdej minuty będzie ci powtarzał, że kocha cie ponad życie i nie ma lepszej osoby od ciebie. Po prostu kogoś kto nie powie ci "ty nie masz wad", bo to nie jest coś co przynajmniej ja chce usłyszeć, ale zamiast tego szepnie ci do ucha "Jesteś taki jakbym chciała. Kocham cie pomimo twoich wad."... I może zbarzmiało to dennie i jest nie adekwatne do sytuacji, ale właśnie tego Ci życzę. I to tak prosto z mojego serca. Naprawdę nie wiem co innego mogłbym powiedzieć, ale sam potrzebuje kogoś takiego i rozumiem, że taka osoba w życiu to skarb... -Wyszeptałem mu do ucha poczym puściłem go i wyszedłem z domu.

Godziny mijały, zapadł zmrok, a ja nadal nie miałem ochoty aby wrócić do życia. Chciałem nadal chodzić w tych cmienych uliczkach i oczyścić swój umsył od tych gnębiących myśli i problemów. Nie czułem się zbyt dobrze i wiem, że jeśli wrócę mój stan się pogorszy. Nie potrzebuje pomocy czy zbędnych słów. Pragnę tylko samotności i ciemności. Ciszy i spokoju. To nie jest dużo, prawda?

Jednak moje życie jest cholernie trudne, a ja nawet nie mogę mieć tego cholernego spokoju. Moje serce lekko przyspieszyło kiedy drogę zaszli mi dwaj mężczyźni. Jedego z nich, tego chudszego i młodszego poznałem ze szkoły. Dokładniej z elity szkolnej. Jednak tego drugiego zupełnie nie kojarze. Czego oni ode mnie chcą? Przecież tym razem nie zwyzwałem elity.

-O Sam, czy to nie jest tej matkobója gej?

}i{
Jejku Brandon :(
Jestem ciekawa waszej opinii słoneczka!
Piszcie komentarze!









kik story 3 | m.c. / l.h. |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz