- Naprawdę mi ufasz.-powiedziałam z niepewnością,przecież tak długo z nim nie rozmawiałam.
-A ty mi?-zapytał z nutą ironii.
Wtedy po raz pierwszy mnie pocałował. Właściwie to delikatnie musnął moje usta. Pachniał świetnymi babeczkami waniliowymi. Uśmiechnął się do mnie i chciał coś powiedzieć ale do pokoju weszła moja mama, z tacą ciasteczek jagodowych, przecież ona dobrze wie, że ich nienawidzę.
-Cześć Mat!-Zawołała do niego z uśmiechem.
-Hej mamo-przewróciłam oczami, a z moich ust wydobył się cichy pisk.
-Dzień dobry pani Crafford-powiedział jakby nigdy nic-ja już muszę lecieć.
Szybko zeskoczył z mojego łóżka i wyszedł z mieszkania.
-Coś się stało ? -zapytała mnie jakby nie wiedziała o co chodzi. Tak naprawdę przecież dobrze wie, że Mat jej nie lubi. Wie też dlaczego.