Rano obudził mnie dźwięk budzika. Tak bardzo nie chciało mi sie iść do szkoły. Po porannej toalecie poszłam do kuchni, aby zjeść śniadanie.
Lodówka była prawie pusta. Był tam tylko mały jogurt naturalny.
-W końcu jestem na diecie po co mi więcej jedzenia? - zapytałam samą siebie.
Szybko zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Pod blokiem czekała na mnie Katie.
-Hej bejbe co tam?
-Jak zwykle, wyjedli mi całe żarcie z lodówki.
-A chociaż do szkoły sobie coś zrobiłaś ?
-Nie.
-Mam kanapkę z wędzonym łososiem, dam ci potem.
-Nie, ja nienawidzę wędzonego łososia przecież wiesz. - Czemu wszyscy proponują mi do jedzenia coś czego nie lubię.
-Wiem
W ciszy poszłyśmy do szkoły.
Lekcje minęły by mi ok, gdyby nie jeden chłopak, który świdrował mnie wzrokiem przez cały czas. Nawet go nie znałam. Pojawiał się na lekcjach i znikał po dwóch godzinach.
-Katie kto to jest ?-zapytałam przyjaciółki wskazując na nieznajomego, na którejś przerwie.
-Sama nie wiem, on chyba ma na imię Joshua czy jakoś tak. Jest mega dziwny kiedyś przechodząc obok widziałam jak rysował cię w zeszycie od matmy...
-Czemu mi nie powiedziałaś ?!
-Daj mi dokończyć, nie rysował ciebie jako człowieka ale jako zjawę lub ducha, w każdym razie coś nie przypominającego twojego ciała.
-Jeszcze raz pytam czemu mi nie powiedziałaś ?!
-Jakoś wypadło mi z głowy, sorry.
-OK, tylko następnym razem mi powiedz, proszę.