Rozdział 4

17 3 0
                                    

Obudził mnie dziwny szelest. Spojrzałam na telefon była 03:03 w nocy. Nagle coś spadło z mojego biurka. Wyszłam spod kołdry. Miałam bose stopy. Odrazu poczułam chłód przeszywający całe moje ciało. Podeszłam w stronę zrzuconego przedmiotu. To był mój... Nie chwila to był czyjś mały, czerwony, zabawkowy samochodzik, podniosłam go. Mam tylko starsze rodzeństwo, więc bardzo mnie to zdziwiło. Spojrzałam na okno. Gdy to zobaczyłam chciałam krzyczeć ale całe moje ciało było jakby sparaliżowane. Nie mogłam mowić ze strachu. Jedyne co zrobiłam to upuściłam zabawkę.
-Nie bój się mnie, nie zrobię ci krzywdy-powiedziało to coś. Miało chyba ze 2 metry długości. Jego ręce były kościste. Miał długie szpony. Wtem ujrzałam w nim coś znajomego te same wpatrujące się we mnie niebieskie oczy.
Kiedy zorientował się, że zaczęłam mu się przyglądać, zniknął. Jakby rozpłynął się w powietrzu, a małe autko razem z nim.
Wróciłam do łóżka. Leżąc próbowałam się uspokoić i wszystko sobie wyjaśnić. Ale to przecież niemożliwe, widziałam w nim te same oczy. Te same, które rano wpatrywały się we mnie bite dwie godziny. Przecież takie coś nie mogło się zdarzyć. Jak on się tu dostał nie otwierając okna? Po chwili rozmyślań jakoś udało mi się zasnąć, z kłębkiem myśli w głowie.
---------------------------------------
Przepraszam, że rozdziały są takie krótkie jeszcze nad tym popracuję. 🙂

Zaufaj mi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz