-Rikki? Rikki obudź się! - poczułam lekkie szarpnięcie - Rikki zgniatasz mi nogę!
-Ciiii jeszcze 5 minut - wymamrotałam.
-Nie kurwa, nie będzie jeszcze 5 minut! Wstawaj ruska mendo! - nagle poczułam zderzenie z podłogą.
-Co? Co się dzieje? - szybko podniosłam się.
-Nic się nie dzieje - usłyszałam śmiech Charliego.
-Charlie! Obudziłeś się! - wykrzyczałam na cały pokój.
-Nie krzycz kobieto, a teraz przynieś mi coś do jedzenia bo jestem strasznie głodny - wskazał na drzwi.
-Najpierw to zawołam pielęgniarkę - uśmiechnęłam się.
-Lepiej zawołaj tego przystojnego lekarza - poruszył znacznie brwiami. Nie wierze w niego, dopiero co się obudził a już go na flirty ponosi.
Wyszłam z jego sali poszukać pielęgniarki lub lekarza o którego prosił chłopak. Kiedy przyszedł upragniony lekarz Charliego zbadał go i powiedział, że jego stan szybko się poprawił, przepisał mu jakąś maść na nogę i mógł już wyjść ze szpitala. Zostało mi jeszcze tylko zadzwonić do Matta żeby po nas przyjechał. Po godzinie zjawił się Matt i zabrał nas z tego cholernego szpitala. Po drodze opowiedziałam mu całą historie o typku, który przyszedł w nocy.
-Pierwszy raz widziałam tego typa - sięgnęłam do radia by go ściszyć.
-Pewnie Carter zatrudnia nowych - spojrzał na mnie Matt.
-Zauważyłeś, że wszystko kręci się wokół niego? Carter to Carter tamto, już mam tego dosyć - popatrzyłam się na drogę - skręć tu.
-Przecież to nie jest twój dom - wskazał na zniszczony dom.
-Wiem - zmieszany spojrzał na budynek.
Wyszłam z auta niepewnym krokiem, nie wiem czy dobrze robię ale mam nadzieje, że dobrze. Po 10 minutach stałam przy odpowiednich drzwiach. Zapukałam kilka razy, po chwili otworzyła mi niska blondynka.
-Rikki co ty tutaj robisz? - zdziwiona spytała się mnie dziewczyna.
-Też się dziwie, wpuścisz mnie? - wskazałam ręką na pomieszczenie za nią.
-Tak jasne wchodź - przepuściła mnie - chcesz się czegoś napić?
-Nie dzięki ja tylko na chwilę - usiadłam na kanapie.
-Tak więc czego chcesz? - położyła swoje ręce na biodrach.
-Powiesz mi co Carter trzyma w swojej teczce o którą tak prosił.
-Kochana Rikki powiem ci tylko, że nie wyjdziesz z tego żywo - uśmiechnęła się.
-O nie kochana tak nie będziemy się bawić - wyjęłam z pasa broń i wycelowałam w nią.
-Wiesz najlepiej będzie jeżeli już wyjdziesz - wskazała na drzwi.
-O nie! Powiesz mi kochana co Carter trzyma w tej swojej teczce, powinnaś wiedzieć - oparłam się o oparcie - no gadaj.
-Ja nie wiem nic o żadnej teczce a teraz wyjdź - dziewczyna zaczęła się denerwować, niepotrzebnie nic bym jej nie zrobiła.
-Słyszałaś ją ona nic nie wie - usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się a w moją głowę celował jakiś facet.
-Widzę Clara, że już kogoś masz - uśmiechnęłam się do niej znacząco.
-Kol proszę wyprowadź ją - odwróciła się i poszła do innego pomieszczenia.
-Szanowna Clara znalazła sobie sługusa o imieniu Kol, jak słodko - wykrzyczałam śmiejąc się.
-Wyjdź stąd - odbezpieczył broń.
-Już idę idę - wyszłam z tego budynku jak najszybciej.
Chciałam wsiąść już do samochodu ale zapomniałam, że Matt mnie przywiózł a on już dawno pojechał, ale jestem głupia. No nic będę musiała się przejść. Po drodze złapałam taksówkę i mogłam spokojnie dojechać do domu. Po 20 minutach byłam już pod domem, zapłaciłam kierowcy i mogłam już iść. Tylko przyjechałam do domu się przebrać, napić się kawy i znowu jechać tym razem do naszej siedziby. Gdy byłam już gotowa skierowałam się z kawą w ręku do garażu do moich skarbów. Tak mówię o moich samochodach, czy już mówiłam, jak bardzo je kocham. Wsiadłam do czarnego Audi i mogłam już jechać. Po drodze rozmyślałam nad tym dlaczego tak Clara nie chciała powiedzieć, co takiego jest w tej teczce, zdążyłam ją na tyle poznać by wiedzieć kiedy kłamie, w tamtym momencie kiedy powiedziała, że nie wie co w niej jest wiedziałam, że kłamie. Skoro z nim pracuje to powinna wiedzieć. Muszę się dowiedzieć więcej, najgorsze jest to, że my nie mamy tej teczki. Teraz jest jedno pytanie kto ją ma.
Po pół godzinie znajdowałam się pod budynkiem, dobrze mi znanym. Przy wejściu zauważyłam palącego Brada.
-Co tam Brad, jest Matt? - spytałam chłopaka.
-Jest czeka na ciebie w sali - wypuścił dym z ust.
-Okey dzięki - popchnęłam drzwi i skierowałam się do sali.
Przy tablicy stał Matt, rysował jakieś dziwne kółka.
-Cześć - przywitałam się z chłopakiem chociaż widzieliśmy się już dzisiaj o dziwo na krześle obok siedział Calum.
-A ze mną się nie przywitasz? - spojrzał na mnie brunet.
-Hej? - zdziwiona usiadłam naprzeciwko - mam pytanie.
-Jakie? - odłożył telefon.
-Gdzie do cholery byłeś? - warknęłam
-Spokojnie Rikki - spojrzał na mnie z rozbawieniem Matt
-Nic nie powiesz? Po tym jak przywieźliśmy Charliego do szpitala on od tak sobie poszedł - walnęłam w stół.
-Przepraszam ale musiałem szybko wrócić - zaczął tłumaczyć się Hood.
-Ciekawa jestem gdzie - powiedziałam z "nutką" złości.
-Dobra spokój - odwrócił się w naszą stronę Matt - teraz naszym priorytetem jest znalezienie tej cholernej teczki.
Postanowiłam rozmowę z Clarą zatrzymać dla siebie. Tylko ja wiedziałam gdzie ona mieszka.
-My jej nie mamy - oparłam się o oparcie krzesła.
-Tak a jak to wyjaśnisz Carterowi, chyba nie chcesz mieć kolejnego rannego - spojrzał na mnie i na Caluma - Hood jakiś pomysł?
-Yyy...no nie wiem...może....yyy...- wiedziałam, że on nic nie wymyśli przecież to tępak.
-Moglibyśmy zrobić podróbę teczki, wiemy jak wygląda teczka tylko jest problem co jest w środku - wyjęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam która godzina.
-O której mamy się z nim spotkać? - zapytał Calum.
-O 20 a co? - spojrzałam na niego.
-Nic zaraz wracam - i wybiegł z sali.
-Okey to było dziwne - podrapał się po głowie Matt.
-Tak i to bardzo - ostatni raz spojrzałam na wyjście i powróciłam do zajęcia czyli planowania.
*****Calum*****
-Mam do ciebie prośbę - powiedziałem do telefonu.
CZYTASZ
"Together Forever" /C.H
Fanfiction-Pamiętasz co mi mówiłeś? - Nie za bardzo - Że na zawsze razem a teraz co robisz? opuszczasz mnie!