III - Opiekun

438 25 2
                                    

Emma:

Obudziłam się niewyspana. Spojrzałam leniwie na Tikki, która od kilku minut latała mi nad głową, próbując mnie obudzić.
-Już wstaję... już za chwilkę... - Powiedziałam, po czym przewróciłam się na drugi bok.
-Ugh. Twoja matka nie była tak uparta. - Mruknęła cicho, jednak zdołałam ją usłyszeć.
-Co? - Odwróciłam się w stronę Kwami. - Skąd wiesz, jaka była moja mama?
Mała biedronka zmieszała się. Pewnie myślała, że nic nie słyszałam.
-Tikki? - Spojrzałam na nią podejrzliwie.
-Wstawaj do szkoły. - Próbowała zmienić temat.
-Odpowiedz mi na pytanie. - Naciskałam. - Skąd wiesz, jaka była moja mama?
-Emmo... Kiedyś to wszystko zrozumiesz. Chwilowo nie mogę Ci nic powiedzieć.
-Moja mama miała coś związanego z Biedronką? - Dociekałam.
-Nie wiem czy Marinette Ci mówiła, ale przed laty spotykała się z Czarnym Kotem. - Powiedziała szybko i odleciała w drugi kąt pokoju.
Zaniemówiłam. Moja własna rodzicielka chodziła z super-bohaterem i nic mi nie powiedziała? Może nie chciała poruszać tego tematu przy tacie? A może poznała tożsamość Czarnego Kota, a on poprosił ją, żeby nic nikomu nie mówiła? Spojrzałam na zegarek.
-O rany! Za 10 minut będę spóźniona!
Zerwałam się z łóżka i ubrałam. Uczesałam dwie wesołe kitki i wrzuciłam drobne do kieszeni. Nie miałam czasu nia śniadanie, więc stwierdziłam, że na przerwie pójdę do babci do piekarni. Pobiegłam do szkoły, jednocześnie żując gumę, żeby aż tak bardzo nie odstraszać ludzi. Dzień przebiegł w miarę spokojnie. Ignorowałam wszystkie uwagi i podrywy Marcusa, jednak to, co zrobił, kiedy wracałam ze szkoły przerosło mnie. Szłam sobie spokojnie po chodniku, kiedy poczułam czyjąś rękę na swoim tyłku. Od razu odwróciłam się i uderzyłam chłopaka z liścia. Niech mówi sobie, co chce. Nie ma prawa mnie dotykać.
-Zadziorna. - Jęknął i rozmasował swój policzek. - Jeszcze będziesz moja, Agreste.
-W twoich snach. - Syknęłam i ruszyłam szybko w stronę domu.
-W moich snach już dawno mamy gromadkę dzieci! - Usłyszałam jeszcze krzyk z daleka.
Wściekła weszłam do swojego miejsca zamieszkania i trzasnęłam drzwiami. W holu zjawił się mój tata, patrząc, co się dzieje.
-Wszystko okey? - Spojrzał na moją minę. - Co się stało?
-Nic. - Skłamałam.
-Skarbie, widzę, że coś się dzieje. - Powiedział łagodnym tonem.
-Mówię. Że. Nic. Się. Nie. Stało. - Wycedziłam przez zęby. Byłam naprawdę zła.
-Emmo...
-Nie jest to nic, co powinno Cię interesować! - Wykrzyknęłam.
Nie chciałam tego robić. Zawsze rozmawiałam o wszystkim z tatą, a teraz, po raz pierwszy w życiu, powiedziałam, że coś nie powinno go obchodzić. Mój ojciec tylko smutno popatrzył i wrócił do kuchni. Udałam się w stronę mojego pokoju. Zamykając drzwi, zauważyłam, jak moi rodzice wchodzą do swojej sypialni.

Marinette:

-Daj spokój, ona dorasta. - Próbowałam uspokoić męża. - Musimy się przyzwyczaić do tego, że nie będzie nam o wszystkim mówiła. Szczególnie teraz, kiedy...
-Przestań. - Przerwał mi ostro. - Ja to wszystko rozumiem, ale nie ukrywam, że jest mi smutno...
Zobaczyłam, jak czarno-fioletowy motyl wlatuje przez otwarte okno do pokoju i zbliża się w naszą stronę. Poderwałam się z łóżka i pociągnęłam Adriena ze sobą.
-Nie daj się opanować złym emo...
Nie zdążyłam dokończyć, bo Akuma wleciała w medalik mojego męża - nosił tam rodzinne zdjęcie. Zauważyłam, że na jego twarzy pojawiła się maska w kształcie motyla.
-Adrien, nie zgadzaj się na to! - Krzyknęłam, a blondyn lekko się wzdrygnął. - Nie przystawaj na jego propozycję!
Przez chwilę nic się nie działo, jednak po jakimś czasie usłyszałam "tak jest, Władco Ciem" i ujrzałam swojego męża spowitego ciemną mgłą. Wybiegłam z pokoju i udałam się w stronę miejsca, gdzie siedziała Emma. Otworzyłam drzwi i zauważyłam swoją córkę, płaczącą na łóżku. Wiem, że powinnam ją pocieszyć, jednak w tym momencie Paryż ją potrzebował. Postanowiłam spróbować połączyć te dwie opcje. Usiadłam obok nastolatki i objęłam ją ramieniem. Serce biło mi, jak szalone.
-Emmo... - Powiedziałam cicho. - Nie wiem, co się stało. Jeśli nie chcesz tego mówić - nie mów, ale twój ojciec...
-Przepraszam. - Wychlipała, odwracając się do mnie. - Nie chciałam go urazić...
-Myślę, że powinnaś przeprosić jego, a nie mnie. Jednak na razie nie będziesz mogła tego zrobić. - Mój głos lekko drżał. Emma spojrzała na mnie pytająco. - Powiedzmy, że tata nie jest sobą...
Za oknem nic się nie działo. Paryż był pozornie spokojny. Nic bardziej mylnego. Gdzieś, wśród tłumu, poruszał się teraz przemieniony Adrien Agreste, chcący odebrać bohaterom miracula. Emma nie odwracała ode mnie wzroku.
-Twój ojciec jest pod władaniem Akumy.
Oczy mojej córki powiększyły się. Otworzyła lekko usta.

Kolejne pokolenie || Miraculous /BARDZO wolno pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz