Minelo kilka dni, czułam się już lepiej. Chodziłam już o własnych silach. Zeszłam do kuchni chciałam się czegoś napić, ale zobaczyłam zasmuconego Piotra. Siedział przy stole. Dosiadłam się do niego.
- Klara zniknęła. Nie ma jej już od paru godzin. Za niedługo zrobi się ciemno. - powiedział ze zdenerwowaniem.
-Jak to jej nie ma? - zdziwiłam się.
Ubrałam się i postanowiłam pomoc Piotrowi szukać Klary. Rozeszliśmy się i zaczęliśmy poszukiwania. Uszłam kawałek. Zobaczyłam ja skulona niedaleko jeziora. Patrzała się w niebo. Usiadłam obok niej. Nie patrzyła na mnie, jej wzrok ciągle był skierowany w gore.
- Swiat jest okropny. Dlaczego ludzi są tak źli? - zadała mi pytanie.
- Klara... nie wszyscy są źli. Większość jest dobra, tylko się ukrywa ze strachu. Od tego jesteśmy my. Musimy im pokazać, ze nie są sami. Postaraj się dostrzec dobro. Bedzie Ci łatwiej.
W końcu spojrzała na mnie. Uśmiechnęłam się do niej.
- Teraz wracajmy do domu - zwróciłam się do niej
-Nie chce, mam dość siedzenia w domu. - odpowiedziała.
- Dlaczego? Przecież nie możesz tu zostać. Robi się ciemno.
Znów skierowała swoje spojrzenie ku górze. Wiedziałam, ze nie będzie chciała wrócić do domu, wiec poszłam tam sama. Jej ojciec już siedział w salonie i czekał na mnie.
-Znalazłaś ja? - zerwał się z kanapy.
- Tak, tylko ze ona nie chce wrócić do domu. Będziemy dziś nocować na dworze. - powiedziałam.
Poszłam poszukać jakiegoś namiotu, śpiworów i wróciłam do Klary. Siedziałyśmy jeszcze chwile nie rozmawiając wpatrując się w niebo. Znowu mi się pogarszało. Mdłości, ból, złe samopoczucie. Nie chciałam dać po sobie poznać, ze jestem w kiepskim stanie. Gdy już się zrobiło bardzo późno poszłyśmy spać. Obudzilam się z ostrym bólem głowy, czułam się okropnie. Nie potrafiłam wstać. Klara tez się już obudziła. Spojrzała na mnie. Przestraszyła się trochę. Dotknęła mojego czoła. Bylo bardzo gorące. Bylo mi duszno, mimo, ze na dworze nie było zbyt ciepło. Do tego byłam cala spocona. Klara wybiegła. Kilka minut później przybiegł Eryk. Wziął mnie na ręce i szybko wrócił do chatki. Położył mnie w salonie na kanapę i zawołał jednego z moich przyjaciół, który studiował medycynę. Przebadał mnie i spuścił głowę. Dowiedziałam się od niego, ze moje szanse na przeżycie wynoszą 10%. Eryk wybiegł i trzasnął drzwiami. Podeszła do mnie Klara. W oczach miała łzy. Przytuliła się do mnie. Później dostałam jakieś leki. Znów znalazłam się w swoim pokoju. Po raz kolejny podpięli mnie do kroplówki. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, ze mogę umrzeć. Miałam dziwne przekonanie, ze przeżyje. Do pokoju przyszedł Piotr. W reku miał jakaś bardzo stara książkę. Usiadł obok mnie.
- Przeszukiwałem piwnice, i się dowiedziałem, ze moja odległa rodzina uprawiała magie. Jakby Ci się nudziło to możesz przeczytać. To jest pamiętnik mojej bardzo dalekiej babki. Byla czarownica, wiec te zapiski mogą poprawić Ci humor.
Dal mi książkę do reki i wyszedł z pokoju. Otworzyłam ja i zaczęłam czytać. Bardzo mnie to wciągnęło, przeczytałam ja w parę godzin. Pisala o swoim życiu, ze magia nie istnieje. Wszystko to co myślała, ze robi, robił tak naprawdę Bóg. Inni uważali ja za czarownice, bo robiła rzeczy których człowiek nie był w stanie sobie wyobrazić i uznawał je jako magie. Chcieli już ja kilka razy spalić na stosie. Wszystko zapisała. Nawet był watek , ze ocaliła córkę od śmierci. Niestety nie było tam nic więcej, oprócz jednego zdania na ten temat. Przez chwile miałam nadzieje, ze moje szanse na przeżycie się zwiększyły. Niestety się rozczarowałam. Odłożyłam książkę i postanowiłam, ze się prześpię.
Mam nadzieje, ze się podobało :)

CZYTASZ
Wychowana w niewoli
Mystery / ThrillerW roku 2020 zaczęła się islamizacja. Wszystkie osoby płci żeńskiej zostały zniewolone. Zaczął się handel kobietami. Mężczyźni którzy nie przeszli na religie muzułmańska zostali skazani na śmierć, lub brali udział w igrzyskach, gdzie musieli walczyć...