Wyprowadzka

997 57 3
                                    


Leżałam na łóżku. Byłam wykończona wszystko mnie bolało. Byłam podpięta do kroplówki. Nie mogłam jechać do szpitala, bo bym wróciła do celi. 

- Jak nas uwolniłeś? - zapytałam ojca Klary

- Przekupiłem ich, nie była to mała gotówka, ale było warto - próbował się uśmiechnąć

Widziałam, ze coś jest nie tak. Choćby był bardzo podenerwowany, ale chciał to ukryć. Postanowiłam spytać go wprost o co chodzi.

- Musimy stad wyjechać. Nie jesteśmy tu bezpieczni, postanowili przeszukiwać każdy dom. Nie potrzebują nawet pozwolenia. Moga wejść w każdej chwili. Jesteśmy już wszyscy spakowani, ale nie wiemy, czy przeżyjesz, twoje obrażenia są zbyt wielkie.

Nie chciałam jeszcze umierać. Miałam jeszcze tyle do zrobienia. 

- Musimy spróbować. Możliwe, ze przeżyje, a jeśli nie to dokończcie to co zaczęliśmy. Dokąd się udamy? - zapytałam.

- Moi bardzo odledzy przodkowie mieli domek w głębi lasu. Nikt nie chciał tam zamieszkać, bo był bardzo daleko od jakiegokolwiek miasta. Nadaje się idealnie, tam nas na pewno nikt nie znajdzie.

Odpięłam kroplówkę.  Eryk pomógł mi wejść do mini - busu, gdzie reszta moich przyjaciół się już znajdowała. Wszyscy patrzeli na mnie jak na ducha, ale nie było się co dziwić, jak inaczej miał by wyglądać człowiek po takich katuszach. Ruszyliśmy. Przejechaliśmy przez centrum, wyjeżdżaliśmy powoli z miasta, gdy nagle zatrzymała nas policja. 

Wychowana w niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz