Gdy wyszliśmy ze szkoły, David zadał mi pytanie:
- Co się stało? - byliśmy tylko my, Jacob mieszka gdzie indziej więc z nami nie szedł.
- Paul poprosił mnie ...
- Paul? - zapytał zdziwiony
- Yyy... Tak?
- Wiedziałem...
- Co?
- Widziałem, że rozmawiałaś z Janet, a potem zagadałem się z Austinem, a jak znowu się odwróciłam by do ciebie podejść ciebie już nie było, ale widziałem też tego Paula, który rozmawiał z Denisem. Denis dał mu coś do ręki. Może obaj coś uknuli, nie wiem.
- Jeśli już, to bardziej Kamil im kazał, oni by nic nie wymyślili. Ale wracając... Poszłam do sali 26, bo podobno pani woźna tam coś zostawiła, więc poszłam po to, a jak chciałam wyjść to drzwi były zamknięte na klucz i nie dało się wyjść.
- Nie mogłaś zadzwonić?
- Nie wzięłam telefonu?
- To się bierze? - powiedział z uśmieszkiem, jakby chciał się droczyć. Nie wyszło mu.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że zostanę zamknięta w sali. - Spojrzałam na niego z lekką złością i ironią.
- Dobra, dobra, tylko nie bij - uśmiechnął się i uniósł ręce w geście poddania się. - I co dalej się stało?
- Siedziałam w tej przeklętej sali i czekałam na pomoc, potem wołałam przez okno, ale dalej to nic nie dawało. W końcu usłyszałam czyjeś kroki i okazało się, że to Jacob i pomógł mi stamtąd wyjść. A teraz powiedz co mnie ominęło.
- Na początku martwiłem się, jak nie wiem co, dlaczego cię nie ma, a potem widziałem na lekcji, jak Denis mówi coś na ucho Kamilowi, a ten się uśmiechnął. Chwilkę się zastanawiałem, ale chyba zbyt długo, bo pani zwróciła mi uwagę, że nie słucham. Kilka minut przed końcem lekcji Jacob wyszedł po kredę, bo się skończyła, a potem wrócił z tobą, tyle wiem. - zrobił smutną minę i zbladły mu oczy. Było coś nie tak.
- Co jest?
- Nic. Po prostu... Trochę żałuję, że to nie ja cię uratowałem. - Spojrzałam przed siebie i zrobiło mi się głupio. Nie wiem czy chciałam to usłyszeć. Trochę to dziwne, że tak się o mnie martwi. Ale zawsze coś niż nic.
- Spokojnie, znajdzie się druga okazja - popatrzyłam na niego ze sztucznym uśmiechem. W sumie to dobrze, jakby innych okazji nie było.
- Co?
- Na pewno będą inne okazje.
- Em... Ja to na głos powiedziałem? - zaśmiałam się. Myślałam, że żartuje. Ale po chwili zobaczyłam jego zakłopotanie i przestałam się śmiać. Zrobiło się niezręcznie i zapadła grobowa cisza. Już dochodziliśmy pod mój dom kiedy David zapytał - Dzisiaj też idziemy zobaczyć zachód słońca?
- Wiesz... Dzisiaj miałam za dużo wrażeń - głupio mi się zrobiło, że go okłamuję - może jutro. - Sama chciałam iść zobaczyć zachód. Z jakiegoś powodu zaczęłam się go krępować. Nie wiedzieć czemu. - To pa. - zastanowiłam się czy go nie przytulić, widać było, że tego chce, ale ja po prostu poszłam do domu i przy drzwiach odwróciłam się, by mu pomachać i uśmiechnąć się.
Skąd ta nagła krępacja Marry? Przed chwila przytuliłaś Jacoba na korytarzu, a boisz się przytulić chłopaka, który wczoraj ci pomógł?
Tata z mamą siedzieli na kanapie i oglądali jakiś serial. Przywitałam się z nimi i poszłam do swojego pokoju. Jak zwykle położyłam telefon i klucze na biurku, a potem siadłam do lekcji. Odrabiałam matmę ale z jakiegoś powodu nie mogłam się skupić.
CZYTASZ
Zmiana
Teen FictionKiedy przychodzą trudności, bardzo łatwo jest się zmienić. Na tym właśnie polega życie Marry. Nowe miasto, nowi ludzie, nowe znajomości. Ona jednak nie chce znajomości. Skrywa w swoim sercu ból, i nie każdy o tym wie. Marry przejdzie nowe doświadcze...