#9

591 37 5
                                    

W czwartek, tak jak przez poprzednie dni, wstałam, umyłam się i ubrałam. David czekał na mnie przed domem, a potem ruszyliśmy do szkoły. Wczoraj pomijając niezapowiedzianą kartkówkę z matmy i kompletny brak języka w gębie podczas odpowiedzi na angielskim nic szczególnego się nie stało. No i oczywiście mój brak mowy przeniósł się też na chęć przeproszenia Davida. Nie wiem czemu... ale postanowiłam, że skoro wczoraj tego nie zrobiłam to dziś to zrobię. Poszliśmy do parku, który zawsze mijaliśmy i siadaliśmy na niegdyś mojej ławce. Postanowiłam przerwać tę ciszę, która towarzyszyła nam od spotkania przed domem.

- David?

- Tak, Marry?

- Chciałam cię przeprosić.

- Za co? - powiedział uśmiechając się. Wcześniej miałam wrażenie, że sam też jest na mnie zły, jednak jego uśmiech kompletnie mnie dekoncentruje. 

- Za wtorek.

- A co takiego mi zrobiłaś? - pytał jakby dalej nie rozumiejąc.

- Przepraszam cię za to, że poszłam bez ciebie na zachód słońca, że nie pożegnałam się z tobą i że nie jestem dobrą przyjaciółką... - mówiłam to wszystko pocierając ręce i patrząc w chodnik pod naszymi stopami. On przysiadł się bliżej mnie i złapał palcami za moją brodę tym samym zmuszając mnie bym spojrzała mu prosto w oczy, czego nie potrafiłam.

- Po pierwsze, czy ty powiedziałaś, że jesteś moją przyjaciółką?

- T-tak - wydukałam. Uśmiechnął się szczerze, co sprawiło, że zrobiło mi się lżej. Ale to wszystko jego wina... To on mnie zmusił do powiedzenia tego. 

- Nie jesteś złą przyjaciółką. To, że chciałaś iść sama i po części trochę mnie okłamałaś nie znaczy, że jesteś złą przyjaciółką. A po drugie, to czemu mnie przepraszasz, że się nie pożegnałaś? Przecież powiedziałaś ,,Pa''.

- No tak, ale cię nie przytuliłam na pożegnanie. - Powiedziałam lekko skrępowana. 

- A no tak... Obawiam się, że to jest niewybaczalne. - Popatrzył na mnie poważnie, po czym wybuchnął śmiechem. - Na serio myślałaś, że jestem o to zły?

- A nie? - spytałam skołowana. 

- No może trochę byłem zawiedziony, ale pomyślałem, że nie jesteś na to by ciągle tak się żegnać, albo po prostu... Nie chcesz? Przecież nie wymagam tego od ciebie. - Uśmiechnęłam się, a całe napięcie ze mnie zeszło. David przytulił mnie, a ja wtuliłam się w jego ramię. Może przeprosiłam go za to, bo czułam, że powinnam go przytulić? Albo chcę, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobiłam. A chciałam. 

- Po prostu... boję się ciebie stracić. 

- Nie musisz się o to bać. Zawsze będę przy tobie. Nawet jeśli już nie będziemy przyjaciółmi. - O matko! Ja to powiedziałam na głos?! Ale tak słodko mi odpowiedział. Nie chcę mu tego niszczyć.

- Mam nadzieję... - Odsunęłam się od niego i spojrzałam w jego oczy jeszcze raz. - Myślę, że mogę ci powiedzieć o osobie związanej z kartką.

- Marry... Jak nie chcesz to nie musisz. - Poczułam się, jakby właśnie zniechęcał mnie do znacznie poważniejszej decyzji. 

- Ale ja chcę. Ufam ci. I chociaż dalej nie umiem pojąć tego, że tak krótko się znamy i że mam przyjaciela i że w ogóle chciałeś bym została twoją przyjaciółką, to ci ufam. 

- Okey. Ale nie popędzam. Jak będziesz chciała to sama mi powiesz. Tylko mnie przygotuj na to. Okey?

- Ostrzegam cię. Powiem ci to albo dziś albo po kinie w piątek.

ZmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz