- Byłam przekonana, że tworzysz! A ty tak skrzętnie to ukrywasz, dlaczego? - żąchnęła się kobieta.
- A po co komukolwiek o tym wspominać? Nie rozumiem; nie robię tego, żeby ludzie mnie chwalili, poza tym moje teksty nie są na wysokim poziomie raczej, jeśli porównać je do...
- Daj spokój - machnęła ręką Adams - i jeszcze z porównywaniem mi tu wyskakujesz. Porównując się do innych, nikt nigdy nic nie osiągnął. Twoje prace nie będą takie same, jak prace drugiego artysty, bo są inne!
- Może masz rację - odparła dziewczyna - niemniej jednak, jeśli ktokolwiek wiedziałby, że piszę, nic by się nie zmieniło.
- Z takim nastawieniem to z całą pewnością nic nie posunie się do przodu - odparła z politowaniem nauczycielka.
- To nieistotne...
- Czemu tak upierasz się przy tym, by być niewidzialną? Żeby nikt cię nie zauważył? Czy jest ku temu jakiś powód? Co to ma na celu? - Amanda wystrzeliła pytaniami, jak z karabinu maszynowego; a nie umiała obsługiwać nawet ręcznej broni.
Cassidy zamarła. Zaniemówiła. Zawstydziła się, więc odruchowo podniosła się i postawiła kilka kroków w stronę drzwi wyjściowych.
- Poczekaj - trzydziestolatka przytrzymała Cass za nadgarstek, odwracając ją gwałtownie do siebie. Ich twarze dzieliły w tym momencie tylko centymetry - zostań, przepraszam, nie chciałam okazać się zbyt nachalna i wścibska.
Wpatrywały się w siebie przez kolejne trzy minuty, a odległość między nimi zmniejszała się. W sekundzie, w której ciało Amandy stykało się już z ciałem Cassidy, nastolatka spanikowana wyrwała się z tej dziwnej sytuacji, pośpiesznie założyła buty na bose stopy i wydostała się z mieszkania. Po drodze potykała się o własne nogi.
Nikt nie szedł za nią, co ją zdziwiło i równocześnie zasmuciło. Z jednej strony chciała się stamtąd wyrwać, co jej się powiodło, ale z drugiej podobało jej się to, co działo się między nią a Amandą Adams.Amanda również była pełna sprzecznych uczuć. Cieszyła się, że zbliżyła się do dziewczyny, jednak obawiała się także, iż Cassidy wykona teraz ruch, który wyjdzie im obu na złe. W takich chwilach żałowała, że zaklęcia związane z cofaniem czasu są tymi zakazanymi. Pozostało jej tylko czekać na rozwój wydarzeń. W głowie miała obraz rudowłosej osiemnastolatki, która ciężko oddychała, patrząc na nią tymi swoimi pięknymi oczyma. Westchnęła. Niezwlekając dłużej, udała się tam, gdzie planowała się wybrać od jakiegoś miesiąca. Chciała przynajmniej to mieć za sobą.
W niewielkim pomieszczeniu na tyłach równie małej restauracji zajęła miejsce w rogu. Stukała niecierpliwie paznokciami o blat drewnianego stołu, aż wreszcie pojawił się jej towarzysz.
- Witaj - uśmiechnął się serdecznie, uścisnął kobiecie dłoń i usiadł naprzeciwko.Cassidy zamiast wrócić do domu, poszła na dłuższy spacer przez miasto. Nie miała ochoty znowu zamykać się w pokoju, postanowiła coś zmienić w swoim życiu i doszła do wniosku, że będzie uciekać od samotności, kiedy tylko zdoła to robić. W pewnym momencie dostrzegła bardzo znajome postacie przez okna budynku. To była Amanda, to znaczy pani Adams i...Edmund, jej ojciec. Ale co oni do cholery robili tam we dwójkę? Na randkę to nie wyglądało, jednak kto wie...stanęła tak, aby oni nie mogli jej zobaczyć i starała się podsłuchać, o czym tak żywo dyskutują, niemniej bez większych efektów. Na swoje nieszczęście dziewczyna nie umiała czytać z ruchu warg. Zadziwiające zdarzenie wyprowadziło rudowłosą z równowagi. Kopnęła z całej siły w kamień leżący na drodze asfaltowej, a ten uderzył w zielony kontener. Osoby, które obserwowała, nagle spojrzały w jej stronę, a ona w ostatniej chwili zdążyła ukryć się za dzikimi, gęstymi krzakami.
- Myślisz, że tu są? - spytała przestraszona Adams.
- Nie wiem, ale ja w porównaniu do ciebie nie mam się czego bać - wyszczerzył się złowrogo - wobec tego, nie mamy już o czym mówić. Wracam do córki, chyba stęskniła się za rodzicielską miłością.
- Nie waż się jej krzywdzić - warknęła, zamachując się na wyższego od siebie mężczyznę. Ten zablokował jej cios, sprawiając, że kobieta upadła.
- Następnym razem wymyśl coś lepszego, niż marne, ludzkie sztuczki - zaśmiał się ostatni raz i opuścił pomieszczenie, zostawiając towarzyszkę na brudnej podłodze.Amanda:
Nie sądziłam, że będę potrzebować samotności tak prędko. Kilka godzin temu sama chciałam się jej pozbyć, a teraz z własnej woli wkraczam w znany sobie, a jednak smutny świat. Co się dzieje? Tyle pytań plącze mi się w głowie, a ani jednej odpowiedzi. I wątpię, żeby ktokolwiek mi ich udzielił. Co wspólnego ma mój ojciec z panią Adams? I o co im poszło? Co to za afera, która wisi w powietrzu? Sama muszę poszukać odpowiedzi na moje pytania widocznie, bo nikt inny mi w tym chyba nie zamierza pomóc. A przynajmniej - tak się wydaje.
CZYTASZ
Sacrum
RandomMiejsce Święte zostało oblężone przez wojowników wrogiego obozu, w związku z czym mieszkańcy zmuszeni byli do opuszczenia ojczyzny. Jedna z nich, Cassidy, w dziwnych okolicznościach przeszła przez czasoprzestrzenny portal. Trafiła do współczesnego ś...