Szkoła nie stanowiła dla Cassidy problemu. Zdążyła pogodzić się już z regularnymi przeprowadzkami, które wiązały się z poszukiwaniami pracy przez ojca. Ten od dawien dawna nie zagrzał w żadnej firmie miejsca na dłużej, niż rok. Dlatego była sceptycznie nastawiona do poznawania ludzi, choć kiedyś bardzo to lubiła. Aktualnie skupiała się jedynie na pisaniu, nieodłącznej części swojej egzystencji, która wydawała się szara i niezbyt fascynująca. Dzięki słowom czuła się lepiej, bo nurkowała w wodach nieskończonej wyobraźni. Dawała upust emocjom, które w niej buzowały. A co do starszego - nie chciała opuszczać go przed maturą, bo doskonale wiedziała, że sam ledwo wiąże koniec z końcem, a bez wsparcia i pomocy wylądowałby na bruku. Nie należała do grupy bezmyślnych nastolatek, które jak najszybciej chcą stać się samodzielne, a później z podwiniętym ogonem wracają do rodziców. Co prawda po cichu marzyła o tej samodzielności, niemniej jednak postanowiła na razie zostawić to w zawieszeniu. Plany nie mogły uciec.
Miasto nie tylko było otoczone przez gęstą mgłę; ona wdzierała się wszędzie, w najciaśniejszy zakamarek. Skradała się pomiędzy budynkami, prześlizgiwała się po ulicach i łąkach. Widok ten napawał osiemnastolatkę niepokojem; odnosiła dziwne wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Upiorne, pomyślała.
Przyśpieszyła kroku, żeby szybciej wejść do przybytku szkolnego i ukryć się przed otwartą, przerażającą przestrzenią. Nagle poczuła miażdżący ból w czaszce, obkręciła się i upadła na plecy, spotykając się z zimnym chodnikiem.
- Hej, hej - usłyszała nad sobą czyjś głos. Nie rozpoznała go, ale zdecydowanie należał do kobiety - wszystko w porządku?
- Mhm - mruknęła, podpierając się na łokciu. Cass średnio wychodziło teraz wstawanie, bo jeszcze miała zawroty głowy.
- Czekaj chwilkę, pomogę ci - obiecała nieznajoma, odkładając torebkę na ziemię. Wtedy objęła dziewczynę w pasie, podnosząc ją z niebywałą łatwością.
- Nie wiem, co się stało - powiedziała rudowłosa - ta mgła...
- To stały element naszego Lawender - przerwała tamta - jesteś tu po raz pierwszy o tej porze, prawda? Inaczej byś się tym nie przejęła. A poza tym, ja dokładnie nie widziałam, ale musiałaś w coś uderzyć, biegnąc.
- Tak, to mój pierwszy dzień w szkole i nie chciałam się spóźnić na lekcje...
- To zgubiłaś się kompletnie, bo szkoła jest na drugim końcu miasta - zaśmiała się obca - chodź, zaprowadzę cię.
- Mieszkasz gdzieś w pobliżu? - spytała Tarver, zgrabnie wysuwając się z objęć kobiety.
- Właściwie, kochanie, uczę tam.Na francuskim musiała stanąć na środku i opowiedzieć o sobie. Nie lubiła takich sytuacji; wszystkie oczy zwrócone były na nią, a ona starała się nie jąkać i nie pokazywać, że nie jest to dla niej komfortowe. Potem przyszedł czas na angielski, który minął na ćwiczeniach ze słuchania. Dopiero rozszerzony polski naprawdę zainteresował Cassidy. Zajęła, jak zwykle, ostatnią ławkę w rzędzie pod oknem. Stamtąd miała możliwość gapienia się na osoby przed nią bez większych przeszkód. Wreszcie do klasy weszła nauczycielka, zaczęła pisać na tablicy swoje nazwisko.
- Witajcie - przywitała się - nazywam się Amanda Adams, nie wszyscy mnie tu kojarzą, więc powtórzę: w tym roku przyszłam na zastępstwo za pannę Fields. Doprowadzę was do egzaminu maturalnego.
Cass gwałtownie wciągnęła powietrze do płuc. Niby nic się nie wydarzyło, ale nie spodziewała się, że osobą, która będzie uczyć najlepszego przedmiotu na świecie, będzie ta sama kobieta, która pomogła jej kilka godzin wcześniej.
- Chciałabym, żebyście powiedzieli coś o sobie - znowu to samo - żeby współpraca była owocna, musimy wiedzieć o sobie to i owo. Później i ja coś wam powiem, okej?
- Okej - dwadzieścia osób odpowiedziało chórem.Cassidy oparła się o kaloryfer, przymykając oczy. Odpłynęła.
To, co dzieje się na ziemi, na niej musi zostać. Nigdy nigdzie nie zaznasz spokoju, dopóki nie dowiesz się, co straciłaś. Musisz przecierpieć i musisz zostać uświadomiona. Zmiany nadejdą, nadejdą lepsze czasy dla królestwa. Jeśli nie uwierzysz, umrzesz. Świat pozbawi cię wszystkiego, co dla ciebie ważne. Bądź ostrożna. Odkryj to, co zapomniane.
Cassidy. Cassidy. Cassidy...- Cassidy?
- Tak, proszę? - prawie podskoczyła, wywołując salwę śmiechu wśród pozostałych uczniów.
- Masz szczęście, że nie uznałam, iż nie przyszłaś dzisiaj do szkoły - powiedziała wesoło Adams - a twoją małą drzemkę wezmę za stres związany z przeprowadzką. Opowiedz coś o sobie, większość już to zrobiła, ale to przespałaś.
- Przepraszam...- wytarła rękawem kropelki potu z czoła - a więc...
- Mam nadzieję, że wiesz, że zdania nie zaczyna się od tego sformułowania? - uśmiechnęła się złośliwie kobieta z blond włosami, na których miała grube, srebrne pasemka.
- Oczywiście, przepraszam, pani Adams...w takim razie...pochodzę z Richmond, ale mieszkałam w wielu miejscach. Przed przeprowadzeniem się tutaj spędziłam trochę czasu w Polsce. Uwielbiam pisać i pływać.
- Mamy tu podróżniczkę - zakpił jeden z chłopców siedzących w środkowym rzędzie.
Dzwonek przerwał żywą dyskusję, uczniowie bez zwłoki wyszli z sali.
- Cassidy - zaczęła Adams - daj mi moment, chciałabym z tobą porozmawiać.
- Jeśli chodzi o to, że zasnęłam na zajęciach, to...
- Nie, nie chcę cię pouczać, to nic strasznego - uśmiechnęła się uprzejmie - może pokazałabyś mi któregoś dnia swoje prace? Chętnie przeczytałabym, co podróżniczka ma do przekazania poprzez słowa.
- Pani wybaczy, ja naprawdę śpieszę się do domu - odpowiedziała piskliwym głosikiem nastolatka, umykając z pułapki - do widzenia!To, co dzieje się na ziemi, na niej zostać musi.
- Co to w ogóle oznacza? - parsknęła, uderzając pięścią w ścianę. Przez te pokręcone sny znowu staje się agresywna i impulsywna, co nie jest niczym dobrym - ja pierdole!
- Skarbie? - ojciec uchylił drzwi - słyszałem hałas, co się dzieje?
- Nic, tato - zełgała - jak było w pracy?
- W porządku - odpowiedział cicho - a jak w nowej szkole?
- Też bardzo fajnie, poznałam kilka ciekawych osób - rzuciła następnym kłapstwem.
- Cieszę się. Chodź, dzisiaj zamówiłem pizzę. Twoją ulubioną.
CZYTASZ
Sacrum
LosoweMiejsce Święte zostało oblężone przez wojowników wrogiego obozu, w związku z czym mieszkańcy zmuszeni byli do opuszczenia ojczyzny. Jedna z nich, Cassidy, w dziwnych okolicznościach przeszła przez czasoprzestrzenny portal. Trafiła do współczesnego ś...