*18*

619 46 6
                                    

Obudziłam się, kiedy usłyszałam głosy dochodzące z salonu.
Podniosłam się i ziewając wyszłam z sypialni.
Na kanapie siedziała Victoria i gadała z Dean'em, który w kuchni robił śniadanie.
Podbiegłam do Vic siedzącej przodem do telewizora i rzuciłam jej się na szyję.
-"Katy!"
Dziewczyna przerzuciła mnie do przodu tak, że leżałam na kanapie zwijając się razem z nią ze śmiechu.
Vic była niska i drobna ale miała strasznie dużo siły.
Usłyszałam śmiech z kuchni i zobaczyłam Deana kładącego talerze na stole.
-"Naleśniki! Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie wiesz?"
-"Wiem!"
Rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w polik po czym usiadłam przy talerzu ze sporą porcją naleśników.
-"Dean jesteś najlepszym chłopakiem mojej przyjaciółki na świecie!"
Vic również rzuciła się na mojego biednego Dean'a, ale w żadnym wypadku nie byłam zazdrosna. Byli dla siebie jak starzy, dobrzy przyjaciele.
Śmiałam się i jadłam śniadanie popijane moją ukochaną kawą.
W końcu te sieroty usiadły i zajęły się swoimi porcjami.

Po śniadaniu ubrałam czarne spodnie z wysokim stanem, szary crop-top i czarne buty na obcasie (media).
-"To idziemy?"
Victoria stała już przy drzwiach.
-"Już już"
Zgarnęłam jeszcze torbę i portfel i narzuciłam na siebie skórzaną kurtkę.
-"Pa Dean!"
Pocałowałam chłopaka i wyszłam razem z Vic.
Przed domem stało białe BMW Victorii.
Zaczęła pracować jako sekretarka w kancelarii prawniczej, więc miała pełno kasy, ale ja też w sumie nie narzekałam.

Wsiadłam na miejsce pasażera a Vic odpaliła silnik.
Kilka minut później stałyśmy już na parkingu jednego z największych sklepów w Atlancie.
Wysiadłyśmy i zaczęłyśmy obchód.
Na mojej liście w głowie była oczywiście suknia, buty, torebka i maska.

Po 4 godzinach chodzenia i przymierzania miałam kilkanaście toreb zakupów.
Kupiłam parę miętowych Air Max'ów, kilka par spodni, sweter, bluzki i czarną torebkę ale za żadne skarby świata ani ja ani Vic nie mogłyśmy znaleźć tego po co tu przyjechałyśmy.
Postanowiłyśmy zrobić sobie przerwę, więc zamówiłyśmy kawy w Starbucksie.
W końcu siedziałyśmy i piłyśmy nasze napoje a podczas rozmowy oczy Victorii się powiększyły, kiedy patrzyła na coś za mną.
-"Katy tylko się nie odwracaj. Tam jest Brianna i się tu patrzy"
-"Co?"
Oczywiście jak to zawsze jest w takich sytuacjach musiałam się odwrócić.
Kilka stolików dalej siedział mój stary wróg numer 1 z kimś kto był odwrócony do mnie tyłem, ale widać było, że jest to jakiś chłopak.
Jej włosy nie były blond, tylko miały szary odcień i sięgały jej do ramion a na jej twarzy standardowo był mocny makijaż.
Maphis wręcz wywiercała spojrzeniem dziurę w mojej głowie, a ja szybko odwróciłam wzrok.
-"Vic chodźmy już"
-"Z powodu tego plastika? Już na pewno, wypij spokojnie kawę"
Przewróciłam oczami i zabrałam się z powrotem za moje picie.

Cały czas byłam spięta czując na sobie wzrok Brianny, ale starałam się ją ignorować bo nie ma już powodu żebym miała z nią jakikolwiek konflikt.
W końcu zebrałyśmy się i po zaniesieniu toreb do auta zabrałyśmy się za ostatnie piętro.
Po kilku sklepach i całkowitej stracie chęci do dalszych poszukiwań weszłyśmy do sklepu, który musiał być nowy bo wcześniej go tu nie widziałyśmy.
Był urządzony bardzo elegancko, na suficie wisiał żyrandol a na wieszakach wisiały długie i krótkie balowe suknie za to na półkach pełno butów, torebek i biżuterii.
Na twarzy mojej i Vic pojawiły się uśmiechy i weszłyśmy do sklepu.
Od razu podeszła do nas młoda ekspedientka w czarnej ołówkowej spódnicy przed kolano i białej koszuli.
-"Dzień dobry, w czym mogę paniom pomóc?"
-"Dzień dobry, szukamy sukni, butów i torebek na bal"
-"Jaki krój sukni panie preferują?"
Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym, ale od razu wiedziałam, że musi być długa i jak dla księżniczki.
-"Ja szukam czegoś długiego, prostego ale efektownego z dużą ilością dodatków"
Victoria wyrwała się pierwsza i kobieta zaprowadziła ją do jednego z wieszaków.
-"A dla pani?"
-"Chciałabym długą suknie, taką, w której byłabym jak księżniczka"
-"Rozumiem o co pani chodzi, zapraszam za mną"
Ekspedientka zaprowadziła mnie do dwóch wieszaków, na których było zawieszone mnóstwo pięknych sukni.
-"W czymś jeszcze pomóc?"
-"Na razie dziękuję"

Po kilkunastu minutach szukania znalazłam ideał.
Niebieska sukienka bez ramiączek, miała jakby gorset a od niego rozkładała się tworząc cudowny efekt.
Była duża, do ziemi i miała idealny kolor.
Wzięłam ją i podeszłam do Victorii, która trzymała z 4 wieszaki z sukienkami.
Widziałam tam 2 czarne, różową i czerwoną.
-"Widzę, że mają panie suknie to może zanim udadzą się panie do przymierzalni wybierzecie buty i dodatki?"
-"Chętnie i w sumie mam pytanie. Czy otrzymamy tu maski balowe?"
To pytanie mogło być faktycznie dziwne w takim sklepie, ale mina ekspedientki nie zdradzała zaskoczenia.
-"Tak, mamy dość spory wybór masek balowych. Zapraszam za mną"
Pokazała nam różne maski, z których ja wybrałam jasnoniebieską a Vic wzięła po jednej z kolorów sukienek.
Wybrałam jeszcze niebieskie buty i szafirową kopertówkę.
Victoria też wzięła kilka dodatków i biżuterii i poszłyśmy do przymierzalni.

Sukienka leżała pięknie a w połączeniu z dodatkami było wręcz idealnie.
Victoria po kilku próbach wybrała pudrowo różową, rozkloszowaną sukienkę sięgającą poniżej kolan i białe dodatki.
Obie zadowolone zapłaciłyśmy i w razie czego obeszłyśmy pozostałe sklepy.
Przybyło nam jeszcze kilka dużych toreb a że był już wieczór postanowiłyśmy coś zjeść.
Poszłyśmy na sushi i po jedzeniu zadzwoniłam do Dean'a żeby po mnie przyjechał bo nie chciałam już wykorzystywać Vic.
Poszłyśmy na parking i zabrałam z auta przyjaciółki moje zakupy.
Obok nas zatrzymało się czarne Lamborghini a z niego wysiadł uśmiechnięty jak zawsze blondyn.
-"Idziesz Katy?"
-"Już!"
Pożegnałam się z Victorią i schowałam torby do bagażnika.
-"Na razie Vic!"
Dean krzyknął jeszcze do wsiadającej dziewczyny po czym ona odjechała a ja usiadłam w samochodzie mojego chłopaka.
-"Jak było?"
-"Dobrze, jak zawsze"
-"I jaką sukienkę kupiłaś?"
-"Zapomnij, zobaczysz na balu!"
-"A nie w domu?"
-"Nie! Będę nocować u Vic i spotkamy się przed wejściem na dach"
Dean westchnął, ale na jego twarzy i tak był ten wieczny uśmiech.
Odpalił silnik i pojechaliśmy do domu.

Hard Love *Chandler Riggs FF* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz