Rozdział VIII

283 27 2
                                    

Powoli otwierałam oczy. Moje powieki w tej chwili, wydawały się być cięższe niż zwykle, a obraz był strasznie rozmazany. Przed sobą widziałam tylko niewyraźne sylwetki dwóch mężczyzn. Kłócili się, do czasu, gdy ich spór przerwał dobrze znany mi damski głos. Piekły mi nadgarstki i do tego miałam wrażenie, że głowa zaraz mi wybuchnie. Dłonie miałam związane z tyłu krzesła, do którego również byłam przywiązana.

Powoli obraz stawał się co raz ostrzejszy. Moim oczom ukazał się Taemin. Był jednym z mężczyzn, którzy prowadzili kłótnie. Nie zdziwiłam się zbytnio jego obecnością. Na początku wydawał się w porządku, a teraz okazało się, że ma coś wspólnego z porwaniem mnie...Podły dupek.Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu damskiej barwy głosu, którą słyszałam. Odwróciłam głowę na bok i ujrzałam znajomy strój...

Kasumi!

Nie uwierzyłam na początku, że to ona. Myślałam, że to tylko zły sen i zaraz się obudzę w środku nocy z krzykiem. Nie chciałam w to wierzyć. Była moją najlepszą przyjaciółką. Poczułam się zdradzona. To było okropne uczucie, które mieszało się ze wściekłością, której nie byłam w stanie, a nawet nie chciałam powstrzymywać.

- Kas jak mogłaś... - wycedziłam przez zęby.

- Ona miała być dłużej nie przytomna! -krzyknęła łapiąc się za głowę - Tae, czy ty nigdy nie możesz wykonać czegoś porządnie?! Z wypadkiem Kwon'a też się nie popisałeś... miał już więcej się nie obudzić. - wściekła podeszła do bruneta i gwałtownie przycisnęła go do ściany.

Byłam zszokowana. To nie była Kasumi, którą znałam. Tamta była cały czas uśmiechnięta, miła dla wszystkich i pogodna, a przede mną stała dziewczyna, która zachowywała się jakby była wkurwiona na cały świat i nie mogła pohamować swojej złości, przez co wyżywała się na innych.

- To nie moja wina, że postanowił przyśpieszać przy szkole... to oni mieli zająć się hamulcem w tym samochodzie, a nie ja! - wskazał na dwie postacie skryte w ciemnym kącie pokoju, przez co ciężko mi było zobaczyć ich twarze.

Przez chwile ludzie jeszcze się sprzeczali. W tym czasie ja próbowałam pogodzić się z faktem, że przeciwko mnie jest moja własna przyjaciółka. Ufałam jej, a ona to zwyczajnie wykorzystała. Nawet nie próbowałam się wyswobodzić, bo wiedziałam, że to byłoby i tak bez sensu. Węzły były tak mocne, że powoli czułam, jak do moich dłoni przestaje dopływać krew. Spuściłam na chwilę głowę ciężko oddychając. Po rozmowie z chłopakami moja była przyjaciółka znów zainteresowała się mną. Gdy podeszła, zwróciłam na nią wzrok. Miałam ochotę uderzyć ją z całej siły, co bym oczywiście zrobiła, gdyby nie te przeklęte liny.

- Po co to robisz ?! - krzyknęłam jej w twarz.

- Lepiłaś się do tego swojego księcia z bajki, on do ciebie też. Jak mu na tobie zależy to mogę łatwo zarobić. Poza tym wisi pieniądze dla Taemina. Jak nie zjawi się z całą sumą tutaj w ciągu 20 minut... wtedy zajmą się tobą tamci dwaj panowie. - wskazała na dwóch "goryli" pilnujących wyjścia z pokoju, słodko się do mnie uśmiechając.

- Ty podła szmato! Nie daruję Ci tego! - plunęłam jej w twarz.

Dziewczyna otarła buzię rękawem i uderzyła mnie w twarz. Czułam jak mój policzek robi się cieplejszy po uderzeniu, a na skórze pozostaje zaczerwieniony ślad, który co raz bardziej mnie piekł z każdą sekundą. Pożałuje jeszcze tego, sama się o tym przekona.

W pewnym momencie otworzyły się drzwi do pokoju, a w nich stanął Choi Seung Hyun. Strasznie ucieszyłam się na jego widok, miałam nadzieję, że pomoże mi się wydostać.

- Długo jesz...Oj przepraszam pomyliłem pok... - patrzył w moją stronę i stał jak słup soli. - Mogę zrobić zdjęcie ? - wszedł do pokoju i kierował się w stronę krzesła, nie zwrócił nawet na mnie uwagi. - Jakie ono jest śliczne! Dzieło sztuki!

Patrzyłam na niego z otępieniem. Przez chwile sama nie wierzyłam w to, co się stało. Chłopak zrobił zdjęcia i kierował się w stronę drzwi. Nie wiedziałam czy mam się z tego śmiać czy płakać.

- Dzięki, siemka! - wszyscy skierowali wzrok na niego.  Chyba nie tylko ja miałam problem ze zrozumieniem co się właśnie stało. Choi złapał za klamkę i otworzył drzwi. W nich stał Kwon. Cały we krwi, ale... to on krwawił.

- Tia...przepraszam... - upadł na kolana, brudząc krwią podłogę.

- Skończ już... - Taemin podniósł go z podłogi, szarpiąc za włosy i przyłożył mu pistolet do skroni.

- Nie! - krzyknęłam. - Zrobię wszystko,tylko jego zostawcie!

- Wszystko? - odezwała się Kasumi. - Dla Ciebie na pewno się coś znajdzie. - poklepała mnie po plecach.

Przysięgam,gdy tylko się uwolnię...znokautuję ją i Tae też...

Kasumi zasłoniła mi Ji Yong'a mówiąc o tym jak mogę wyświadczyć jej przysługę. Po chwili usłyszałam strzał z pistoletu. Dziewczyna szybko odwróciła głowę patrząc za siebie. Zamknęłam oczy,z których poleciały łzy. Modliłam się żeby strzału nie oddał Taemin...

Mask || G DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz