Rozdział X

1.3K 88 20
                                    

Kiedy tylko znalazłam się we wnętrzu posiadłości Garfieldów i zrobiłam kilka kroków korytarzem, do moich nozdrzy dobiegł niepokojący zapach spalenizny.

Zmarszczyłam nos i spojrzałam na Andrew. Na jego twarzy pojawił się grymas.

- Szlag - zaklął i pobiegł w stronę, z której dochodził zapach, a ja z rozbawieniem podążyłam za nim.

Znaleźliśmy się w ciepłej, oświetlonej bladożółtym światłem kuchni. Meble ustawione były w kształcie litery U, a po środku zajmowała miejsce niewielka wysepka i zwisający z sufitu okap. Naprzeciw wejścia stał piekarnik, z którego ulatywała smużka dymu. Andrew, uzbrojony w rękawicę kuchenną, ostrożnie go otworzył. Dym buchnął, a on, kasłając, wyjął ze środka blachę do pieczenia.

Wszystkie znajdujące się na niej kawałki mięsa były przypalone, wręcz zwęglone. Chłopak skrzywił się, widząc żałosny efekt swojej pracy, a potem podniósł wzrok na mnie.

- Chyba zapomniałem o kotletach - bąknął, drapiąc się w policzek. Przybrudzona rękawica pozostawiła na jego cerze ciemną smugę.

Był taki nieszczęsny, że nie mogłam powstrzymać się od czułego śmiechu.

- Oj weź, wyszły całkiem w porządku - wzięłam w palce jeden kotlet, który od razu rozsypał mi się w ręce. - Nie martw się, jeszcze kiedyś będziesz mistrzem kuchni. Godnym następcą Gordona Ramsaya.

Andrew odstawił blachę na stół i podszedł do okna, żeby je otworzyć i wywietrzyć pomieszczenie.

- Na co dzień jestem mistrzem kuchni. To jednorazowy niewypał. Mistrzom też zdarzają się niewypały, prawda?

- Lepiej powiedz, co w takim razie zjemy. Narobiłeś mi ochoty na te hamburgery - przysunęłam sobie wysokie krzesełko barowe i usiadłam na nim.

W zamyśleniu potarł ręką czoło, nieświadomy tego, że znowu się ubrudził. Na ten widok bezwiednie się uśmiechnęłam. Andrew zmarszczył brwi.

- Mam coś na twarzy?

- Tak, tutaj - wskazałam na jego prawy policzek, który był jeszcze czysty. Dotknął go i teraz miał już całą czarną twarz. - Jeszcze potrzyj - powiedziałam, na co on rozmazał sobie bród aż po skroń. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem.

Andrew wyszedł do przedpokoju, gdzie wisiało na ścianie owalne lustro.

- Kelsy!

- To za droczenie się ze mną na dworze!

Wrócił do kuchni i rzucił we mnie rękawicą. W tym momencie oboje usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

Zamrugałam powiekami.

- Spodziewasz się kogoś?

- Nie - odparł, prostując się. - Otworzę. Ale najpierw... Muszę się umyć. Co jeśli to na przykład Megan Fox?

- To na pewno Megan Fox. Idź się popraw - uśmiechnęłam się ironicznie i rzuciłam rękawicę kuchenną na blat wysepki.

Chłopak pobiegł do łazienki, podczas gdy dzwonek odezwał się po raz drugi. Pośpieszył do drzwi i otworzył je.

- Travis? - usłyszałam z korytarza.

- Pomyślałem, że wpadnę - odpowiedział nieznany mi męski głos. - Masz coś do jedzenia, prawda?

Drzwi wejściowe trzasnęły i do pomieszczenia wszedł wysoki, ciemnowłosy chłopak.

- Stary, co tak śmierdzi? - pociągnął nosem. - Znowu coś przypaliłeś?

Sweet neighbourhood // Andrew GarfieldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz