Rozdział 5

175 17 13
                                    


-Tato proszę cię, to jest... Ja wszedłem na to przypadkiem. - Z uporem starałem się uspokoić mojego ojca, ale on tylko pokręcił przecząco głową, nawet nie odważył się na mnie spojrzeć. Mruknął coś ostro pod nosem, ale nie zdołałem tego usłyszeć. Jedno wiem, to nic dobrego. Jak mogłem być tak nieuważny? Co on teraz o mnie myśli? Że zwariowałem? Albo coś koło tego...

-Ile razy mówiłem, że masz nie ruszać mojego laptopa? - Zapytał niepokojąco cicho i spokojnie, ale raczej to tylko cisza przed burzą.

-No dużo, ale...

-ALE JAK MÓWIŁEM RAZ, TO JUŻ POWINENIEŚ POSŁUCHAĆ! - Jego cała złość znalazła ujście, aż cały zesztywniałem. Patrzył na mnie wściekły, z jego oczu kipiał żal i zawód. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Bardziej za laptop, czy raczej za to, po co go wziąłem z jego biura.

-Prz-Przepraszam. - Wydukałem skruszony jego reakcją. Nie sądziłem, że zdołam kiedykolwiek go tak wyprowadzić z równowagi.

-Chociaż tyle... - Szepnął jedynie w furii, po czym zabrał mi komputer i wyszedł z mojego pokoju zatrzaskując z całej siły za sobą drzwi. Myślałem, że roztrzaskają się w drobny mak.

Łał... Jeszcze nigdy nie wiedziałem go takiego... a co gorsza, to pierwszy raz się go... bałem... Zawszę był spokojny, opanowany, a teraz? Teraz był tym jednym procentem złego pośród dziewięćdziesięciu dziewięciu procent dobrego. 

Ale mi serce wali... Muszę się czymś zająć, bo zaraz oszaleje przez te sytuacje. Może tak dla odmiany odrobię tę pracę domową z historii? To chyba dobry pomysł... Tyle dat do zapamiętania, tyle nazwisk, że na pewno zajmie mnie to na dość długi czas.

Wstałem z łóżka, poczułem uginające się kolana, nadal cały się trzęsę po wizycie mojego ojca. Podszedłem do mojego drewnianego, odcienia czekoladowego brązu, podstarzałego biurka. Na obrotowym krześle przy nim stał mój szkolny tornister. Wyciągnąłem zimną i spoconą od stresu dłoń po ogromy podręcznik i cieniutki zeszyt z notatkami, włożyłem wszystko pod pachę, po czym drugą ręką zabrałem jeszcze mój brudno zielony piórnik, którego kolor od zawszę bardzo mi się podoba i wcale nie nudzi.

  Dlaczego zawszę coś musi spaprać mi dzień... - Pomyślałem idąc z powrotem w stronę mojego łóżka, nawet przyjemność z oglądania wideo już dawno znikn... Zaraz!

Czy ja?! Jakim cudem w ogóle? Dlaczego to mnie po-podniec-podniecało?! Przecież ja... Wolę dziewczyny! Zawszę wolałem! Tak? Cholera! Sam już nie wiem.

Opadłem na moje posłanie wypuszczając wszystko z moich rak, zacząłem patrzeć w sufit... Myśleć, rozważać za i przeciw.

Fakt, czasem zdarzało mi się dłużej gapić na modeli bez koszulek w magazynach, ale to było bardziej z zazdrości mięśni! A może nie... Jezu, ja sam już nie wiem! Może zawszę taki byłem, tylko tego nie widziałem jako dziecko? A może w ogóle niepotrzebnie panikuje? No bo... Czy to coś złego? Przecież skoro niektórzy ludzie też kochają w ten sposób, to dlaczego ja nie mógłbym? Przecież to nie moja wina...

Chodź nie podoba mi się ta myśl, to znam jeden sposób, by dowiedzieć się czy to prawda... Jedna praktyka może to sprawdzić... Ale boję się, że mogę przez to stracić naprawdę wiele.

-Adam kochanie! Jest już późno! Marsz pod prysznic! - Usłyszałem głos mojej mamy zza zamkniętych drzwi. Natychmiast wyrwał mnie on z moich zamysłów, a teraz raczej już planów...

-Idę! - Odkrzyknąłem leniwie.

Od razu dźwignąłem się z pościeli. Lekcje mogą teraz zaczekać... Szczerze, to mam ochotę na gorący prysznic. Trochę relaksu po tym dniu nie zaszkodzi. Wyjąłem spod poduszki moją piżamę, po czym od razu poszedłem w stronę drzwi od łazienki. Nacisnąłem zimną klamkę, a potem szybko zrzuciłem z siebie ubranie i wszedłem pod cieplutki nurt wody. Moje mięśnie od razu się rozluźniły, aż odetchnąłem z ulgą. Czuje jak ciepła woda spływa po moim nagim ciele, a złe myśli niestety zaczęły znów mnie nękać... Ich siła narastała z każdą chwilą. Moje serce zabiło szybciej, gdy pomyślałem o jutrzejszym dniu... O tym, na co mam się jutro zdobyć. Oparłem ręce na kolanach, po czym oparłem na nich cały swój ciężar. Nowy strumyczek wody zaczął ciurkać z mojego piegowatego nosa, a z włosów leciało jeszcze z kilkanaście takich samych. Po schyleniu moja tusza dała o sobie znać, co dodatkowo mnie zirytowało. Pomyślałem teraz o moich uczuciach, o moim planie, o moim wyglądzie oraz o samym przedmiocie mojego zainteresowania... a raczej o samej osobie...

 Czemu to akurat ja?! Dlaczego to właśnie ja... - Pomyślałem opierając się o kafelki kabiny i zasłaniając oczy dłońmi. To pytanie siedziało mi w głowie przez caaałą kąpiel. Ani chwili wytchnienia.

Wyszedłem czysty spod prysznica, wytarłem dokładnie ciało do sucha, a na barki położyłem biały ręcznik, by mokre włosy nie moczyły piżamy. Ubrałem jedynie dół od piżamy, po czym umyłem zęby opierając się o umywalkę. Po domu nigdy nie wstydzę się chodzić bez koszuli, to jest taki mój zwyczaj wieczorem.

Wróciłem szybko do pokoju, a po wejściu zastała mnie smutna niespodzianka. Mój brat.

-Jak możesz być taki gruby i mieć dziewczynę? - Zapytał dzieciak z dziwnie rozdziawioną buzią, jakby to pytanie rzeczywiście go nurtowało.

-Możesz choć raz być milszy? Nie mam teraz na to czasu. - Opadłem na łóżko, po czym rozłożyłem się na całą jego długość. Patrzyłem bezsensownie w sufit umiejętnie ignorując rodzeństwo, ale i tak czułem jego małe oczy na sobie.

-Jestem tylko szczery, bo tego mnie uczą co nie? - Czasem jak na swój wiek jest całkiem kumaty, ale i tak ma to swoje minusy.

-Ale to ty masz się nauczyć odróżniać prawdę od zwykłego chamstwa, a zresztą po co o to pytasz? - Przekręciłem się na łóżku tak, że położyłem się na boku, a ręką podpierałem swoją głowę. Na moje pytanie pulchniutkie policzki Neila przybrały różowiutki odcień. Chyba wiem co to znaczy. - Nie gadaj. W kim?

-Eee ja... Ty pierwszy miałeś odpowiedzieć! - Teraz jego policzki przypominały małe pomidorki.

-Neil... Jestem od ciebie dużo starszy. A ty jesteś jeszcze trochę...

-Ale ja ją strasznie lubię! - Teraz czułem się autentycznie jak mądry, rozsądny, starszy brat.

Wstałem z łóżka i ukląkłem przy jego małym posłanku. Popatrzył na mnie zawstydzony. Położyłem moje dłonie na jego rączkach.

-Wiem, że ją lubisz, ale to nie jest takie proste. W twoim wieku to jeszcze taka zabawa, przynajmniej dla niej to będzie zabawą, ale jeśli ty ją na serio lubisz... To obiecaj, że zaczekasz aż dorośniesz ty i dorośnie ona. Wtedy możecie zacząć na serio poważny związek, który cię bardzo zadowoli. - Uśmiechnąłem się do niego, a on z uwagą słuchał każdego mojego słowa. Wystraszyłem się, że ten temat jest dla niego zbyt ciężki do pojęcia, ale się myliłem.

-Rozumiem. Dziękuje Adam. - Maluch mocno mnie przytulił za szyje, aż lekko się zachwiałem. Ja również go uścisnąłem, ale potem chłopiec cofnął się zawstydzony. Jestem szczęśliwy, że mój brat mimo wieku jest taki inteligentny, ale i tak jest jednak czasem denerwujący.

*Puk* *Puk* *Puk* Oboje odwróciliśmy głowy w stronę drzwi.

-Chyba czas na spanie? - W drzwiach zobaczyliśmy uśmiechnięta mamę, która weszła do naszego pokoju stukając obcasami, których jeszcze nie zdjęła po przyjściu.

-Chyba tak. - Zaśmiałem się, lecz potem poczułem nagłą falę zmęczenia, która była dla mnie przed chwilą niezauważalna.

Położyliśmy się oboje do łóżek, a mama nas ucałowała na dobranoc...

-Kocham was chłopcy, bez względu na wszystko. - Pocałowała moje czoło, a ja odpowiedziałem uśmiechem.

 Ciekawe czy jak się dowiesz co zrobię jutro, to nadal będziesz. - Odpowiedziałem w myślach.

Jak Zostałem Gejem...? ZAWIESZONAWhere stories live. Discover now