Rozdział 6

165 18 4
                                    

Przez niestarannie zasłonięte rolety przedostały się ciepłe promienie porannego słońca, które swym światłem spędziły mi sen z powiek. Podparłem się łokciem na materacu, po czym jeszcze mało ostrym wzrokiem popatrzyłem na nasz pokój. Mój młodszy brat jeszcze śpał, więc całe pomieszczenie było idealnie ciche i spokojne. Jedynie oddech mój i Neila zakłócał idealne milczenie w pokoju.

*BIP* *BIP* *BIP* *BIP* Podskoczyłem wystraszony dźwiękiem mojego budzika.

I cała przyjemność ze spokoju zniknęła, gdyż wybiła godzina ósma rano, a o tej porze nasza rodzina budzi się ze snu. Neil zaczął się wiercić i jęczeć coś pod nosem, ale nic z tego nie zrozumiałem. Usiałem niechętnie na brzegu łóżka i przetarłem starannie oczy odzyskując ostrość widzenia. Nie mam zamiaru czekać, aż ten leń się podniesie. Jego strata, że będę pierwszy w łazience. Ha!

Stanąłem na nogi i mocno się przeciągnąłem stękając przy tym donośnie. Podszedłem do mojej części szafy, po czym wyjąłem z niej szarą bluzę, byle które bokserki, parę skarpetek oraz dżinsy indygo. Nie pytajcie skąd znam tę nazwę... To normalne, gdy masz za mamę projektantkę wnętrz.

Powędrowałem jeszcze lekko chwiejnym krokiem do łazienki. Położyłem przygotowany strój na koszu na brudne pranie. Spojrzałem w lustro, po czym sięgnąłem po pensetę z szufladki pod umywalką. Jedno co trzeba o mnie wiedzieć to to, że nienawidzę nierównych brwi! W ogóle nie znoszę niedopatrzeń w moim wyglądzie... Pryszcz, nieobcięte paznokcie, nieułożone włosy. Ho! A piegi to moje największe przekleństwo! Najchętniej bym pomalował swoją twarz tak, by te pomarańczowe kropy nigdy nie zobaczyły światła dziennego! Eh... Ale co ja zrobię?

Pominę to jak umyłem zęby i przeczesałem swoje rude włosy. Założyłem przygotowane wcześniej ubranie, po czym sięgnąłem do górnej szafeczki nad lustrem po ostatni element... Czyli eleganckie perfumy mojego taty. Ten zapach strasznie mi go przypomina. Mają zapach typowo męskich perfum, ale z lekką nutką wanilii... Są świetne! Ale będę miał przerąbane, kiedy ojciec je wyczuje... Ale dzisiaj są niestety niezbędne.

*Puk* *Puk* *Puk* Ktoś z całej siły zaczął się dobijać do drzwi.

-Adam ile można?! Za pięć minut przy samochodzie! Moje ostatnie słowo! - Nakrzyczała na mnie moja mama. Eh... Czy kobiety zawszę marudzą o poranku?

Zebrałem się szybko i żwawym krokiem ruszyłem z powrotem do pokoju. Neil był już gotowy do wyjścia. Tak na marginesie, to często nie myje zębów, a ja mu zazdroszczę, że nie musi się jeszcze tym aż tak martwić... Złapałem szybko książkę od biologii i włożyłem do plecaka. Cholera! Zapomniałem w końcu o tej pracy domowej z historii. Trudno... Jedna jedynka nie skończy mojego życia... ale boje się, że to inne zdarzeni8e dzisiaj może je częściowo zawalić... Wszystko w moich rękach.

********************

-Tak! Zabrałem drugie śniadanie, a poza tym zawszę zabieram. - Wywróciłem oczami, po czym wysiadłem z samochodu mojej mamy. Obróciłem się tylko, by pomachać mojej mamie i poszedłem w stronę drzwi wejściowych.

Wszedłem przez szklane drzwi, które prowadzą korytarzem do szkolnych szatni. Moja szafka znajduję się na samym początku, to też od razu zabrałem się za zmienianie butów, choć nie mam pojęcia, po co to robić. Włożyłem zdjęte buty do szafki, po czym zamknąłem ją kluczykiem z mojego tornistra. Wyszedłem z szatni i ruszyłem w stronę mojej sali lekcyjnej, a dokładniej sali matematycznej... Super. Strzał w sam pysk już na starcie?

-Hej to chyba on...

-Raczej. Ale wiesz co oni robili? - Słyszałem na każdym kroku gadanie za moimi plecami. Widać, że plotki szybko się roznoszą.

Jak Zostałem Gejem...? ZAWIESZONAWhere stories live. Discover now