4

429 11 108
                                    

Ten rozdział piszę z dedykacją dla:
zoeozoe
MartynaNowakowska
IzabelaRybicka
Horroropisarka

Miłego czytania :)

***********************

Doszłam do celu. Nijaki J już był w środku. Położyłam rękę na klamkę. Miałam zamiar już otworzyć drzwi, ale ktoś zrobił, już to za mnie. Pochyliłam się i wpadłam na tą osobę. Nie powiem ale pięknie pachniała. Był to mężczyzna, lecz ni widziałam jego
wyglądu, poniewasz miał na sobie kominiarkę. Pomógł mi wstać i posadził mnie na skrzyni. Byłam trochę wystraszona, ale nie tak jak na początku.

- Kim jesteś? - Mówiłam. Byłam lekko przejęta, ale prubowalam tego nie pokazywać.

- Ty mnie nie znasz, ale ja cię tak. - Mówił bez uczuć.

- Jak to ?

- Tak to. - Zaśmiał się - Su Blake. Lat 17. Data urodzenia 19 sierpnia. Jeszcze coś? - Zapytał mnie sarkaztycznie.

Mnie zatkało mnie wiedziałam co powiedzieć. Miałam wielką nadzieję, że jednak go znam. Ale nie. Jak zwykle nie to co ja chcę. Chłopak zdią kominiarkę. Moim oczom ukazała się jego twarz. Cieszyłam się z tego, bo nie była przerażająca tylko... miła. I szczerze... był nawet przystojny. Miał roztrzeane, brąz włosy i szeroki uśmiech. Brązowy kolor miały też jego oczy... piękne oczy. Mówił prawdę. Zdecydowanie nigdy go nie widziałam. Czemu? Bo nigdy nie widziałam ładniejszego. Lecz nadal mnie zastanawiało sąd mnie zna. Przerwałam niezręczną ciszę.

- A jak się nazywasz?

- Jack.

Naprawdę zaskoczył mnie. Wstałam by wyjść. Powstrzymał mnie jego głos.

- Wiesz co? Pięknie ci w tych robieńcach.

Co?! Ja się ramienię?! Szybko się zasłoniłam włosami. Pożegnałam się i wyszłam. Po zatem w dobrym momencie, bo właśnie dowieźli nową dostawę. Nadal nie mogę uwierzyć że się przy nim zarumieniłam. A on mówi, że pięknie wyglądam. O co kuźwa chodzi. Ale on też nie źle wygląda.

Podeszłam do barmana i poprosiłam o drinki z kaktusa. Na serio bardzo dobry, polecam, nasze ulubione. Wypiłam go i poszłam do Maxa z drugim. Nie mogłam go znaleźć. Zadzwonił do mnie telefon. Odebrałam bez wahania.

- Halo!

- Dzień dobry. Tu policja. Panna Su? - Bardzo się przestraszyłam. Ne wiedziałam o co chodzi.

- Yyy... Tak. Coś się stało. - Ale ja głupia. Jagby nic się ne stało, to by nie dzwonili.

- Tak. Proszę przyjechać na komendę. Czeka tu na panią brat. Mamy z nim ale kłopoty.

- Dobre zaraz będę.

Rozłączyłam się. Co mu odpierdzieliło. To już rogi raz w tym tygodniu. Kuźwa, ciekawe co teraz zrobił. Wzięłam telefon i puściłam pleylistę piosenek. Włożyłam słuchawki w uszy i szybkim krokiem ruszyłam w stronę komisariatu. Droga mi się masakrycznie dłużyła. W końcu doszłam to tego dobrze mi znanego miejsca.

Weszłam do środka. Odrazu zauważyłam Maxa a obok niego policjanta, który trzymał go za ramię. W pewnej chwili spojrzał na mnie i się uśmiechną.

- Nareszcie panna Su.

- Co on znowu zrobił panie komendancie? - Spojrzałam na Maxa spod byka.

- Na szczęście, że panienka jest odpowiedzialna. Jak zwykle pan Max wszech wiedzący znowu się upił i uciekał przy policją. I mówi, że widział co ma robić. - Spojrzałam na Maxa nie odwiedzając, a on wyszczerzył zęby pi bawi się długopisem.

- Jak dziecko. Po prostu jak dziecko! - Komendant przytakną u kazał mi odprowadzić brata.

Wzięłam go pod ramię i zaczęłam się z nim wlec przez całe miasto. Gdy dotarliśmy do domu położyłam gi na kanapę i przykryłam kocem. Pocałowałam w czoło. I poszłam do swojego pokoju. Przebrałam se w piżamę i wpełzłam pod pierzynę.



*************************
No i kolejny.
Przepraszam za taką długą nieobecność,
ale nie miałam czasu.

Kom. i gwiaz. ☆ ★ ☆

Papa kochani i do następnego :* :* :*

Nierzywa Z Rąk CreepypastyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz