Rozdział 4

3.8K 290 48
                                    

Jack był tematem Twoim i Ani przez ostatnie dni. Miałaś cichutką nadzieję, że jeszcze się odezwie, która malała z każdym dniem.

Podczas piętnastominutowej przerwy, wyszłaś na dwór, by rozprostować nogi. Ania miała dołączyć do Ciebie chwilę później, gdyż musiała porozmawiać o czymś z nauczycielką.

Usiadłaś na krawężniku i sprawdziłaś facebook'a. Ku Twojemu zdziwieniu, ktoś zaprosił Cię do znajomych. Kto to był? Jack Napier! Twoją twarz rozświetlił delikatny uśmiech. Nie myśląc wiele, od razu zaakceptowałaś. Ku Twojemu zdziwieniu, konto zostało założona wczoraj. Tylko skąd on znał Twoje nazwisko?
Niestety, Twój spokój został przerwany przez trzy, zupełnie nie znane Ci dziewczyny.

-Ej, Ty.- Powiedziała blondynka stojąca po środku.

-Ja?- Spytałaś z "przejęciem".

-Tak, Ty. To nasze miejsce, więc stąd spadaj.

-A są gdzieś tu wasze podpisy?- Czyżby kolejne trio, które ma za zadanie być tępe jak ameby? Oczywiście, nie obrażając ameb.- Z resztą, po co te nerwy? Nie możemy załatwić tego pokojowo?

-Słuchaj no, albo nam zejdziesz...

-Albo co?- Brutalnie im przerwałaś. Nikt nie będzie Tobą pomiatał, zwłaszcza jakieś laski, które zamiast mózgu mają spalone orzechy.

-Skończy się to dla ciebie źle.- Tym razem przemówiła dziewczyna stojąca po prawej stronie. Widocznie nie miała brwi, bo musiała je sobie narysować kredką.

-Skończyły to się wasze szare komórki. Wracajcie skąd przyszłyście.- Nie miałaś zamiaru być grzeczna. Już dość się w swoim życiu bałaś. Pora z tym skończyć.

-Ty mała...- Podeszła do Ciebie i spróbowała spoliczkować, ale zgrabnie się odchyliłaś.

-Tylko tyle?- Spróbowała zamachnąć się jeszcze raz, ale za każdym razem uchylałaś się przed jej ciosem.- No dalej! Moja babcia lepiej trafia!

Miałaś ogromną chęć, by dalej ją prowokować. Widziałaś gniew w jej oczach, który z każdym Twoim słowem przeistaczał się w furie.

-Zamknij się!- Krzyknęła i stanęła w miejscu, po czym nerwowo zaczęła grzebać w torebce. Wyciągnęła z niej... Paralizstor. Skąd ona, u licha, miała paralizator?- Masz stąd iść, jasne?!

-Nie.- Prowokacyjnie poruszyłaś brwiami. Wtem zauważyłaś, że wokół was zebrał się spory tłum.- No, chodź!

Rzuciła się na Ciebie. Odeszłaś parę kroków i podłożyłaś jej nogę. W następnej chwili wszyscy patrzyli jak "księżniczka" się przewraca. Odwróciłaś się z zamiarem odejścia, ale poczułaś jak ręka chwyta Cię za kostkę. Potem poczułaś przy kostce metal i ból, przez który wylądowałaś na ziemi. Blondwłosa usiadła na ziemi i przybliżyła się do Ciebie. Przybliżyła narzędzie do Twojej drugiej kostki, ale wtedy przyszedł nauczyciel. Wszyscy mówili, że się na Ciebie rzuciła, co potwierdziłaś. Za to księżniczka zaczęła wymyślać historię, jak to próbowałaś bezpodstawne ją uderzyć. Twoja historia była bardziej wiarygodna, ponieważ na nodze miałaś lekko zdartą skórę, która była równocześnie czerwona.

Gdy wychodziłaś od pielęgniarki, od razu "zaatakowała" Cię Ania.

-Jak się czujesz? Z nogą wszystko w porządku? Głupia idiotka dostała za swoje. Uwaga i dzwonienie do rodziców powinno nauczyć ją trochę pokory.

-Chyba, że jej rodzice są tacy sami jak ona.

-Właściwie, czemu ją tak prowokowałaś? Przecież mogłaś odejść.- Ania była coraz bardziej ciekawa.

-Po prostu, mam dość ciągłego pomiatania.- Powiedziałaś wymijająco.

-Ale przynajmniej nikt nie będzie Cię zaczepiał.- Zaśmiała się.

-Co? Czemu?

-Widziała to połowa szkoły i, szczerze mówiąc, nawet na największych twardzielach zrobiło to wrażenie.

Szłyście i rozmawiałyście o tej sytuacji, nie wiedząc, że cała tą sytuację, obserwował pewien, zielonowłosy mężczyzna...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Um... Mam ubytki w wenie .3.
Jeśli trochę przesadziłam, to sorka memorka ale jest to potrzebne.-.
Mam nadzieję, że się podobało i pozdrawiam!

Joker X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz