Rozdział 9

3K 264 42
                                    

-Szybciej!- Usłyszałaś krzyk za sobą.- Od trzydziestu minut trenowałaś z Joker'em. Nawet po najcięższym wuefie nie byłaś tak wykończona. Dawał Ci naprawdę ostry wycisk. W sumie, wasz trening polegał na tym, by perfekcyjne nauczyć Cię korzystać z noża. Najpierw nauczył Cię co robić w danej sytuacji, a potem stał z boku i mówił, że atakuje Cię coś, z którejś strony.- Przerwa!

Rzuci w Twoją stronę ręcznik i wodę. Napiłaś się trochę i wytarłaś ręcznikiem twarz, po czym odstawiłaś je na krzesło. Głośno odetchnęłaś. Jeszcze drugie tyle.

-Zmęczona?- Spytał podchodząc.

-Tak, trochę.- Odpowiedziałaś lekko się uśmiechając.- Jak mi idzie?

-Normalnie, ale będzie lepiej, jak już przestaniesz się... powstrzymywać.- zaczął żywo gestykulować rękoma.

-Powstrzymywać?

-Bo widzisz, gdy byłaś w szkole, a blond-włosa księżniczka próbowała znowu rządzić, wtedy spadła bariera. W Twoim przypadku, bardzo cienka bariera.

-O czym ty mówisz?

-Lepiej będzie, jak sama zobaczysz.

Popchnął Cię na krzesło i za Tobą stanął. Kazał zamknąć Ci oczy, a gdy to zrobiłaś, położył swoje dłonie na Twoich ramionach. 

-Wyobraź sobie w głowie ich obraz...- Wyszeptał Ci do ucha.- Co widzisz?

-Trójkę idiotów.- Mruknęłaś, lecz w Twoim sercu zawitał gniew. 

-Teraz wyobraź sobie najgorsze wspomnienie związane z nimi... jak poniżali cię, a po nocach budziłaś się przez koszmary tego, co w każdej chwili mogli Ci zrobić. Powiedz mi, co czujesz?

-Gniew... bezsilność...- Mówiłaś to jak w transie. 

-A teraz puść wodze fantazji i pomyśl, jak miło byłoby zobaczyć nóż, który zostaje wbity prosto w jego serce. Krew rozbryzgałaby się na okoliczne ściany, a oczy zaszłyby mgłą. Piękne nieprawdaż?- Wręczył Ci nóż w rękę, a Ty otworzyłaś oczy.- Manekin to on... a raczej oni, w jednej postaci. Wbij go prosto w jego plugawe, małe serduszko. 

Szybko wstałaś i z całej siły zaczęłaś jeździć nożem po manekinie uważając, by nie dotknąć go niczym innym poza nożem. Po chwili jednak nieco się zmęczyłaś, więc wbiłaś nożyk w "serce" manekina. Ku Twojemu zdziwieniu, wypłynęła z niego czerwona farba. Spojrzałaś się zdziwiona na Joker'a, a on tylko głośno zachichotał.

 -Spokojnie, to tylko farba. Musisz zacząć się przyzwyczajać.- Wymamrotał.

-Przecież ja nie chcę ich zabić, tylko umieć się obronić.- Powiedziałaś zdziwiona.

-Jeszcze zobaczymy...

-Mówiłeś coś?

-Tak! Że ostatnio kupiłem żelki i nie mam ich z kim zjeść. Co ty na to?

-Żelki? Nie mam nic przeciwko.

Na początku był przerażający, potem niepokojący, a teraz nie czułaś do niego zbytniej urazy. Jego zabójstwa wydają Ci się nieprawdziwe, zważając na jego, czasem dziecinny, charakter. Mimo wszystko, musisz uważać. W końcu to właśnie on jest najbardziej nieprzewidywalnym mordercą, jakiego znało Gotham. 
A Jack? Co u niego słychać? Może znów się odezwie i pójdziecie razem do kawiarni? 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Byłby fajniejszy, ale brat mnie wkurzył i po ogromnej złości pojawiła się obojętność, która sprawiła, że słowa na tej kartce wydają się bardzo obojętne .-.
Przynajmniej w stanie, jakim jestem teraz :<
Pozdrawiam!

Joker X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz