Rozdział 7

3.3K 267 38
                                    

-Ech...- westchnęłaś po raz kolejny. Nie miałaś co robić. Był weekend, a Ani znowu nie było. Twoi znajomi z klasy też gdzieś powyjeżdżali albo nie mieli czasu. Z Jack'em często pisaliście, ale akurat nie był aktywny.-Niech stanie się cokolwiek, proszę!

Ale nic nie wskazywało na to, że mogłoby się coś stać. Pozostała tylko jedna opcja-spacer. Jeśli tam nic się nie stanie, to koniec z Twoją nadzieją na ciekawe popołudnie. 
Założyłaś ulubioną bluzę i buty, po czym wyszłaś na dwór. Spacerowałaś spokojnie podziwiając widoki. W pewnym momencie, zauważyłaś jedno, dziwne miejsce. Na końcu drogi był opuszczony budynek. Wokół nie było żadnych domów. Zamiast tego były krzaki i chaszcze. Nie bacząc na konsekwencje, postanowiłaś zrobić sobie wycieczkę zapoznawczą. 
Pierwszym utrudnieniem okazał się płot. Na szczęście okazało się, że jest pod nim dziura, przez którą udało Ci się przecisnąć. Gdy byłaś po drugiej stronie, otrzepałaś się i ruszyłaś dalej. 

Po dłuższej chwili napotkałaś kolejną przeszkodę. Drzwi... mimo, że były stare, to zamknięte. Jednak znalazłaś inną drogę. Okno było w miarę nisko. Do tego koło niego rosło sobie drzewo. Czemu by tego nie wykorzystać? 
Wdrapałaś się na gałąź. Była trochę oddalona od okna, a Ty musiałaś skoczyć. Trochę się bałaś, ale buzowała w Tobie adrenalina i żądza przygód. Odepchnęłaś się nogami i uderzyłaś brzuchem o parapet. Zgięłaś się w pół, a Twoje oczy powędrowały do góry, ale zdołałaś uchwycić się framugi. Wciągnęłaś się i doznałaś lekkiego szoku. Były tu normalne meble, a na podłodze nie było widać ani śladu tynku. Niepokoiło Cię także obecność czegoś czerwonego na ścianach. Co prawda podłoga była czysta, a to mogła być tylko farba, ale jednak...

Wdrapałaś się do środka i wyszłaś przed drzwi. Następnie nie było już tak kolorowo. Wyglądało to na jakiś szpital, lecz zrujnowany. Nagle usłyszałaś kroki. Musiałaś się ukryć! A jedyne, co przyszło Ci do głowy, to szafa! Wpadłaś do niej i zamknęłaś drzwi. Były w niej głównie koszule w odcieniu fioletu i zieleni. Zaraz, zaraz. Ktoś się tak chyba ubierał....
W Twoim umyśle zapaliła się czerwona lampka. Cicho przesunęłaś koszule, aż Twoim oczom ukazał się fioletowy płaszcz. Albo to jego wielki fan, albo on sam.
Słyszałaś jak ktoś chodzi. W pewnym momencie odgłosy zamilkły, wtedy odetchnęłaś z ulgą. Jednak ponownie przeraziłaś się, gdy drzwi szafy otworzyły się. 

-Aaaaaa!-Krzyknęliście oboje, a Joker się przewrócił, za to Ty przytuliłaś się do ściany szafy. 

Minęła chwila, nim zorientował się kim jesteś. Zdezorientowanie zmieniło się w zaciekawienie, lecz szok pozostał. Czyli to jednak on.

-(Imię)? Co robisz w mojej szafie?- Zapytał wstając. 

-Umm... długa historia.- Powiedziałaś wymijająco nerwowo się uśmiechając. 

-Mam czas. Tylko... wyjdź z tej szafy. Pogniotą mi się koszule.- Od początku do końca wyjaśniłaś mu całą dzisiejszą historię. Gdy skończyłaś, wybuchł głośnym śmiechem.- I schowałaś się do szafy?! Haha! 

-Nie było lepszej kryjówki.- Mruknęłaś. 

-Ooo...- Otarł palcem łzy, które poleciały mu ze śmiechu.- Cóż za wspaniała historia, ale nie ma co narzekać. Teraz przynajmniej zgodziłaś się na to, żebym Cię uczył. 

-Hej, na nic się jeszcze nie zgadzałam!- Oburzyłaś się. Z czego on to wywnioskował?

-Znasz moją kryjówkę, teraz musisz się uczyć.

-A jak się nie zgodzę?

-W tym przypadku musiałbym Cię zabić.- Widząc Twoje szeroko otwarte oczy, ponownie się zaśmiał.- W takim razie, decyzja już podjęta. Co weekend tutaj wieczorem.

-Ech... no dobrze. Kiedy zaczynamy?

-Po co czekać? Dzisiaj!

I z uśmiechem na ustach, pociągnął Cię w głąb opuszczonego budynku. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Yay, udało mi się napisać to przed północą xD
Nie wiem czemu, zazwyczaj piszę w nocy. 
Wtedy mam większą wenę .-. I ni huja nie wiem czym to jest spowodowane,
O kurka, przeklnęłam D: Ale to dla smaku, więc się nie liczy xD
Mam nadzieję, że się podobało i pozdrawiam! 


Joker X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz