Rozdział 18

160 9 13
                                    

Przed nami stała Katy.Rudowłosa dziewczyna o zielonych oczach i ostrym spojrzeniu.Włosy miała zawiązane w niechlujnego kucyka.Zdziwiłam się dosyć,bo inaczej ją sobie wyobrażałam.I w ogóle myślałam,że jak wreszcie ją znajdziemy to będzie ona leżeć związana z kneblem na ustach,a nie całkowicie zdrowa stać przed nami.Ale to mogła być oczywiście sprytna pułapka.Nasi wrogowie wystawili dziewczynę,abyśmy weszli do środka wzięli ją ze sobą i poszli do Obozu.A w chwili,gdy się do niej zbliżymy zaatakować nas znienacka.Podeszliśmy ostrożnie do Katy.

-Jesteś sama?-zapytałam podejrzliwie.

Potaknęła.

Rozglądnęliśmy się po bokach.Nikogo nie udało nam się dostrzec,ale trzeba było postępować ostrożnie.

-Powoli,ale to bardzo powoli udajmy się do wyjścia-powiedział spokojnie Tim.

Jak zostało powiedziane tak zrobiliśmy.Odwróciliśmy się do Katy plecami i ruszyliśmy do łuku przez,który przeszliśmy na początku.Na razie nikt z wrogów nie reagował.Chciałam zrównać krok ze znalezioną dziewczyną,ale zanim zdążyłam coś zrobić były więzień wyciągnął łuk i wycelował w Nicka.

Usłyszałam tylko dźwięk wypuszczanej strzały.Strzeliła ona perfekcyjnie w plecy mojemu bratu,który natychmiast padł na ziemię.Wytrzeszczyłam oczy na Katy.I ogarnęła mnie fala nienawiści.Poświęcamy nasze życie żeby ratować tą sukę,a ona zabija jednego z naszych.Tak się nam świetnie odpłaca.

-ZDRAJCAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!-wrzasnęłam wściekle i rzuciłam się na wymienioną powyżej.

Musiała być na to przygotowana.Schowała łuk i wyciągnęła z pochwy miecz.Cięłam zaciekle napędzana złością nawet nie patrząc gdzie celuję.Dziewczyna parowała moje wszystkie ciosy.Tańczyłyśmy w zabójczym tańcu wiedząc,że jeśli któraś się potknie polegnie.Równolegle kiedy zaczęłyśmy walczyć z ukrycia wyszło mnóstwo potwornych stworów.Między innymi były to:

olbrzymie jaszczuro podobne kobiety,piekielne ogary,olbrzymy itp.Tim ruszył na  jedną z jaszczurzych kobiet.Z mieczem w gotowości.Jace zajął się ogromnym psem przypominającym z pyska pitbulla.A ja wciąż walczyłam ze zdrajczynią tą,która zabiła mojego brata.Jedynym co do niej czułam była nienawiść.

-Nieźle walczysz Jackson-warknęła Katy-ale to za mało żeby pokonać córkę Aresa.Nareszcie zemszczę się na tym ohydnym rodzie.Pokonanie dwóch synów tego smarka Percy ego będzie niezłym wyczynem.

Gdybym teraz nie była zajęta walką zapewne zaczęłabym ją obrzucać tylema przezwiskami,że nie miała by nawet czasu,aby odpowiedzieć.Nie dość,że zabiła Nicka mojego jedynego brata to jeszcze obraża mojego ojca.Aha no i jest jeszcze potomkiem boga wojny.Cóż niedokończone interesy z przeszłości.Jak ona śmie!?

-Jak możesz teraz ze mną rozmawiać?!-krzyknęłam z nienawiścią-Nie cierpię cię!!!Rozumiesz?!Nienawidzę na zawsze!!!Zabiłaś Nicka i teraz jeszcze obrażasz moją rodzinę!!!

Zaczęłam ciec jeszcze zacieklej i szybciej niż kiedykolwiek.Jednak w końcu córka Aresa odparowała mój cios i powaliła mnie na ziemię.Syn boga zmarłych zauważył to i zaprzestał  swej walki.Jego przeciwnik już leżał martwy,ale  odnóża wciąż się poruszały.Zaś Katy przygniatała mi ostrze coraz bliżej szyi.Czułam,że się duszę.Próbowała kopnąć ją w czułe miejsce nogami.Niestety robiła świetne uniki.No tak w końcu pochodzi od boga wojny.Czego ja się spodziewałam?Cóż może wygranej pomimo tej kwestii.Tim odciął ostatnie ręce lub nogi wężowej kobiety i podbiegł do mnie.

-Zostaw ją- syknął jadowicie-albo będę musiał z tobą skończyć!

Zdrajczyni zaśmiała się lodowato.

-TY?!-prychnęła  przygniatając mnie do ziemi-Syn Hadesa?!Chyba sobie żartujesz.Nie mieszaj się w nie swoje sprawy i lepiej wracaj do Podziemia.

Zauważyłam,że Tim kulał na prawą nogę.Podniósł jednak wysoko swój miecz i płazem walnął Katy prosto w tors.Sparowała cios i odsunęła się ode mnie dając możliwość oddechu.Syn boga umarłych pchnął dziewczynę do tyłu.Zachwiała się niebezpiecznie i upadła na twardy grunt cóż to trwało krócej niż sądziłam,że będzie.

-Musimy uciekać!-oznajmił gdzieś z oddali przystojny dupek-I zabrać ciało Nicka!

Pobiegłam szukać brata i znalazłam go w tym samym miejscu,w którym padł.Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.Zacisnęłam powieki starając się nie rozpłakać na oczach wszystkich.Nie ma czasu muszę go stąd zabrać.Kiedy już miałam go podnieść Tim podszedł do martwego ciała i wziął je na ręce mimo rannej nogi.Ja odniosłam o wiele mnie obrażeń,ale mimo to nie pozwolił mi go nieść.

-Jesteś zbyt osłabiona-oświadczył spokojnie-Ja go zaniosę do Obozu.

-Ale twoja noga!-zaprotestowałam.

-Nic mi nie będzie.

Nadbiegł do nas Jace.Miał pełno maleńkich szram na twarzy i rozcięć na rękach,ale mimo to wciąż wyglądał seksownie podobnie jak Tim.

-Szybko spadajmy stąd!-zawołał głośno chociaż staliśmy parę kroków od niego-Zaraz wszyscy się na nas rzucą!

I rzeczywiście.Dużo potworów od leśnych nimf po ogromne olbrzymy stłoczyło się wokół nas i przygotowywało do walki.Zawróciliśmy w stronę wyjścia i wybiegliśmy z piekła.



Wakacje!Wakacje!Jeeeej!Mamy wakacje,więc rozdziały będą się pojawiać częściej.Rozdział dłuższy i trochę lepszy niż ostatni(711 słów).Zostało nam może jakieś dwa rozdziały albo jeden.Nie miałam ostatnio weny dlatego nie udostępniłam nexta. Jeśli wam się spodobało to zostawcie gwiazdkę,komentarz,udostępnijcie i pokażcie swoim znajomym,bo to bardzo mnie motywuje do dalszej pracy.


Pozdrawiam was wszystkich bardzo serdecznie Klara!!!


Percy  i Annabeth ciąg dalszy[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz