Ruszyliśmy prostymi,niekończącymi i ciemnymi korytarzami.Niecała połowa potworów biegła za nami. Tim miał utrudnione zadanie,ponieważ kulał na prawą nogę i jeszcze musiał nieść ciało Nicka.Przez większość drogi nie znaleźliśmy żadnych pułapek.Jednak w końcu szczęście nas opuściło.Od wyjścia dzieliło nas dwadzieścia metrów.Przyśpieszyliśmy kroku i teraz biegliśmy już na łeb na szyję.Niestety syn Hadesa potknął się o konopny sznurek i wpadł twarzą w błoto.Ciało mojego brata wypadło z jego rąk,ale Tim nie bardzo przejął się tym,że ma całą twarz umazaną brązową mazią.Wstał,podniósł ciało Nicka i zrównał się znowu z nami w biegu.Stwory chyba w ogóle nie traciły sił,bo zamiast zacząć zwalniać coraz bardziej przyśpieszały.Byliśmy tak blisko do wyjścia z tej głupiej piramidy,że już uwierzyłam w zwycięstwo.I właśnie wtedy zatrzymała nas ściana.Wielki,kamienny blok.Z tablica pełną dziwnych symboli.Coś pomiędzy hieroglifami, a alfabetem greckim.Większość dziwadeł wciąż nas doganiała i za parę minut mogła się znaleźć tuż obok nas.
-Trzeba wcisnąć kombinację-podsunęłam-może wtedy ściana się poruszy i będziemy mogli przejść.
Moi przyjaciele potaknęli.Syn boga umarłych wcisnął parę przycisków i nic się nie wydarzyło.Później ja spróbowałam.A na końcu ten...dupek.Wcisnął przypadkową sekwencję i odsunął się od bloku.Ściana zniknęła i naszym oczom ukazała się ostatnia pułapka.Lasery.
-Jak ty to w ogóle...?-zaczęłam,ale nie dane mi było skończyć ponieważ potwory były jakieś parę centymetrów od nas.
Pobiegliśmy ile sił w nogach i znaleźliśmy się przed ostatnim zadaniem.Stwory przystanęły na chwilę,aby odetchnąć,a my zastanawialiśmy się nad możliwościami przejścia laserów.Około trzydzieści czerwonych strużek okropnego światła,które mogły nas spalić na proch.Doszłam już do tego od razu jak zobaczyłam tę przeszkodę .Trzeba będzie po prostu przez nią przejść unikając zabójczych świateł .Taaa łatwiej powiedzieć,a trudniej zrobić.
-Idę pierwszy-zaoferował Tim.
Chciałam zaprotestować,ale syn Hadesa rzucił mi groźne spojrzenie.Zresztą nie musiałam nic mówić i tak wiedział dobrze o co mi chodzi.Zdawał sobie doskonale sprawę,że przejście przez lasery równało się z niemożliwością,a on do tego dźwigał ciało Nicka i nie był w pełni sprawny.
Chłopak bardzo powoli zaczął stąpać obok czerwonych światełek.Kiedy,któreś z nich niebezpiecznie zbliżyło się do jego ciała momentalnie serce mi stawało i wzdrygałam się gwałtownie.Jednak po paru minutach znalazł się po stronie wyjścia.Wydawało mi się to niemożliwe,ale nie miałam czasu na zastanowienie teraz to ja musiałam iść.Przełknęłam ślinę i poczułam,że zaszło mi w ustach.Starałam się dodać sobie odwagi mówiąc,że skoro Tim przeszedł,a był w gorszej sytuacji to ja nie mogę być gorsza.
-Ruszaj-zachęcił mnie Jace i klepnął po tyłku.
Rzuciłam mu zabójcze spojrzenie.I zaczęłam straszny taniec wokół tysiąca strużek światła.Ta chwila,gdy przechodziłam wydawało mi się nieskończonością.W koońcu stanęłam po drugiej stronie.
Przystojny dupek przeszedł najszybciej z nas wszystkich.Dziwadła zostały w tyle i nie mogły pójść za nami.Gapiły się tylko na nas tępo.Od czasu do czasu powarkując coś i grożąc palcem.Pewnie były to groźby w ich języku.Nie oglądając się ani minuty dłużej wyszliśmy z piramidy na światło słoneczne.Które przy egipskich ciemnościach wydało nam się promieniami Boga.Skierowaliśmy się w stronę targu.
-No to by było na tyle.-westchnął seksowny gnojek-Ale jak by coś się działo to dzwońcie.
I jakby na potwierdzenie tych słów prawie niezauważalnie do mnie mrugnął.Przewróciłam oczami i podaliśmy sobie wszyscy dłonie.Kiedy już miałam iść z Timem do windy Jace złapał mnie za rękę i szepnął:
CZYTASZ
Percy i Annabeth ciąg dalszy[ZAKOŃCZONE]
FanficMam na imię Grace jestem córką Annabeth i Percy ego. W tym roku wraz z moim bratem mam zostać wysłana na Obóz Herosów. 13 letnia Grace Jackson zostaje poddana straszliwej próbie.Czy da radę pokonać pokusę?Czy jednak złamie wieczystą przysięgę...ale...