część 10.

14.9K 399 59
                                    

Nie wiem co ten typ chciał ze mną zrobić ale musiałam uciekać. Nie miałam innego wyjścia. Sama, w środku lasu... nie brzmi to fajnie, ale i tym razem musze sobie dać radę.

Biegnąc przez las zdawało mi się, że przebiegłam juz dobre kilka kilometrów, jednak było to zaledwie parę metrów. Zmęczona, byłam zmuszona zatrzymać się. Byłam już chyba w bezpiecznym miejscu, jednak na wszelki wypadek postanowiłam być ostrożna. Musiałam rozejrzeć się po okolicy. Nie była zbytnio ciekawa. Tak naprawdę to nic ciekawego nie widziałam. Drogę oświetlał mi tylko blask gwiazd oraz księżyca. Byłam załamana. Uciekłam, ale nie wiem gdzie jestem. Mogłam nie denerwować Dominika. Mogłam być Grzeczniejsza.

Idąc ścieżką szybko zeszłam z niej. Teraz juz kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem. Do tego cały czas wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje. Musiałam przyspieszyć kroku. Nawet nie zauważyłam kiedy ponownie zaczęłam biec. Nigdy chyba tak szybko nie biegłam. Zorientowałam się ze "to coś" mnie goni. Nie wiedziałam czy to był człowiek,  dzikie zwierzę a może i nawet kosmita... Chciałam tylko znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Myślałam że takie rzeczy zdarzają się tylko an filmach, a jednak... z każdą chwilą bałam się coraz bardziej. Juz nie myślałam o Dominiku ani o jego ojcu. Myślałam tylko, gdzie się schować przed "tym czymś"...

Przebiegłam jeszcze kilka metrów i natknęłam się na drewnianą chatę. Nie wyglądała za ciekawie. Nie wiedziałam co może mnie w niej czekać. Czy to jakiś pedofil tam mieszka, kosmita a może czarownica... teraz to ja już nikomu nie ufam. Byłam cała mokra od deszczu, który na moje nieszczęście zaczął padać. Makijaż miałam rozmazany i sama Wyglądałam conajmniej jak jakaś wiedźma. A nawet i gorzej. Można było się mnie wystraszyć. Drzwi od tego domu były mocno uchylone wiec postanowiłam sprawdzić kto w nim jest, nie, poprawka..... czy ktoś w ogóle tam mieszka.

Cała wystraszona weszłam do chaty. Nie miałam nawet latarki aby móc się rozejrzeć.  Od razu zobaczyłam czy nie ma tam światła. Moja spostrzegawczość mnie nie zawiodła. Światło było po lewej stronie od kominka. Boże.... jaki tam był bałagan. Takiego nawet nie było w stodole jak mieszkałam na wsi. Po całym domu porozrzucane były jakieś śmieci. Nie chciałabym tu mieszkać. Chyba nikt normalny nie żyłby w takich warunkach. Muszę stąd uciekać. Jednak kiedy chciałam wyjść to na moje nieszczęście zza schodów odezwał się głęboki męski głos.
-Kim jesteś, i co tutaj robisz?

Zaniemowilam. Chciałam uciekać ale byłam sparaliżowana. Nie umiałam nawet kroku wydobyć. Postać podeszła do mnie bliżej.
-Nie słyszałaś ? Kim jesteś, i co tutaj robisz ?

Po kilku chwilach zdobyłam się na odwagę i postanowiłam opowiedzieć.
-Ja juz wychodzę, przepraszam...
-Odpowiedz!
-Jestem Grace Collins. Zgubiłam się i chciałam się gdzieś ukryć bo zdawało mi się ze ktoś mnie goni. Juz idę, przepraszam.
-Stój!! Jak się tu znalazłaś ?
-Uciekłam od kogoś ...
-Od kogo?
-Od mojego ... pana.

Ten od którego ucieklam nie był moim panem ale musiałam coś wymyślić. Przecież nie będę temu czemuś opowiadać całej historii mojego życia.
-Dobra. Niech Ci będzie. Mogę cię nie zabijać pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Zostaniesz moja niewolnicą.

W tamtej chwili moje nogi same poniosły mnie do drzwi. Były jednak one już zamknięte. Z ciemności wyłoniła się postać. Jakiś ohydny stary człowiek. Az mi się nie dobrze robi jak myślę że miałabym zostać jego .... ugh nawet tego nie skończę.

Niestety złapał mnie w te swoje okropne łapska. Po raz kolejny mam przeżyć ten koszmar ? ...
TYLKO STO RAZY GORSZY ?!?!
Chciałam płakać, uciekać, a nawet umrzeć ale nie mialam siły. On mnie obezwaldnil.  Nie wiem co teraz ze mną zrobi ale boję się. Od zawsze zastanawiam się czemu mi się to przytrafia....

😈😈😈😈😈😈😈😈😈
Heeeeello kochani! 😙 jak wam się podoba?  😆

Niewolnica Pana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz