Tak na samym początku chciałam powiedzieć że jak już wiecie popełniam durzo błędów ortograficznych. Obiecuję że nad tym popracuję, a właściwie już to robie. A ponieważ będe w Holandii (jeszcze nie jestem) a mamy w domu tylko jeden działający koputer (laptop) nie mogę wziąść go ze sobą, więc zabieram tablet na którym nie wyświetlają mi się błędy, a nie umiem tego włączyć. Więc z góry przepraszam.
No i jeszcze kilka informacji:
1. Czasami będe wstawiała zdjęcia z Holandii
2. Odrazu mówię że wpisy czasami nie będom pojawiały się codziennie
3. Opowieść ma na celu względy humorystyczne i nie mam zamiaru nikogotym urażaćNo to zaczynamy:
Mimo waszych ciągłych starań dalej nie udało znaleść mi się Śmieszka. :(
No ale cóż... Życie musi się toczyć, a ja obiecałam wpisy, więc...
Mimo moich licznych starań usunięcia więkrzości według Pietruchy nie potrzebnych żeczy oraz książek i sprzętu elektronicznego i tak zapakowałam się w 3 średniej ( jak dla mnie) wielkości, różowo-granatowych walizki. Oczywiście nie włączając w to 2 mini walizeczek Gibi. Natomiast strasznie zdziwiłam się kiedy Pietrucha pojawiła się w garażu z jedną czarną torbą wielkości 1\4 mojej walizki.
- Kobieto! Jak żeś się w to zmieściła?!- podbiegłam do niej wtedy jak najszybciej i zaczełam grzebać w jej torbie... no i wszystko jasne...
Większość torby zajmował towar a w sam koniuszek wcisneła komplet ciuchów który dostała o demnie na urodziny. A mianowicie magiczna bluzka, magiczne spodnie, magiczne buty i magiczna czapka z daszkiem. Spytacie czmu magiczna?
Bo zmieni swój rozmiar i wygląd kiedy tylko będziesz chciał. Sama nie wiem z kąt to wytrzasnełam...
Mimo wszystko zapiełam jej torbę, zapakowałam wszystko do gigantycznego bagarznika i walnełam się na tylną kanapę w mojej granatowo-fioletowej limuzynie... Ehhh, jakież to wygodne. Gibs usadowiła mi się w nogach a Pietrucha usadowiła się na ziemi i zaczeła rozdrabniać mambę by zaraz ją wciągnąć przez nos.
Z całej pety kopnełam w siedzenoe kierowcy i ruszyłyśmy w 10 godzinną podruż...
A kto był kierowcą? Jeff! Tak, Jeff... Mad powiedziała mu że jeśli nas nie zawiezie to będzie chodził przez tydzień z misiem Sally w tyłku. Więc się zgodził...2 godziny później...
Pietrucha odpłyneła po godzinie, a ja wytrwale oglądałam hiszpañskie telenowele aż nie wiem po jakim czasie mnie też zmożył sen...
To wszystko na dzisiaj. Pozdro!
A i jeszcze tak na koniec.
Bo na redakcji na Skajpie u Hermy i Mad napisałam że pokaże tważ na 300 folowersów, ale teraz dobijacie mi do 200 i trochę się boję. :(
CZYTASZ
Gwałty, jointy i wiatraki Czyli Gimbazjalistka W Holandii
Fiksi PenggemarPodczas wakacji _Gimbazjalistka_ wyjeżdża na miesiąc do Holandii. Dni są opisywane są w formie pamiętnika. Odwiedzać ją będzie cała drużyna mamby. A większość czasu będzie szaleć mieście z Pietruchą. Wieczorami będzie ją też odwiedzał Offendermen...