Początek podruży. 25.06.2016r.

731 47 3
                                    

Tak na samym początku chciałam powiedzieć że jak już wiecie popełniam durzo błędów ortograficznych. Obiecuję że nad tym popracuję, a właściwie już to robie. A ponieważ będe w Holandii (jeszcze nie jestem) a mamy w domu tylko jeden działający koputer (laptop) nie mogę wziąść go ze sobą, więc zabieram tablet na którym nie wyświetlają mi się błędy, a nie umiem tego włączyć. Więc z góry przepraszam.

No i jeszcze kilka informacji:
1. Czasami będe wstawiała zdjęcia z Holandii
2. Odrazu mówię że wpisy czasami nie będom pojawiały się codziennie
3. Opowieść ma na celu względy humorystyczne i nie mam zamiaru nikogotym urażać

No to zaczynamy:

Mimo waszych ciągłych starań dalej nie udało znaleść mi się Śmieszka. :(

No ale cóż... Życie musi się toczyć, a ja obiecałam wpisy, więc...

Mimo moich licznych starań usunięcia więkrzości według Pietruchy nie potrzebnych żeczy oraz książek i sprzętu elektronicznego i tak zapakowałam się w 3 średniej ( jak dla mnie) wielkości, różowo-granatowych walizki. Oczywiście nie włączając w to 2 mini walizeczek Gibi. Natomiast strasznie zdziwiłam się kiedy Pietrucha pojawiła się w garażu z jedną czarną torbą wielkości 1\4 mojej walizki.

- Kobieto! Jak żeś się w to zmieściła?!- podbiegłam do niej wtedy jak najszybciej i zaczełam grzebać w jej torbie... no i wszystko jasne...

Większość torby zajmował towar a w sam koniuszek wcisneła komplet ciuchów który dostała o demnie na urodziny. A mianowicie magiczna bluzka, magiczne spodnie, magiczne buty i magiczna czapka z daszkiem. Spytacie czmu magiczna?
Bo zmieni swój rozmiar i wygląd kiedy tylko będziesz chciał. Sama nie wiem z kąt to wytrzasnełam...
Mimo wszystko zapiełam jej torbę, zapakowałam wszystko do gigantycznego bagarznika i walnełam się na tylną kanapę w mojej granatowo-fioletowej limuzynie... Ehhh, jakież to wygodne. Gibs usadowiła mi się w nogach a Pietrucha usadowiła się na ziemi i zaczeła rozdrabniać mambę by zaraz ją wciągnąć przez nos.
Z całej pety kopnełam w siedzenoe kierowcy i ruszyłyśmy w 10 godzinną podruż...
A kto był kierowcą? Jeff! Tak, Jeff... Mad powiedziała mu że jeśli nas nie zawiezie to będzie chodził przez tydzień z misiem Sally w tyłku. Więc się zgodził...

2 godziny później...

Pietrucha odpłyneła po godzinie, a ja wytrwale oglądałam hiszpañskie telenowele aż nie wiem po jakim czasie mnie też zmożył sen...

Pietrucha odpłyneła po godzinie, a ja wytrwale oglądałam hiszpañskie telenowele aż nie wiem po jakim czasie mnie też zmożył sen

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To wszystko na dzisiaj. Pozdro!





A i jeszcze tak na koniec.
Bo na redakcji na Skajpie u Hermy i Mad napisałam że pokaże tważ na 300 folowersów, ale teraz dobijacie mi do 200 i trochę się boję. :(

Gwałty, jointy i wiatraki Czyli Gimbazjalistka W HolandiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz