Przeszłość w cieniu, cz. 2

171 18 14
                                    

Doberek ludziki! Przepraszam, że tyle czasu mnie nie było, przybył mi nowy szczekający lokator i mam ręce pełne roboty :3

Zdaję sobie sprawę, że ten rozdział może być ciut nudniejszy, ale już się zabieram do pisania 4!

--------------------------------------------------------------------------------------

-Jest na to sposób? -spytał z nadzieją Ferdek.

-Tak, jednak wpierw musisz dowiedzieć się więcej o historii bankowości. To ważny polityk, Gabriel Gig-Galarski, i Edward z Wągrowca zwolnili Salomona, chociaż sami również stracili posady. Ireneusz, syn Edwarda, oddał Salomonowi grę "999 w 1" w zamian za Złotówkę. O Salomonie słuch zaginął, prawdopodobnie knuł coś przez wiele lat, aż w końcu został dyrektorem małego banku we Wrocławiu. Złotówka jednak zaginęła. Utonęła w Wiśle. Ireneusz bowiem handlował narkotykami i pewnego razu wpadł nieopodal Krakowa w zasadzkę policji, która obezwładniła prawie całą jego ekipę. Ireneusz skoczył do rzeki z torbą pieniędzy, ale Złotówka wypadła mu z kieszeni, policjanci go zobaczyli, wyciągnęli na brzeg i obezwładnili paralizatorami.

Grzegorz przerwał na chwilę.

-Tam, nieopodal Krakowa -zaczął znów prawnik- Złotówka przepadła, zginęła z pamięci i papierów. Nawet najlepsi prawnicy mało o tym wiedzą. Ja jednak mogę teraz uzupełnić tę ciekawą historyjkę.

------------------------------------------------------------

Dość dawno temu, w górach, na pograniczu Polski i Czech w małej wiosce mieszkało kilka rodzin. Lubili pływać i budować łódki, organizować spływy kajakowe. Była w wiosce rodzina liczna i sławna, a można powiedzieć, że władzę dzierżyła sędziwa kobieta, surowa, mądra staruszka, znająca dobrze tradycje. Najbardziej ciekawski z jej wnuków na imię miał Paweł. Interesowała go przeszłość. Wybierał się często do Krakowa, a poza tym to lubił wrzucać kamienie do wody i patrzeć, jak to, co wrzucił tonie. Wciąż patrzył pod nogi. Przyjaźnił się z Przemysławem, wołał na niego Placek, bo Przemek, chodź nie nosił okularów tak jak Paweł, przez swą miłość do babcinych placków był wolniejszy i mniej zwinny od większości dzieciaków. Pewnego razu udali się nad Wisłę. Placek, siedząc na pomoście, chciał złowić coś na wędkę, a Paweł próbował znaleźć bursztyny przy brzegu, w rzece, Ferdynandzie! Jakaś gruba ryba pociągnęła za wędkę i Placek wpadł do wody. Na dnie zobaczył jakiś błysk, więc sięgnął tam ręką. Okazało się, że to piękna Złotówka, nowo wybita. Przemek strasznie się ucieszył. Ale Paweł obserwował go zza ławki i kiedy Placek oglądał dokładnie pieniądz, Paweł stanął za nim i przyłożył swe zimne dłonie do jego szyi. Przemek wzdrygnął się i prawie upuścił monetę.

-Przemku, ziomecku mój, daj ty mnie to -powiedział z miłym uśmiechem.

-A po cemu? -spytał chłopak.

-Bo dziś moje urodziny, bardzo bym ja to chciał dostać- rzekł Paweł

-A co mnie to? -odparł Placek.- dałem ja już tobie alkoholi dużo, żebyśmy na przyjęciu ino pić mogli. A to żem znalazł i zatrzymam.

-Taki pewnyś, ziomecku? -odparł Paweł. Chwycił Przemka za gardło i udusił. Złotówka tak pięknie błyszczała. Włożył ja do kieszeni.

Nikt nie wiedział, co stało się z Przemkiem, Jackowski nie mógł pomóc. Gdy po zabójstwie Paweł wracał przez miasto, stwierdził, że dzięki Złotówce ma wszystko prawie za darmo. Sprzedawcy aż rzucali się na niego z ofertami. Niezwykle ucieszony, wziął prawie wszystko z monopolu i poszedł do baru. Odtąd potrafił przekupić każdego, a ludzie wyjawiali mu w zamian swoje sekrety, które on wykorzystywał do szantaży i innych czynów niegodnych. A jego babci było przykro. Złotówka dała mu wielką siłę, ale i bardzo go zepsuła. Zawsze gdy się upił, gadał od rzeczy, toteż przezwano go Gawłem. Babcia, z bólem serca, ale mając na uwadze sprawy wagi wyższej, kazała mu wyjechać na studia. Na drogę dała mu tylko 500 złotych (jednak Gaweł miał Złotówkę). Gaweł poszedł na stację oddaloną o kilkanaście kilometrów od wioski, ale zanim tam dotarł, wszystko przepił, a nie chciał, nie mógł nawet, korzystać ze Złotówki. Kochał ją tak mocno, że nie chciał jej nikomu na oczy pokazywać. Nie miał pieniędzy, domu, rodzinnego wsparcia... tym sposobem został bezdomnym. Smutny jego los. Jednak wtedy znalazł opuszczoną chatkę u podnóży Tatr. I tak słuch o nim zaginął. Nawet Salomon nie wiedział gdzie podziała się Złotówka.

Władca Złotówek: Drużyna ZłotówkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz