Póki on tu jest wszystko będzie dobrze

469 25 11
                                    

Uwaga, w tym rozdziale mogą się pojawić zarówno mniej przyjemnie opisy jak i wulgaryzmy. Przepraszam za to i mimo tego, życzę miłej lektury ;3

Otworzyłem oczy i podniosłem się gwałtownie, jednak zarówno ten ruch jak i oślepiająca biel wywołała u mnie ból głowy, który zdawał się wręcz miażdżyć mi czaszkę za pomocą miliona małych gwoździ. Złapałem się za głowę chcąc to jakoś powstrzymać.

-Kurwa mać! -mój własny głos brzmiał dziwnie sucho i słabo, jakbym go dłuższy czas nie używał.

W pomieszczeniu w którym się znajdowałem usłyszałem odgłos zaskoczenia i czyjś głos. Jednak każdy nawet najmniejszy dźwięk odbijał się boleśnie w mojej głowie.

-Wszystko w porządku, chłopcze? Zaraz zawołam lekarza.

-Stul dziób -wyszeptałem. Dobra. Może nie było to za miłe, ale trudno jest być miłym, gdy głowa zdaje się zaraz wybuchnąć z głośnym okrzykiem "Allah Akbar". Sytuacji nie polepszały nasilające się mdłości.

Jednak pytający zdał się nie usłyszeć mojego komentarza, bo z dźwięków przesuwanego krzesła i pospiesznych kroków wywnioskowałem, iż ruszył w poszukiwaniu lekarza. Zaraz. Lekarza? Gdzie ja jestem? Podniosłem powieki, powoli przyzwyczajając się do panującej tu jasności. Moim oczom ukazała się szpitalna sala z siedmioma łóżkami, z czego pięć było zajętych. Ich właściciele nie wyglądali zbyt dobrze. Dziewczyna z połamanymi wszystkimi kończynami. Chłopak z głową owiniętą bandażem i jedną ręką w temblaku. 10 latek ze zmiażdżoną całą dolną połową ciała. Auć. Spojrzałem na siebie z cichą nadzieją, że wyglądam lepiej niż moi współlokatorzy. Ręka w gipsie, jedna noga obandażowana, poza tym żadnych większych widocznych urazów. Odetchnąłem. Nie jest źle. Usłyszałem kroki na korytarzu i przez drzwi weszła kobieta w średnim wieku i chudy lekarz, w którego brązowych włosach widać było srebrne kosmyki. Jego twarz, napiętnowana wieloma smutkami i okrucieństwem życia, wcale nie nadawała mu młodszego wyglądu, a wręcz go postarzała. Jego oczy były ciemnozielonego koloru. Ten człowiek widział wiele przykrych rzeczy w swoim życiu.

-Ile ja tu leżę? -zapytałem.

-Tydzień, co jakiś czas odzyskiwałeś przytomność i znów ją traciłeś. Nawet nie wiesz, jak przeraziłeś wszystkich. Ale koniec wyrzutów. Jak się czujesz, młody człowieku?

Pokiwałem głową bez słowa lecz w tym momencie głowę przeszedł mi ból, o ile to możliwe jeszcze mocniejszy niż przed chwilą. Wypuściłem głośno powietrze przez zęby.

-Łeb mnie napierdala w cholerę -wysyczałem.

-Proszę powstrzymaj się od takiego słownictwa. Masz wstrząs mózgu, więc niestety takie rzeczy mogą się zdarzać. 

 -Odpoczywam, z tego co pan mówi, od tygodnia.
Jakoś nie miałem ochoty traktować starego lekarza z należnym mu szacunkiem. Humor miałem okropny. Lekarz zaśmiał się wymuszenie, wyjął coś z zamkniętej na klucz szafki przy łóżku i wlał do kroplówki. Nie minęło pół godziny, jak w głowie zrobiło mi się odrobinę jaśniej, a ból zelżał.

-Czemu tu jestem? Znaczy, że mam wstrząs mózgu to wiem, ale jak to się stało?- zapytałem lekarza, trochę bez ładu i składu, ale zrozumiał o co mi chodzi, bo ze spokojem opowiedział mi po krótce historię z centrum handlowego.

-ALE JAK TO, KURWA, Z MINORU? TO DO JASNEJ...

Lekarz oraz gwałtowny ból czaszki, który porównałbym do tego, jakby ktoś wbijał mi gwoździe w głowę, skutecznie uciszyły mnie.

 -Jestem tchórzem, więc jakim prawem biłem się z nim? To wszystko jest jakieś pojebane... Nie chcę mi się tego ogarniać.

Na te słowa lekarz uśmiechnął się smutno i oznajmił mi, że jak będę czego potrzebował, to żebym poprosił kogoś, by go zawołał, po czym udał się do swojego gabinetu.

zastępcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz