Bycie homo nie zwalnia z podejrzeń.

389 21 0
                                    

Kori Takanashi oprowadziła mnie po szkole, informując co gdzie jest, ale jak można się było spodziewać, po pierwszych kilku zakrętach zgubiłem początek.
Mijały tygodnie, ale mi wciąż sprawiało dużą trudność dotarcie samemu chociażby do szkolnej toalety.

-Wychodzi na to, że tak łatwo się mnie nie pozbędziesz -zaśmiałem się.

Dziewczyna wzruszyła ramionami i z rezygnacją wywróciła oczami.

-A co u brata? -zagadałem, by sprowokować jakąkolwiek wymianę zdań.

-Trzyma się -odpowiedziała tonem kończącym rozmowę.

-A coś więcej? -spróbowałem ponownie.

-A co cię to? Jesteś pedofilem, który znalazł swoją nową ofiarę? - spojrzała na mnie wzrokiem, który na kilka chwil zatkał mi usta, jednak wpadł na mnie blondyn, którego pierwszego dnia widziałem z dachu i wyrwał z szoku.

-Nie! Oczywiście, że nie! Po prostu zaprzyjaźniłem się z nim i zastanawiałem się co u niego... -wydusiłem z siebie ignorując potok przekleństw ze strony blondyna.

-A co? Kręci cię to?

-Ja już mam kogoś! -rzuciłem jej prosto w twarz z oburzeniem. -Możesz przestać tak się do mnie odzywać?

-Sam zacząłeś ten temat -rzuciła takim tonem, jakby to tłumaczyło jej niesmaczne podejrzenia.

Ostatnio mówiłem, że znalazłem sobie pierwszą przyjaciółkę, no nie? Otóż to nie do końca tak. Nasze rozmowy często przypominają dość kiepskie wymiany ciosów, choć zazwyczaj to ona atakuje mnie przy moich próbach nawiązania kontaktu. Mimo to polubiliśmy się. Chyba. Czasem nawet zdarza się, że mi się zwierza.

-Ten chuj nie chce się ze mną spotkać...

-Kto? Jeremi? -wygrzebałem z pamięci imię gościa, z którym zazwyczaj pisała.

-Ta. Mówi, że ma za dużo obowiązków.

-Może to prawda.

-Budyń mu w twarz.

-Budyń mu -zgodziłem się, jakby to była najgorsza możliwa kara. Zresztą może dla uczulonej na budyń i wszelki nabiał Takanashi tak jest. -To może w ramach wynagrodzenia pójdziemy razem na karaoke?

Spojrzała na mnie jakbym zaproponował jej podróż statkiem ufo, jednak po chwili na jej twarzy wykwitło coś co pełniło rolę uśmiechu, a jej oczy zaświeciły się.

-Naprawdę? Chciałoby ci się? -zapiszczała, zwracając na siebie uwagę połowy korytarza.

-Tak, tak, tylko ciiiiiiszej -przywołałem ją do porządku.

-Dobrze, dobrze -w jej zazwyczaj zaczarowanych ekranem telefonu oczach ujrzałem czystą radość.

-To spotkamy się o siedemnastej na stacji? Kilka uliczek dalej, z tego co wiem, jest fajny bar karaoke -pokiwała głową zarzekając się, że przyjdzie na czas i nawijając jak to wspaniale, że idziemy na to karaoke.

Ten dzień w szkole minął mi bardzo szybko. Byłem w tak dobrym nastroju, że poszedłem do domu na piechotę. Gdy już tam dotarłem, przywitałem się z mamą i ruszyłem na górę. Miałem zamiar zapytać Shina czy pójdzie z nami na karaoke, ale jego pokój był pusty. Shin często znikał bez wcześniejszego poinformowania i wracał nie wiadomo kiedy. Trochę to bolało... Po tych miłych chwilach, które razem spędziliśmy, zaczął się dystansować i sam nie zauważyłem, kiedy prawie całkiem zniknął z mojego życia. Widzieliśmy się rano na śniadaniu i idąc do szkoły, a potem "puf". Tenshin znikał. Trudno go było znaleźć nawet w szkole. Choć właściwie na przerwach go za bardzo nie szukałem. Byłem zbyt skupiony na tym, by się nie zgubić i nie odłączyć od klasy. Gdyby tylko moja orientacja w terenie była lepsza... Cóż. Nie jest, więc muszę sobie radzić inaczej.
Zszedłem po schodach na dół i ruszyłem ku drzwiom frontowym. Na dole zatrzymała mnie jednak mama.

zastępcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz