Lipiec powoli mijał, a Harry się zmieniał. Tak jak postanowił na początku wakacji, zaczął ćwiczyć, by wyglądać trochę mężniej i poprawił swoją wiedzę na temat zaklęć i eliksirów. Dobrze wiedział, że to wszystko bardzo mu pomoże w ostatecznej bitwie. Nie chciał tego pokazywać, ale cholernie się przejmował tym starciem.
„Żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje" - głos profesor Trelawney rozchodził się po jego głowie każdego dnia, od czasu ostatniej rozmowy z Dumbledore'm. Czasami go to przerażało lecz z czasem próbował się oswoić z myślą, że będzie musiał kogoś zabić, mimo to zawsze nachodził go lęk. No bo co jeśli mu się nie uda? Jeśli zginie? Kto wtedy zabije Tom'a?
Potter obecnie siedział w salonie oglądając nudny film mugolów. Jeszcze rok temu oddałby wszystko, by tylko posiedzieć w spokoju przed telewizorem, ale odkąd mieszka w Wimbourne wszystko się zmieniło. Robił co chciał, gdzie chciał i kiedy chciał. Jedyne co go ograniczało, to samotne wychodzenie poza posesję Syriusza, ponieważ tylko ona jest otoczona barierą ochronną. Mimo to nie raz wychodził pobiegać z Syriuszem i bywał w Kwaterze Głównej lub na Pokątnej, ale tylko przez podróż siecią fiu, choć i to musiał robić w towarzystwie drugiej osoby.
Harry przed paroma minutami zdał sobie sprawę, że w domu nie ma nikogo, oprócz jego i skrzatki Belli. W takim razie, gdzie podział się Syriusz? Potter zaczynał się martwić. Owszem, Łapa miał prawo wyjść z domu (w końcu jest dorosły), ale dlaczego nie powiadomił o tym swojego chrześniaka? Nie wiedząc co Harry ma robić, oglądał dalej telewizje w duchu mając nadzieję, że Syriuszowi nic się nie stało.
⚡ ⚡ ⚡
~Syriusz
Podczas gdy kupowałem prezenty dla Harry'ego, natknąłem się na bardzo dziwną sytuację. Kiedy wchodziłem do jednego ze sklepów na Ulicy Pokątnej minąłem w przejściu dziwną kobietę w kapturze, która potknęła się o moją nogę i przeprosiła mnie po imieniu, tak jak byśmy znali się od lat: „przepraszam Syriuszu" - powiedziała i wyszła ze sklepu nie racząc mnie ani jednym spojrzeniem. Na początku nie zdałem sobie z tego sprawy, ale jej głos, sposób jaki wymówiła moje imię, był dziwnie... znajomy.
Tak jak szybko wszedłem, tak samo szybko wyszedłem, ale nie rozpoznałem jej w tłumie ludzi. Fakt, że na ulicy jest tak dużo ludzi podczas, gdy śmierciożercy mogą w każdej chwili zaatakować jest bardzo jest bardzo dziwny. Rozejrzałem się jeszcze raz po ulicy, jednak nie zdołałem jej odnaleźć. Mówi się trudno.
Wróciłem z powrotem do sklepu i kupiłem ostatni prezent dla Harry'ego. Wszystkie szesnaście prezentów spakowałem do plecaka bez dna (przydatna rzecz, polecam) i teleportowałem się pod dom. Gdy wchodziłem do domu, byłem pewny, że zastane tam Harry'ego czekającego na mnie, lecz jednak się pomyliłem, on po prostu spał na kanapie w salonie przed włączonym telewizorem.
I wtedy przyszedł mi do głowy pomysł. Wyszedłem po schodach na górę i wślizgnąłem się do jego pokoju. W oknie siedziały cztery sowy z prezentami. Tak jak myślałem... On nie wie jaki mamy dzień tygodnia, a co dopiero który dzień miesiąca. W sumie to bardzo mi to odpowiadało. Wpuściłem sowy do pokoju, a te uradowane, ustawiły się w rządku i wystawiły nóżki, by je uwolnić od ciężkiej przesyłki. Więc odebrałem od nich przesyłki i wypuściłem je z powrotem na dwór. Przyszła teraz kolej na moje prezenty. Otworzyłem plecak i po kolei wyjmowałem prezenty.
Po kilku minutach pokój Harry'ego wyglądał bardzo kolorowo, bo każdy jego prezent był owinięty w różne kolory papieru.
Stanąłem w drzwiach i przyjrzałem się wszystkim prezentom. „Harry'emu na pewno się spodoba" pomyślałem i wyszedłem z pokoju.
⚡ ⚡ ⚡~Harry
Otworzyłem oczy i przekląłem siebie w duchu, że zasnąłem w tak niewygodnej pozycji. Cały 'połamany' wstałem, by wyłączyć telewizję.
„Syriusza dalej nie ma...? „- spytałem sam siebie w duchu i po chwili otrzymałem odpowiedź.
-Witaj, mój cudowny chrześniaku! Wygodnie Ci się spało? - uśmiechnął się Huncwocko.
-Cześć. Nawet nie wiesz jak bardzo... - zironizowałem.
-Kawy? Herbaty? - spytał.
Co mu się do licha przytrafiło? Od kiedy jest taki kulturalny?
-Yy. Nie dzięki, pójdę wysłać sowę do Rona. - Popatrzyłem na niego podejrzliwie.
-Okej. - Wzruszył ramionami i dopił swój napój.
Wchodząc do pokoju myślałem, że zastanę go w takim samym stanie w jakim go zostawiłem. Jak bardzo się pomyliłem...
Zaparło mi dech w piersiach. Cały pokój był zawalony prezentami. Ohh... Czyli dzisiaj 31 lipiec. Od kogo ich tyle dostałem? Przecież nawet nie mam tylu przyjaciół...
Zacząłem otwierać od pierwszego lepszego prezentu jaki wpadł mi do ręki. Była przy nim karteczka z napisem: „Dla mojego najwspanialszego chrześniaka" - pewnie od Syriusza. Była w nim nowa klatka dla Hedwigi.
Dalej otworzyłem chyba największy z prezentów. Karteczka: „Dla zielonookiego, który zajął największy pokój w domu" - znowu od Syriusza. Był tam nawy kufer. Czarny, ze złotym napisem: „Harry Potter".
Następnie wziąłem mniejszy. Tym razem Karteczka głosiła „Jedynemu synowi moich przyjaciół" - ponownie Syriusz. Odpakowałem. Było w nim zdjęcie moich rodziców oprawione w złotą ramkę... Przytulali się pod wierzbą. Postawiłem zdjęcie na półce obok łóżka. To chyba za ten prezent będę mu najbardziej dziękował. Było jeszcze kilka innych prezentów z podobnymi karteczkami od Syriusza. Dostałem od niego aż 16 prezentów... Zawierały one książki, które od razu ułożyłem na mojej półce, pióra i atramenty do szkoły, słodycze, kalendarz, który przypomina jaki dziś dzień i nową szatę wyjściową.
Potem znalazłem prezent od Rona. Był w nim list, w którym napisał, że nie może się już doczekać kiedy do mnie przyjedzie i takie tam, a prezentem był zestaw miotlarski. W sumie to nie było zaskoczenie. Ron zawsze kupuje mi coś związanego z Quiddithem.
Następny prezent był od Hermiony, w którym znalazłem książkę i jej zdjęcie pod wierzą Eiffla w Paryżu. Widać było, że miała wspaniałe wakacje.
Dalej był prezent od Hagrida, a w nim tort i według mnie bardzo dziwny wisiorek. Był cały złoty, trójkątny, a w środku miał koło przedzielone na pół. Nie wiem co to miało oznaczać, ale jestem niemalże pewny, że Hagrid wygrał to grając w karty... Na wszelki wypadek odłożyłem go na bok.
Został mi ostatni prezent. Nie był mały, ale nie był także wielki jak np. kufer, który dostałem od Syriusza. I tak jakby... On się poruszał?! To kolejny prezent od Syriusza? Wygląda dość dziwnie... Dłużej nie rozmyślając - zająłem się paczką.
Zanim ją otworzyłem z boku pudełka zobaczyłem dołączoną karteczkę.
Twoi rodzice zostawili ją u mnie, zanim ukryli się przed Voldemortem. Opiekuj się nią dobrze.
PS Ma na imię Saphira.Bez podpisu, bez niczego. Od kogo była paczka? I o jakiej Saphirze ten ktoś mówi?
Zabrałem się z powrotem do otwierania. I wtedy było już wszystko jasne.
W klatce, odrobinę większej niż ta, którą ma Hedwiga, znajdował się... smok, a raczej smoczyca. Miała długi, srebrny pyszczek, uszy miała podobne do rogów, kark długi, a ciało jaszczurze - całe srebrne. Dwie nogi były podobne do orlich pazurów, a skrzydła prawie jak nietoperze tylko kilkakrotnie większe.
Byłem... Przerażony? Zaskoczony? Zdziwiony? Nie wiem jaki byłem. To co wtedy poczułem było mieszane.
W moje 16 urodziny dostałem smoka.
Smoka.
Dostałem... Żywego smoka.
Smoka.
Smoczycę...
Co ja z nią zrobię? Nie umiem się opiekować smokiem... Przecież gdy urośnie nie będzie dało się jej ukryć... ale... Skoro moi rodzice zostawili ją u tego kogoś, to dlaczego wciąż nie urosła i...
-Długo jeszcze będziesz stał taki przerażony i myślał nie wiadomo o czym? Siedziałam w tej klatce kilka godzin, wypuść mnie.
Ona przemówiła. Mówiła do mnie. Mam ją wypuścić? Nie zrobię tego. A jak mnie zaatakuje? Albo ucieknie? Nawet nie wiem jak się nazywa...
-Znowu zaczynasz? Przestań tyle myśleć. Mówić nie umiesz?
Smoczyca obecnie siedziała jak grzeczny piesek w klatce.
-Umiem - odpowiedziałem.
-To już coś. Wypuścisz mnie?
-Nie. - Wciąż stałem jak wryty.
-Ehh - mruknęła.
Zachowywała się jak człowiek. Ona mówiła. Czy smoki potrafią mówić? Nigdy o takim nie słyszałem...
-Ja... To znaczy ty... Skąd jesteś? - zacząłem wypytywać.
-Myślałam, że nigdy nie spytasz - i czy ona do mnie mrugnęła? - Więc może znaczne od... Wiem. Pochodzę z chmur. Dosłownie. Tam się urodziłam i tam przez pewien czas mieszkałam, ale z czasem wyruszyłam na poszukiwanie towarzystwa. Słyszałeś kiedyś o Srebrnych Smokach?
-Nie..
-A więc powinieneś to przeczytać - zionęła w moją stronę oddechem, a ja z przerażenia odskoczyłem, gdyż myślałem, że próbuje mnie spalić, ale zamiast ognia z jej oddechu pojawiła się na podłodze książka „Smoki - jak wyhodować i zdobyć ich przyjaźń".
Podniosłem ją i odłożyłem na bok.
-Jak znalazłaś się u moich rodziców i gdzie byłaś przez 16 lat? - spytałem już trochę bardziej rozluźniony.
-Mówiłam, szukałam towarzystwa. Otóż moja rasa nie lubi siebie nawzajem i innych gatunków smoków. Lubimy ludzi, a dokładnie czarodziejów, gdyż mugole nie wiedzą o naszym istnieniu. Tak więc trafiłam do Doliny Godryka i poznałam tam potężnego czarodzieja Grindewalda. On zaczarował mnie, abym nie była zwykłym smokiem, tylko czarodziejskim. Tak więc nawet we własnej postaci mogę się zmniejszać i powiększać, a także potrafię inne niezwykłe rzeczy magiczne. Grindewald poległ w walce i wtedy zrozumiałam, że nie był dobrym człowiekiem. Na kilkadziesiąt lat wróciłam z powrotem w chmury, lecz pragnienie zaprzyjaźnienia się z osobami ludzkimi wróciła i ponownie się tam pojawiłam. Wtedy poznałam twoją matkę i samego ciebie gdy byłeś bardzo malutki. Tuż po twoim urodzeniu twoja matka musiała się ukryć, więc oddała mnie pod opiekę pewnej kobiecie i poprosiła bym w dniu twoich szesnastych urodzin wróciła i zaopiekowała się tobą. Zakazała mi niestety mówić, kim ta kobieta była i powstrzymać Cię od poszukiwania jej. To tak w skrócie. Ciasno tu wiesz?
Skończyła opowiadać i dmuchnęła na zamek klatki, a ten powoli się otworzył. Saphira wyszła z niej i rozwinęła skrzydła. Dopiero teraz można było zauważyć, jak pięknego smoka dostałem od rodzicówLuuumos
Hej, Hej, Heloł. No i mamy drugi rozdział.
Taka niespodzianka. Smok o.OPisałam ten rozdział trzy razy i dopiero teraz mi się spodobał choć i tak nie do końca, ale myślę że wam się przynajmniej spodoba :D
Typowo: gwiazdkujcie, komentujcie itd, bo to meeega motywuje :)
Nooox
![](https://img.wattpad.com/cover/75958016-288-k559848.jpg)
CZYTASZ
Harry Potter i Ojciec Chrzestny
FanficHarry kończy piąty rok w Hogwarcie. Na początku wakacji Syriusz i Harry zamieszkują ze sobą. Co będzie dalej? Czy Harry znajdzie kogoś, kto go pokocha? Kim jest Saphira? Czy uda mu się pokonać Voldemorta? I kto mu w tym pomoże? Tyle pytań - nie...