2

956 76 5
                                        

* Lauren *

- Lauren.
- Tak ?
- Mogę iść z Tobą pomalować tę salę ?
- Serio ci się chce ? Nie wolisz zostać i odpocząć po podróży?
- Wiesz, zbytnio nie widzi mi się siedzenie w piwnicy w szkole, już wolę iść malować - powiedziała słodko się śmiejąc.
- Hahaha, jak wolisz. A tak poza tym, idę do toalety, zaraz po ciebie przyjdę.

Wyszłam do łazienki, załatwiłam swoją potrzebę po czym otworzyłam drzwi do naszego " pokoju" .

Przy szafie stała Camila. Wszystko byłoby w porządku, gdyby oczywiście miała na sobie ubrania. No dobra, nie była goła, miała na sobie bieliznę.
Normalny człowiek by po prostu grzecznie przeprosił i wyszedł, ale oczywiście ze mną nie jest okey. Stałam jak słup i po prostu się na nią gapiłam.
Miała takie idealne ciało, lekką opaleniznę. Ughhh, do tego ten tyłek i biust.

- Lauren? - zaśmiała się Camila.
- Eeee, co?
- Gapisz się.
- Nie, ja, tylko ten jednorożec, który stoi tu obok mnie. A poza tym, idziemy czy nie? Jeszcze nic nie zaczęto a na prawdę dużo zostało tego malowania - wypaliłam po czym wyszłam jak najszybciej z pomieszczenia. Taaak, tak bardzo mądra ja.

Po kilku minutach z pomieszczenia wyszła Camila szeroko się do mnie uśmiechnęła pokazując śnieżnobiałe zęby.
Po drodze do sali, którą miałyśmy malować, oprowadzałam dziewczynę po korytarzach pokazując gdzie co się znajduje.
Gdy doszłyśmy do sali muzycznej, jak na mój spóźniony zapłon przypomniało mi się, że farby i pędzle zostały w schowku w piwnicy. Więc pokonując kolejne kroki śpiworem skierowałyśmy się do " podziemi ".
Otworzyłam odpowiednie drzwi, po czym wyjęłam trzy duże puszki farb, pędzle, i inne przyżądy służące do czyszczenia ścian przed nakładaniem farby.

- Lauren, a jak my to zaniesiemy?
- Wiesz, w sumie to mam pomysł.

Z lekkim trudem wyjęłam taczkę.

- I jak ty zamierzasz tym przewieść to wszystko po schodach ?
- Wyjdziemy tym wyjściem od piwnicy, tam są takie zjazdy dla wózków, tak jak przy każdych innych schodach.

Wpakowałyśmy wszytko do taczki. Później Camila sama wskoczyła

- Wieź mnie - zaśmiała się.
- Chyba żartujesz.
- Nooo proszę - zrobiła mega słodką minkę, no i nie miałam wyboru, jechałam przez całą szkołę z na prawdę fajnym towarem w taczce.

--

- Lauren.
- Tak?
- Chodź, przytrzymaj mi drabinę - powiedziała dziewczyna.

Podeszłam, ona malowała sufit. Robiła to bardzo powoli i  dokładnie.
Gdy skończyła, wzięłam ją na ręce słysząc jak się śmieje. Zaczęłam nami " kołować " . Dziewczyna oplotła nogi wokół mojego pada. Patrzyłam wprost w jej oczy. Brązowe, piękne, duże.
Przez chwilę miałam wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu, trzymałam ją na rękach, była blisko, miałam ochotę być przy niej już zawsze, a przecież poznałam ją dwie godziny temu.
Nagle poczułam jak na coś wpadam, spadła drabina i jak na nieszczęście puszka z otwartą farbą. Ja natomiast straciłam równowagę. Upadłam na podłogę po której aktualnie rozlewała się biała farba.
Dziewczyna oczywiście też spadła.
I sytuacja jak z typowego romansidła.
Leżę cała w farbie a na mnie Camila. Nasze twarze dzieliło na prawdę niewiele centymetrów. Uśmiech nawet teraz jej towarzyszył, jak cały dzisiejszy dzień. Ja natomiast byłam przerażona.
Pierwszy raz ktoś doprowadził Lauren Jauregui do takiego stanu. Nie byłam wkurzona, ani smutna. Po prostu pierwszy raz od dawna czułam się szczęśliwa.
Patrząc na dziewczynę dostrzegłam, że ma  takie idealne usta, które aż proszą się o pocałunek. Miałam ochotę to zrobić, odważyłabym się, ale...

- Co tu się dzieje ?! Miałyście malować tę salę, a nie rozlewać farbę po całej podłodze. Prosze mi to natychmiast posprzątać ! - Camila na jego słowa automatycznie podniosła się ze mnie, pomagając mi wstać.

Nadal nie wiedziałam co tu się wyprawia, ale byłam jednego pewna. Ta dziewczyna sporo zmieni w moim życiu.

--

Zmywałam farbę z podłogi. Dobra, jeszcze gdyby było to jakkolwiek możliwe.

- Lauren, wiesz, chodź może już pomalujmy całą tą podłogę na biało. Bo raczej tego nie domyjesz.
- Myślisz?
- Tak, będzie to dobry pomysł.

Pod wieczór skończyłyśmy pracę, zjadłyśmy posiłek, a teraz aktualnie siedzimy na łóżku i gadamy.

- Lauren ? Nie żeby co, ale tu jest tylko jedno łóżko.
- Tak, Ty będziesz na nim spała, a ja na podłodze. Później się coś wykombinuje.
- Nie pozwolę ci spać na podłodze.
- A jak ja chcę?
- Nie chcesz, wiem to doskonale - dziewczyna zaczęła bawić się moimi włosami - poza tym, możemy spać razem.
- Yyy, przemyślę to, a teraz idę do kuchni po picie.
 
Usiadłam na stołku, popijając sok pomarańczowy.
Ciągle myślałam o jej dużych tęczówkach i przepięknym uśmiechu.
Nawet nie wiem kiedy, usłyszałam głos pani Gosi

- Lauren, czemu aż tak się uśmiechasz?
- Słcham - zapytałam zdezorientowana.
- Pytam dlaczego się tak uśmiechasz.
- Ja? Nie. Po prostu tak o - powiedziałam lekko zmieszana.
- Ta nowa jak jej tam?
- Camila.
- Tak, fajna jest ?

Właśnie, czy jest ona fajna? Właściwie, fajna to raczej bardzo wąskie określenie dla jej charakteru. Nie znam jej długo ale widać, że jest na prawdę charyzmatyczna, pełna optymizmu, radości, ma poczucie humoru...

- Tak, fajna jest - odpowiedziałam krótko - idę spać, dobranoc.

Weszłam do pokoju, Camila już zasnęła. Miała na sobie zabawną piżamę w banany, wyglądała w niej przesłodko. Przykryłam ją kocykiem, i po cichutku wyszłam z pokoju.

----

Witam 😃

Mam wrażenie, że ten rozdział kompletnie mi nie wyszedł, ale to wszystko przez ten upał, chyba mózg mi się przegrzewa.
A tak poza tym, byłam z kuzynką w Cerfurze, i znalazłam takie zajebiste pudełko na banany, to byłby idealny prezent od polskich fanów dla Camz 😃 .

Do następnego ! 😜

// HSY

Steamy Kiss |CamrenFF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz