ROZDZIAŁ DEDYKOWANY WiktoriaElbin
* Camila *
Wielkimi krokami zbliżał się początek roku szkolnego. Większość sal zosała odmalowana w szybkim tępie.
I oczywiście w części mieszkalnej nie było już tak mało uczniów.
Mnie i Lauren przydzielony nowy pokój ( już nie ten w piwnicy ), chociaż wcale nie narzekałam.- Ej, Camz - powiedziała po raz któryś Lauren.
- Tak?
- W sumie to nic.
- Serio? Lolo, proszę cię.
- O co mnie prosisz kochanie ?
- Ogar i siedź spokojnie.
- Nie żeby coś, ale to zawsze panna Cabello jest napalona. Rumieni się tryliard razy na dobę i ma chcicę, nie wspomnę już jak często.
- Ej! Wcale nie - zaprzeczyłam.
- Nie ? Jakie nie. Oj kotku...Dobra, może i ona ma rację, ale co ja biedna mam poradzić? Ona jest taka słodka. Ma idealne ciało, przepiękne oczy...
-No więc właśnie, Camz znów to samo... - zaśmiała się dziewczyna.
- Dobra, dobra. Już koniec - spojrzałam się na nią, siedziała na kanapie. Podeszłam i usiadłam na jej kolanach.
- Ja nie wiem jak wytrzymam kilka godzin lekcyjnych nie mogąc zrobić...
- Czego zrobić?
- No wiesz - spojrzałam jej głęboko w oczy, są takie przepiękne. Czy już to mówiłam? Jak tak, to powtarzam - są najpiękniejsze na świecie. Następnie zbliżyłam się do jej ust. Dziewczyna nie czekała długo. Dopadła do nich łącząc je w jedność.
Pocałunek, jak każdy z nią, był wspaniały. Pragnęłam jej co raz bardziej. Czułam, że jej usta pasują do moich. Wszystko było przepełnione ogromną chęcią posiadania tej drugiej osoby. Wiedziałam, że Lauren lubi, gdy ją wręcz terroryzuje swoim pożądaniem. Szczerze? Ja nawet nie robiłam tego specjalnie. To samo z siebie wychodziło. Nie panowałam nad emocjami mając ją w pobliżu. Nasze pocałunki były co raz bardziej namiętne. Lauren przygryzła moją wargę powodując, że z moich ust wydobył się delikatny jęk. Nie minęło kilka sekund, a drzwi do pokoju otworzyły się. Usłyszałam głosy dziewczyn. Tak, one zdecydowanie wiedzą kiedy wejść. Ale wiecie co jest najgorsze? To, że nie umiem oderwać się od tej dziewczyny, a to gdy jakimś cudem udało mi się, było wszystko jasne, że gdyby trwało to chwilę dłużej, zastałyby nas w nieco innej sytuacji.- No pięknie, czy wy robicie cokolwiek innego prócz pożerania siebie nawzajem ? - zapytała się Dinah?
- A wy nie macie innej pory na wbijania do tego pokoju?
- No właśnie, Camz ma rację. A poza tym, jak tam u Norminah ?
- Ja tu narazie widzę śliniące się na swój widok Camren. A ta " pozycja ", w której obecnie się znajdujecie, jest bardzo, emm.... Dwuznaczna - skomentowała Normani.
- Dobra, wygrałaś - faktycznie, Lauren siedziała na łóżku, a ja na jej kolanach. Niby okey, ale jej ręce mocno trzymały mój tyłek, a moje cały czas błądziły pod jej koszulką. O kurde, może faktycznie lekko nie panuję nad tym co robię.
- Dobra, mniejsza z tym jak kto kogo shippuje, ja zamawiam pizzę !
- Cała Ally - zaśmiałyśmy się.Dziewczyny zaczęły prowadzić zaciętą dyskusję na temat pizzy. Temat był bardzo ciężki. Bo w zasadzie pizza z pieczarkami lub pizza z pomidorami to ogromna przepaść, i ciężko im się dogadać, co wybrać.
W tym momencie czułam na sobie palący wzrok Lauren. Cały czas siedziałam na jej kolanach.
- Mam nadzieję, że nie wejdą nam do pokoju, gdy moja mała Camz będzie dochodzić - szepnęła mi do ucha. Ja momentalnie zrobiłam się czerwona. Zdecydowanie nie chciałabym aby to widziały. Przez te dni zdążyłam już je poznać na tyle, aby wiedzieć, że uwielbiają wbijać do pokoju w złych momentach.
- Oj Camz. Zakluczy się drzwi - zaśmiała się dziewczyna.
- W sumie, to chyba najlepszy pomysł.
- Zdecydowanie - dziewczyna dała mi szybkiego buziaka w usta, po czym powiedziała, że czas wybrać pizzę.--
W końcu zamówiłyśmy siedem pudełek z pizzą. Nie wiem jakim cudem to wszystko zjemy, ale mniejsza z tym.
Siedziałyśmy w pokoju jedząc i wygłupiając się. Lauren co chwila obserwowała mnie, mimo to rozmawiała aktualnie z Dinah i Normani.
Ja natomiast siedziałam na podłodze, oparta o brzeg kanapy.
Myślałam o tym wszystkim, co wydarzyło się do tej pory.
W zasadzie od początku jestem blisko z Lauren. Uwielbiam jej dotyk, uwielbiam, gdy składa pocałunki na mym ciele... Nie da się opisać tego, jak bardzo zwariowałam na jej punkcie.- Mila, wiesz, powiem ci, że Lauren nigdy się tak nie zachowywała.
- W jakim znaczeniu?
- Chodzi mi o to, że na prawdę cię kocha, i jesteś jej wszystkim - powiedziała Ally.
- Ale...
- Daj jej też trochę czasu, ona potrzebuje zrozumieć, że jej nie zranisz.
- Masz na myśli, że ktoś kiedyś ją...?
- Sama ci powie w odpowiednim dla niej momencie. Zaufaj jej, ona już dała ci siebie.
- Dobrze. Wiesz, że ją kocham?
- To widać, słychać i czuć - zaśmiała się dziewczyna - ale z drugiej strony to bardzo ważne, ona potrzebuje kogoś takiego jak ty.--
Dobry, witam, witam 😃
Na sam początek przepraszam, przepraszam, przepraszam Was ogromnie za to, że tak długo nie było żadnego rozdziału. Po pierwsze, brakowało czasu, a po drugie weny.
Mam jednak nadzieję, że ten rozdział nie wyszedł fatalnie.
A tak poza tym, dostałam kilka pytań na temat mojego Twittera. Tak, otóż posiadam, moja nazwa: HeeySeeYou .
Zapraszam serdecznie, proszę śmiało pisać, ja nie gryzę 😂 .Do kolejnego,
// HSY
![](https://img.wattpad.com/cover/76948479-288-k347878.jpg)