*Zayn*
Od kilku godzin siedzimy na oddziale intensywnej terapii, gdzie przywieziono moją ukochaną po wypadku. Policja szuka kierowcy auta, który potrącił Camilię. Drań uciekł z miejsca zdarzenia. Jak go tylko dorwę to następnego dnia nie przeżyje. Lekarz poinformował nas o stanie Camilii, który jest ciężki. Musiała przejść operację, która na szczęście się udała. Poinformowałem mamę Camilii, która będzie tu najszybciej za godzinę, jeśli w ogóle uda się jej przyjechać. Poprosiła mnie, żebym zajął się Camilią na wszelki wypadek.
-Juz jestem. Udało mi się przyjechać. Co z nią ? -na korytarz wparowała Olivia.
-Ciężko -mruknąłem. Mogłem jej nie wyciągać do tego parku.. Poszedłbym do niej albo coś. .
-Ej.. będzie dobrze, zobaczysz. Nie obwiniaj się.. -Liam poklepal mnie po ramieniu.
A co jeśli nie ? Stracę ją.. ale trzeba być dobrej myśli. . Będę tu siedział ile będzie trzeba. Tylko żeby ona wyzdrowiała. Naprawdę mi na niej zależy. Może ostatnio nie jest między nami najlepiej. Są drobne spięcia, ale to przejściowe. Damy radę. Na pewno. Musimy.
Pod wieczór wszyscy rozeszli się do domów. Oprócz mnie. Nie mogłem jej zostawić. Chciałem być przy niej. Nie byłem wcześniej, wiec będę kiedy ona mnie potrzebuje.
Wstałem i skierowałem się w stronę drzwi sali Camilii. Popchnąłem je i wszedłem do środka. Widok, który tam zastałem łamał mi serce. Moja miłość leżała a wokół niej plątały się kable od urządzeń, które zapewne przytrzymywaly ja przy życiu. Na jej gładkiej i bladej twarzy widnialo parę siniakow i kilka zadrapan. Przysunąłem krzesło obok łóżka i usiadłem łapiąc jej pokaleczoną i wychudzoną dloń. Złożyłem na niej pocałunek i ponownie spojrzałem na nią. Jej oczy były zamknięte, jak u księżniczki, która czeka na księcia, który wybudzi ją z głębokiego snu. Wokół panowała cisza. W pokoju obok krzątaly się pielęgniarki. A ja słyszałem tylko swój nierownomierny oddech i urządzenia do których podpięta jest Cami.-Proszę. . Obudź się. . Obudź się dla mnie.. -szepnąłem cicho i czekałem aż jej powieki się uchylą i jej piękne, szaroniebieskie oczy spojrzą na mnie, ale to się nie stało. Cmoknąłem ją delikatnie w policzek, który zawsze oblany był rumieńcem, a teraz jest zimny i blady. Straciła swoje kolory.. i blask, który oślepil mnie od pierwszego dnia, kiedy ją ujrzałem. Mam nadzieję, że wyzdrowieje i jej walory wrócą. To jej przewracanie oczami na każdy mój niesmieszny żart. To jak śmiesznie marszczy nos, kiedy coś jej nie pasuje. Kiedy zagryza dolną wargę, kiedy się stresuje albo kiedy jest zdenerwowana. Kiedy tupie nogą jak małe dziecko, kiedy jej coś nie pasuje. Małe gesty,ale właśnie je u niej kocham. Kocham ją całą. Gdyby nie one. .nie byłaby sobą. Nie byłaby tą Camilią, w której się zakochałem. Wiem, że zrobiłem w swoim życiu wiele głupot. .i podjąłem wiele decyzji, których w przyszłości będę żałować ale tego jednego jestem pewien. Kocham ją. . Przewróciła mój świat do góry nogami.
-Przepraszam, ale czas odwiedzin się już skończył. Może pan przyjść jutro z rana -do sali weszła pielęgniarka, która widać była już zmęczona po całym dniu pracy. Ja tylko kiwnąłem głową i ucalowalem Camilię w głowę. Szepcząc ciche kocham cię i obiecując, że jutro wrócę opuściłem jej salę, a następnie szpital i udałem się do domu. Wszedłem do środka i poszedłem do mojego pokoju. Ignorowałem wrzaski kłócących się rodziców, czy też młodszego rodzeństwa. Chciałem się tylko zaszyć w swoim pokoju i z niego nie wychodzić. Walnąłem się na łóżko i zamknąłem oczy. Nawet nie wiem kiedy usnąłem.
*Liam*
Tego dnia w szkole chyba nikomu nie chciało się nic robić. Zresztą, komu się coś chce, kiedy do wakacji dwa tygodnie? Mogliby juz odpuścić te lekcje. Nie dość, że strasznie gorąco to na lekcjach nie chcą wyjść na dwór, tylko się kiszą w tej budzie. Ale jeszcze dwa tygodnie.
-Horan daj gumkę -odezwał się Harry.
-A co ? Nie masz swojej ? Zapas podobno miałeś -zaśmiał się Niall a później oberwalem gumka do ścierania w głowę.
-Ej -rzuciłem gumka w Stylesa
-No co? To nie ja! -rzucił ją do tylu.
- Ostatnia ławka ! Ciszej trochę bo pójdziecie do dyrektora -zganila nas nauczycielka. Tomlinson pokazał jej fucka z uśmiechem a my się zasmialismy.
-Gdzie moja gumka?
-Sprawdź w portfelu -Styles nie mógł już wyrobić ze śmiechu
-To ze ty je tam trzymasz nie oznacza ze wszyscy je tam mamy zboczencu -zaśmiałem się.
-Lou a ty co ? Ciągle tylko w tym telefonie siedzisz. .
- Zostaw moją siorę w spokoju kurde. -powiedziałem z uśmiechem.
-Liam się boi, że mu ją zabierzesz i będzie musiał sam sobie pranie robić -zarechotal Niall
- Dosyć ! Cała czwórka do dyrektora! - krzyknęla nauczycielka a my z uśmiechami na twarzach wyszliśmy z klasy. Zawsze przez tych idiotów mi mi się obrywa.
Więc 14 już za nami ;) Mam nadzieje ze zostawicie po sobie jakiś ślad. Rozdział pisany na telefonie. Tak więc.. do następnego ❤