Poszłam sprawdzić co się tam dzieje.
- Hahaha.. Debilu, oddaj to! - usłyszałam jakiś głos.
Następnie ktoś wybuchł śmiechem. Wyszłam zza rogu,żeby sprawdzić kto tam jest. Na szczęście to dziewczyny i jakieś chłopaki. Czyżby to paczka Liama? Chciałam podejść i się przywitać, gdy nagle zobaczyłam JEGO. Co? On też należy do tej paczki? Po ok. minucie dziewczyny mnie zauważyły. Zaczęły piszczeć i wszystkie w 3 podbiegły w moją stronę.
- Co ty tu robisz kochana? Myślałyśmy nad tym, żeby cię zaprosić na tę naszą "zabawę", ale nie wiedziałyśmy, czy byś się dobrze bawiła i dobrze czuła w towarzystwie ich. - powiedziała łagodnym głosem Vicki i wskazała na grupkę szalejących chłopaków.
- Bynajmniej miałaś ich poznać dopiero w Piątek. - dodała Olivia.
- Nie, nic. Wracam z kółka teatralnego. Usłyszałam was, więc podeszłam. Jeśli wam przeszkadzam, to ja już sobie idę. - odpowiedziałam.
- O nie.. Nigdzie nie pójdziesz. Zaraz znajdę na ciebie sposób. - odezwała się Vicki i podbiegła do Liama.
- Braciszku.. Proszę powiedz Camilii, żeby z nami została. - prosiła błagalnie swojego braciszka.
- Dobra. Camilia! - zaczynał krzyczeć. - Zaraz to ona tu jest ?
- No.. tak
Liam podszedł do mnie, zaczął mnie witać i przytulać.
- Bo mnie udusisz! - pisnęłam, gdy Liam zapewne miał plan mnie udusić.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Widocznie zwróciliśmy uwagę u chłopaków, którzy gestem wołali braciszka Vicki. Po krótkiej rozmowie z chłopakami Liam wraz z nimi podeszli do nas.
- Camilia, to Harry, Niall, Louis i Zayn. - odparł Liam. - Chłopcy to Camilia.
- Miło mi cię poznać. - rzekł chłopak w lokach podając mi rękę. Jestem Harry.
- Mi ciebie też miło poznać. - powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Hej Camilia. Jestem Niall. Pamiętaj, zapraszając mnie na imprezę musi być pełna lodówka, nie nie zapominając, że dla siebie też coś musicie przygotować. - powiedział blondyn z uśmiechem.
Zaczęliśmy się śmiać. Rozglądałam się jeszcze za 2 chłopakami.
- Już jestem. Kevin mi uciekł i musiałem go złapać. A tak wgl to Louis jestem i lubię marchewki. - odrzekł brunet.
- Haha.. Miło mi - odpowiedziałam z uśmiechem.
Po mojej odpowiedzi dziewczyny z chłopakami poszły grać w piłkę. Ciekawe dlaczego Zayn mi się nie przedstawił. Wzruszyłam ramionami i miałam podejść do grupy, gdy ktoś chwycił mnie za ramię.
- Yy.. Cześć to ja.. znaczy jestem Zayn, miło mi cię poznać - powiedział, podając mi białą różyczkę, którą zapewne zerwał z nieogrodzonego ogrodu dyrektorki.
- O Hej.. Jestem Camilia, mi również.. O dziękuję. - odpowiedziałam biorąc od niego różyczkę. - To moje ulubione kwiaty.
- Cieszę się, zapamiętam na przyszłość - powiedział, a ja zalałam się rumieńcem. - To co? Idziemy do nich ? - zapytał z uśmiechem.
- Tak. - również się uśmiechnęłam.
Gdy podeszłam do dziewczyn mulat puścił mi oczko i podszedł do chłopaków.
- No to Camilia... Gdzie ty się tak długo podziewałaś, co? - zapytała zaciekawiona Kate.
Gdy miałam się odezwać, Louis powiedział:
- Okey ludzie.. To na pierwszy, wspólny wieczór zabieram was w moje ulubione miejsce.
Wszyscy odpowiedzieliśmy mu uśmiechem. Zauważyłam, że Vicki strzeliła buraka, gdy Lou się na nią spojrzał. Muszę z nią o tym pogadać.
- A.. Camilia a ty wgl to możesz z nami iść ? - zapytała Vicki.
- Tak, matki tydzień nie ma w domu.
Nie cieszyłam się z tego powodu, mimo, że nie spędzam z nią czasu, wolałabym, żeby była ze mną w te pierwsze ferie w tym mieście. Wyrwałam się z moich myśli i wróciłam do rzeczywistości. Właśnie Louis opowiadał nam o miejscu do którego zmierzamy....
Hej, już 2 rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Zostawcie po sobie jakiś ślad. Rozdział 3 niedługo...