Otworzyłam oczy, które błagały jeszcze o sen i wyłączyłam dzwoniący od paru minut budzik. Wstałam z ciepłego łóżka, po czym skierowałam się do łazienki, by odświeżyć ciało.
Wzięłam szybki prysznic, myjąc od razu włosy i wyszłam z niego, zakładając czarne, obcisłe rurki, które opinają moje krągłości oraz białą koszulę. Na stopy włożyłam czarne obcasy i zabrałam się za makijaż.
Wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki, po czym weszłam do kuchni, wcześniej biorąc swoją torebkę oraz czarną teczkę z dokumentami. Zrobiłam swoją ulubioną kawę z mlekiem i usiadłam przy wyspie kuchennej, wyciągając papiery.
To dzisiaj zacznę swój projekt z kimś. Dalej nie wiem kim.
Parę dni temu dowiedziałam się, że tym projektem będzie mieszkanie, w jakimś wieżowcu. To będzie trudne zadanie i nie mam pojęcia ile nam to zajmie. Ale jeżeli kogoś mi przydzielili to czuję, że to nie będzie łatwe.Puste naczynie wrzuciłam do zlewu i wyszłam z mieszkania.
W pracy znalazłam się 20 minut później. Jak zwykle przywitałam się z sekretarką i poszłam do siebie.
Włączyłam laptopa i zabrałam się do pracy.
*
Moje myśli zostały przerwane przez pukanie do drzwi mojego gabinetu. Uniosłam wzrok z ekranu i zawołałam "proszę".
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale Pani Pierce prosi do swojego biura.-powiedziała Elizabeth.
-Dobrze, zaraz przyjdę.-odpowiedziałam posyłając jej lekki uśmiech, co odwzajemniła i wyszła.
Uprzątnęłam trochę ze swojego biurka i wyszłam z pomieszczenia.
Przeszłam przec cały korytarz, witając się z innymi pracownikami na tym piętrze, aż w końcu dotarłam do swojego celu.
Otworzyłam szklaną powłokę bez pukania i weszłam do środka. Za biurkiem zauważyłam brunetkę.
Po usłyszeniu kroków, uniosła swoje szare oczy na moją osobę a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Chciałaś mnie widzieć.-oznajmiłam siadając na czarnej, skórzanej sofie.
Jenny wstała ze swojego krzesła i usiadła na krawędzi biurka.
-Tak, chciałam ci powiedzieć na temat tego nowego projektu.
-A więc?-uniosłam brwi do góry.
-A więc ten ktoś ma zjawić się tutaj za pół godziny.
-No dobrze, to przyjdę potem.-wstałam z miejsca i skierowałam się do wyjścia.
-Hayden, to przedsięwzięcie jest naprawdę ważne.-usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się powoli i odpowiedziałam.-Jenny, nie martw się. Postaram się najlepiej jak potrafię.-posłałam jej szczery uśmiech i wyszłam.
*
30 minut później weszłam już dzisiaj ponownie do gabinetu szefowej, ze swoją czarną teczką. Trochę się denerwowałam, ponieważ to będzie moja pierwsza współpraca na temat jakiegokolwiek rynku.
-Jeszcze go nie ma?-zdziwiłam się. Powinien być 2 minuty temu.
-Na pewno zaraz będzie.-odpowiedziała szarooka i w tej samej chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają.
-Jestem, przepraszam za spóźnienie, były straszne korki.-słysząc ten głos stanęłam jak wryta. Pamiętam go jak dziś. Męski z lekką chrypką.
To nie może być prawda..-Dzień Dobry, jestem Jenna Pierce.-przedstawiła się moja przyjaciółka a ja dalej stałam do nich tyłem. Bałam się. Bałam się, że moje przeczucia okażą się prawdziwe.
-Harry Styles.-po tych słowach poczułam jak w moich oczach od razu zaczęły zbierać się łzy. To niemożliwe.
-Poznaj swoją współpracowniczkę..-głos Jenny został przerwany przeze mnie. Zebrałam się na odwagę i ze łzami w kącikach oczu, powoli się odwróciłam.
-Hayden Peterson.-powiedziałam pewnym głosem. Czas jakby się zatrzymał a mój wzrok od razu poleciał na mężczyznę przede mną. Ubrany w granatowy garnitur z czarnym krawatem i białą koszulą. Na swoich długich palcach, w których trzymał teczkę widniały szare sygnety. Spojrzałam na jego twarz, która z niedowierzaniem wgapiała się teraz we mnie.
Rysy twarzy zrobiły się bardziej widoczne i męskie, zielone oczy, które wtedy aż zabijały blaskiem, teraz były ponure i bez jakichkolwiek uczuć. Włosy, które jak zwykle się kręciły teraz mierzą o nawet dziesięć centymetrów więcej.Mierzyliśmy się spojrzeniem, nie mogąc uwierzyć w to wszystko. Czułam się jakby ta chwila trwała w nieskończoność.
-W porządku?-zapytała brunetka. Spojrzałam na nią. Wzięłam powoli głęboki wdech i powiedziałam stanowczo, patrząc cały czas w oczy chłopaka.
-Tak.
-Dobrze, to przejdźmy do konkretów.-wskazała na stolik. Ostatnie spojrzenie i odwróciłam wzrok na papiery.
-A więc projekt będzie w centrum miasta. Jest to pensjonat w wieżowcu na 25 piętrze. Mają być dwie sypialnie, kuchnia, dwie łazienki i oczywiście salon.-zaczęła wszystko wskazywać na kartce.-Na zewnątrz ma być jaccuzzi. Możecie sobie to umieścić jak chcecie, to już zależy od was.-spojrzała na nas i ponownie wróciła do kartki.-To już chyba wszystko.
-Ile mamy na to czasu?-zapytałam.
-Najwyżej 3 miesiące.
-Poradzimy sobie.-odezwał się pierwszy raz zielonooki.
-Dobrze, to ja was zostawiam a wy uzgodnijcie sobie wszystko.-uśmiechnęła się w moją stronę Jenny i wyszła.
Zostałam z nim sam na sam. Co mam mu powiedzieć? Przepraszam, ale musiałam? Wcale, że nie. Nie musiałam. Mogłam zostać. Po prostu nie byłam go warta.
Zamrugałam kilka razy i powróciłam do kamiennej twarzy. Podeszłam do biurka po kartki i cały czas czułam na sobie jego wzrok.
-Jutro możemy iść zobaczyć mieszkanie.-oznajmiłam nie patrząc w jego stronę.
-Możemy.-potwierdził kiwając głową i cały czas obserwując moje ruchy, co mnie trochę już wkurzało.
-Mógłbyś się tak nie patrzeć?-zapytałam odwracając się w jego stronę. Wyraz twarzy cały czas miał skupiony, jakby nad czymś myślał.
-Zmieniłaś się.-odparł.
-Wszyscy się zmieniają.-odpowiedziałam i podałam mu jedną z moich wizytówek.-Tutaj masz mój numer.-powiedziałam i wyszłam.
Muszę udawać twardą. Minęło 6 lat. Przecież nie mogę mu się rzucić w ramiona. To jest tylko praca.
*
Weszłam do mieszkania i od razu po moich policzkach poleciały strugi łez. Nie mogłam tego powstrzymać.Poszłam do łazienki i zrzuciałam z siebie wszystkie ubrania, po czym weszłam pod gorącą wodę.
Moje myśli ciągle były przy Harrym, z przed paru lat.
Myślę, że to było coś czego nie da się przeżyć drugi raz. Oddanie się drugiemu człowiekowi i poświęcenie dla siebie tak ogromnej ilości ważnych rzeczy, było w moim życiu czymś przełomowym.
Zrozumiałam, co znaczy kochać i tęsknić do bólu. Pamiętam początki, te nieśmiałe, kiedy obydwoje się baliśmy.
Zdobyliśmy się na odwagę i zaczęłam żyć. W tamtym momencie czułam, że żyję. Wszystkie chwile które przeżyliśmy, były dla mnie budujące. To dzięki niemu stałam się tym, kim jestem. Stoję tu, gdzie mam być. Każda łza i każdy uśmiech jaki przez niego odczuwałam będzie nie do odtworzenia. Wszystko co potrafiło się dziać między nami w jednym momencie krzyki, łzy a za chwilę trzymał mnie w swoich ramionach i delikatnie przesuwał ręką po moim policzku, by wytrzeć łzę. Budziłam się i zasypiałam z myślą o nim. Sięgałam po telefon i cieszyłam się jak głupia, gdy zobaczyłam wiadomość od niego. Cudownie jest kochać. Pomimo zakończonych chwil, każdą będę wspominać jak coś, dzięki czemu zwyczajnie chciało mi się żyć.

CZYTASZ
It's Just A Job || H.S
FanfictionDruga część "Heart of Stone". SKOŃCZONE✅ -Mam wielką ochotę cię pocałować.-szepnęłam patrząc w jego źrenice. Popatrzył na moje wargi a potem znowu w moje oczy. -Więc to zrób.-odszepnął. Jeśli nie przeczytałeś pierwszej części, to zapraszam!