Kolejny dzień, kolejna godzina, kolejna minuta, kolejna sekunda. Cały ten czas spędzony tak samo. Wpatrywanie się bez jakchkolwiek uczuć w okno, za którym powstała poranna mgła. W pomieszczeniu panowała ciemność, która z czasem została lekko oświetlona przez wschód słońca. Wydaję się, że dzień jak każdy. Piękna pogoda i każdy szczęśliwy ze swoją drugą połówką jedzie do rodziców na niedzielny obiad. Szczęście oraz radość pojawiająca się od razu, gdy zawitasz w rodzinnym domu, w którym od samego wejścia będzie pachniało pięknymi wypiekami mamy a ze swoim ojcem zaczniesz rozmawiać na temat samochodu, które w ostatnim czasie postanowił sobie kupić. Niestety ja już mogę o tym zapomnieć. O każdym śniadaniu, uśmiechu, obiedzie, czy głupim telefonie od nich. Ich już nie ma. Odeszli. Na zawsze. Nie zobaczę pięknego uśmiechu mojej rodzicielki, gdy tylko mnie ujrzy. Jej szczęśliwych, cudownych, czekoladowych oczu, które aż promieniały. Nie usłyszę jej melodyjnego głosu. Nie pomoże mi, gdy będę tego potrzebować. Nie rzuci jakiejś matczynej rady, czy wybije mi jakiegoś głupiego pomysłu z głowy. Na samą myśl o tym, że do końca życia jej już nie zobaczę po moim policzku spłynęła jedna, samotna łza. Ta jedna kropla, która wypłynęła z kącika moich oczu jest dla niej. Dla najważniejszej osoby w moim życiu, którą kocham nad życie i nigdy o niej nie zapomnę. Zawsze będę ją wspominać jako najlepszą mamę pod słońcem. Bo nią była.
Wstałam z fotela, odrywając wzrok z pięknego krajobrazu i skierowałam się do łazienki. Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie. Nie mogę się użalać nad sobą do końca życia. Liz by tego nie chciała.
Ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam pod gorący strumień wody. Ciecz rozlała się po moim ciele, nie mając żadnych przeszkód i nie przejmując się niczym. Chciałabym, aby było takie moje życie. Nie przejmując się i iść zawzięcie dalej, przed siebie. By nic nie rzucało mi kłody pod nogi i nie przeszkadzało w dalszym życiu. Ale zawsze musi się coś popsuć.Wyszłam z kabiny i wytarłam się ręcznkiem, po czym ubrałam na siebie spodnie jeansowe z wysokim stanem i zwykłą, czarną bluzkę z długim rękawem. Włosy wysuszyłam i związałam z wysokiego kucyka. Spojrzałam ostatni raz na swoje odbicie i wyszłam z łazienki.
-Harry?-pisnęłam przestraszona widząc go leżącego na moim łóżku z rękami założonymi za głową.
-Ja.-uśmiechnął się lekko.
-Co tu robisz?-zapytałam podchodząc do szafy i zakładając na stopy czarne stopki.
-Martwiłem się.
-Nie potrzebnie.-powiedziałam cicho.
-Nie potrzebnie?-wstał z miejsca, powoli podchodząc w moją stronę.-Nie odzywasz się od tygodnia, nie odbierasz telefonu, nie dajesz jakiegokolwiek znaku życia i ty mówisz nie potrzebne?-podniósł głos a ja wpatrywałam się w jego twarz i jego emocje, które teraz na niej widniały.
-Naprawdę?-szepnęłam oglądając jego oczy.
-Ale co?-zmarszczył brwi, nie wiedząc o co chodzi.
-Martwisz się?-po wypowiedzeniu moich słów jego kąciki ust się lekko uniosły i zrobił parę kroków do przodu, stając zaledwie kilkanaście centymetrów ode mnie. Uniósł powoli swoją dłoń i położył delikatnie na moim policzku. Jego skóra jest taka.. miękka.
-Cholernie.-szepnął zapatrzony w moje tęczówki tak jak ja w jego. To uczucie, że ktoś się jednak mną przejął jest dobre. Przynajmniej wiem, że dla kogoś jeszcze tutaj jestem, że mam po co tu być.
Nim się zorientowałam poczułam jak jego usta wbijają się w moje. Miękkie, zaróżowione i idealnie pasujące do moich, wargi, teraz spoczywają na moich i czekają na jakikolwiek ruch z mojej strony. Tak bardzo ich pragnęłam i tęskniłam. To co działo się tamtej nocy, można powiedzieć, że się nie liczy. Może pamiętam co się stało, ale działaliśmy pod wpływem impulsu. Pod wpływem alkoholu. W końcu poczułam jak Harry zaczął nimi ruszać, co od razu odwzajemniłam. Nagle przyparł mną do ściany, podtrzymując moje ręce nad głową. Pocałunek stał się bardziej zachłanny. Czuć było w nim tęsknote. Tęsknote za nami, za sobą całym. Wyglądało to tak, jakbyśmy chcieli przekazać sobie wszystko, w tym jednym pocałunku.
CZYTASZ
It's Just A Job || H.S
FanfictionDruga część "Heart of Stone". SKOŃCZONE✅ -Mam wielką ochotę cię pocałować.-szepnęłam patrząc w jego źrenice. Popatrzył na moje wargi a potem znowu w moje oczy. -Więc to zrób.-odszepnął. Jeśli nie przeczytałeś pierwszej części, to zapraszam!