jeden

1.6K 233 93
                                    

Luke leciał bardzo szybko, wciągając na siebie swoje ulubione buciki z płatków. Miał zamiar dolecieć na czas i żadna obca siła nie była w stanie go powstrzymać. Jakimś cudem zaspał i ciężko mu było zdążyć do szkoły. Płatki kwiatu zamykały się dokładnie o ósmej trzydzieści i super niezręcznie wchodziło się do klasy, kiedy tylko jedna czwarta kwiatu była otwarta.

Poszedł wczoraj spać później niż zazwyczaj, oglądając powtórki 'Z kamerą u Trzepotków' i wyszło na to, że obejrzał cały sezon, czego teraz naprawdę żałował. Jego włosy i ubrania były jednym wielkim bałaganem i wiedział, że tego dnia będzie okropnie wyglądał w szkole.

Blondyn powoli zaczął zwalniać, zauważając, że coraz bardziej zbliżał się do szkolnego budynku. Znajdował się on na wielkim słoneczniku, co uwielbiał Luke. Żółty był jego ulubionym kolorem i w szkole był nim otoczony. Jeszcze tylko parę uderzeń skrzydełek i będzie na miejscu.

Luke kontynuował lot i był już jakieś dziesięć stóp od celu. Tak blisko. Był tak blisko. Trzepotał skrzydełkami tak szybko, jak tylko był w stanie. Zwykle latał wolniej od większości wróżek, bo urodził się z jednym skrzydełkiem mniejszym od drugiego, co czasem utrudniało mu lot, ale tym razem nie pozwolił sobie zwolnić.

Blondyn musiał zwracać za mało uwagi na otoczenie, bo niedługo potem dobił w coś, po czym on i ten obiekt zaczęli spadać z odległości dwóch stóp na ziemię. Luke upadł na ziemię w jednej wielkiej plątaninie skrzydełek, nóg i pyłku.

Luke jęknął, kiedy poczuł, jakby całe powietrze uciekło mu z płuc. Trawa dookoła niego była wysoka, jako że leżał na ziemi. Poczuł, jak ta druga wróżka się podnosi i nagle wbrew swojej woli znalazł się całkiem na twardym podłożu, nie leżąc już na drugiej osobie.

- Dzięki, owadzimóżdżku, teraz oboje się spóźnimy - powiedział ten głos, na co Luke wewnętrznie przeklął. Ze wszystkich ludzi na ziemi, musiał wpaść na swojego najgorszego wroga.

Wróżki były z natury kochane i Luke lubił wierzyć, że on też taki był, ale Michael Clifford był inny. Michael Clifford sprawiał, że blondyn chciał wyrwać wszystkie włosy z głowy i narządy wewnętrzne zadufanej w sobie wróżki.

- To była twoja wina! Ty wpadłeś na mnie! - wykrzyknął Luke, podnosząc się i otrzepując z kurzu, który teraz pokrywał jego ulubiony, żółty strój.

- Nieprawda! To ty nie patrzyłeś, gdzie leciałeś! Nienawidzę cię, Luke - burknął Michael. Popchnął blondyna i odleciał.

- Mam nadzieję, że wpadniesz na kolczaste pnącza*! - krzyknął chłopak w kierunku wyższego, wredniejszego wróżka.

Luke obserwował, jak niebieskowłosy wróżek odlatywał i starał się powstrzymać łzy. Co zrobił, żeby na to zasłużyć? Chciał tylko dotrzeć do szkoły na czas, a teraz utknął w brudzie i nie był w stanie podlecieć w górę do klasy.

Kolejną niedogodnością związaną z za małym skrzydełkiem było to, że mógł startować tylko z powierzchni, które były do tego przystosowane, więc jak miał zamiar polecieć, jeśli utknął w ziemi? To nie było fair. Musiał albo czekać, aż ktoś zauważy jego nieobecność i pójdzie go poszukać, albo wspiąć się na najbliższą łodygę kwiatu. Luke wiedział, że jego najlepszy przyjaciel, Ashton, od razu zauważy jego brak, ale nie będzie mógł go szukać, będąc jednocześnie na lekcji.

Mały, blondwłosy wróżek westchnął i skierował się do najbliższego kwiatka w zasięgu wzroku. Musiał iść trochę czasu, aż w końcu dotarł i zaczął wspinaczkę, opierając stopy na malutkich kolcach.

Luke pozwolił swoim myślom błądzić, wpinając się po róży i zastanawiając się, czemu jeszcze nie znalazł swojej bratniej duszy. Już prawie każdy w jego klasie ją miał, za wyjątkiem kilku osób. Większość próbowało znaleźć swoją jak najszybciej, ale on nie miał nic przeciwko czekaniu. Był młody i nie spieszyło się mu. Musiał tylko skończyć szkołę, a potem zacznie szukać.

Minęła może godzina, po której Luke w końcu dostał się na liść i w końcu mógł wystartować. Rozważał swoje opcje, mógł polecieć do szkoły spóźniony albo wrócić do domu. Mógł z łatwością wślizgnąć się do łóżka i wtulić się w poduszki. Czekała tam na niego druga połowa sezonu 'Trzepotków', którą chciał skończyć i im więcej chłopak o tym myślał, tym bardziej zachęcająco to brzmiało.

Luke wybrał drugą opcję i niedługo potem wtulał się w swoje łóżko, zasypiając do dźwięków Kryzantemy Trzepotek krzyczącą na swoją siostrę, Klover Trzepotek*. Kryzantema była zła, bo bratnią duszą Klover był chłopak, z którym się kiedyś spotykała, co wywołało u Luke'a sny o swojej drugiej połówce- kim i jaka była ta osoba.

~*~

Hej, kaczuszki!!

Co sądzicie o początkowej relacji Muke'a? Michael to troszkę dupek, ale co tam lmao

Przypisy, bo mogę:
*- te pnącza to jakaś roślina z gry/mitów, są to thornbeasts i są duże, zielone i niebezpieczne, cri
*- Trzepotki to alternatywa dla Kardashianów, a ich imiona to imiona kwiatków, z tym że C zmieniono na K, wiecie o co chodzi, haha

Miłego dzionka i zapraszam na Colours o Lashtonie i Magical o Muke'u hihi

Do następnego x

Silver dust [Muke pl]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz