dwa

1.2K 212 54
                                    

niesprawdzany

Drobny blondyn jęknął, kiedy poczuł na sobie ciężar dwóch ciał. To był naprawdę niegrzeczny sposób na obudzenie go z jego drzemki i był pewny, że potem skarci przez to swoich przyjaciół. Od razu wiedział, że to oni go tak męczyli. Mały wróżek został w ten sposób obudzony zdecydowanie za dużo razy było to mu nieprzyjemnie znajome.

Mógł automatycznie stwierdzić, że Trish leżała po jego lewej, a Ashton był po jego prawej.

Luke powoli wysunął głowę spod swojego ulubionego, liliowego kocyka i zauważył swoich przyjaciół, leżących na nim.

- Hej, Lukey - zagruchała Trish, uśmiechając się szeroko i dźgając chłopaka w czoło, na co ten znowu jęknął i odepchnął jej rękę. Blondyn chciał tylko wrócić do spania, ale brązowowłosa wróżka miała nieugięty wyraz twarzy i wiedział, że tak szybko nie uda mu się zasnąć.

- Złaźcie ze mnie - burknął Luke i poczuł, jak jego przyjaciele wtulają się w jego boki. Zamknął znowu oczy, ale poczuł, jak jakaś duża dłoń klepie jego policzek.

- Nie. Nie było cię w szkole i musisz wyjaśnić nam, dlaczego. Nigdy sam z siebie jej nie opuszczasz - powiedział Ashton, ściągając z chłopaka kocyk tak, żeby nie mógł się już pod nim schować.

Luke westchnął. Nie chciał im zdradzać powodu. Mógł po prostu skłamać i powiedzieć, że chciało mu się spać, ale jego przyjaciele mu nie uwierzą. Wiedział, że Ashton będzie strasznie wkurzony, kiedy dowie się, że Michael w pewnym sensie go skrzywdził. Blondyn nawiązał kontakt wzrokowy ze swoimi przyjaciółmi i wiedział, że nie da rady ich okłamać.

- Zaspałem dzisiaj rano, więc leciałem strasznie szybko, starając się zdążyć do szkoły. Nie było jakoś źle, moje małe skrzydełko dawało sobie radę i nie wiem, jak to się stało, nie wiem, czy to on, czy ja nie zwracałem na nic uwagi, ale razem z Michaelem Cliffordem wylądowałem na ziemi. - Luke wydymał wargę, opowiadając tą historię. - Odleciał, zanim zdążyłem poprosić go o pomoc i utknąłem. Nie chciałem iść do szkoły o dwie godziny spóźniony.

- To takie wredne. Michael wie, że masz słabe skrzydełko. Nabijał się z tego powodu już wiele razy. Nie lubię takich bezczelnych smarkaczy jak on. - Trish zmarszczyła brwi, żałując, że nie było jej tam by pomóc swojemu przyjacielowi.

Luke był po prostu taki malutki i zbyt ufny w stosunku do świata. Myślał, że wszystkie wróżki były miłe i zrobiłyby wszystko dla siebie nawzajem, co się oczywiście nie zdarzało.

- Ale chodzi o to, że to nie była jego wina. Musiał po prostu o tym zapomnieć - powiedział miękko Luke. Mimo tego, że nienawidził Michaela, ciągle starał się go bronić. To była wielka wada Luke'a. Był po prostu zbyt miły.

- Na pewno była. Powinien przynajmniej pomóc ci wzlecieć - powiedział Ashton, zgadzając się z Trish.

- To już przeszłość, jutro będzie lepsze. Wiem to. Żonkile zaczynają kwitnąć i ceremonia będzie wspaniała! - powiedział wesoło Luke. Powoli wyrywał się z otumanienia, za co jego przyjaciele byli wdzięczni.

Zdarzenia takie jak dzisiaj zwykle niszczyły małą wróżkę i zajmowało mu dużo czasu, żeby wrócić do normalności. Wyglądało na to, że spanie i oglądanie jego ulubionego programu telewizyjnego pomagało mu w ciężkich chwilach.

- Zawsze jest ktoś, kto znajduje swoją bratnią duszę na ceremonii żonkili. W zeszłym roku to był ten dzieciak z naszej klasy i ktoś, kto ukończył szkołę dwa lata wcześniej! - powiedział Ashton. Nie znalazł jeszcze swojej drugiej połówki i była to jedyna rzecz, której pragnął w życiu. Cóż, nie do końca, ale bardzo tego wyczekiwał. Był zupełnym przeciwieństwem Luke'a, którego nie mogło to mniej obchodzić.

Luke uśmiechnął się na tą myśl. Pamiętał ten blask, który bił od skrzydełek przyszłych kochanków, kiedy chwycili się za ręce po raz pierwszy. Nie mógł się doczekać poczucia tak dużej miłości.

- Może w tym roku będziesz to ty, Ashton! - powiedział podekscytowany Luke.

- A pyłek poleci - odpowiedział Ashton, przewracając oczami.

~*~

do następnego x

Silver dust [Muke pl]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz