Drugi bal

5.9K 524 56
                                        

Całe szczęście dojechał do domu Jace'a bardzo szybko. Swoim przyjazdem obudził śpiących Maxa i Jace'a, ale ci nie chcieli iść dalej spać, tylko pragnęli usłyszeć co się działo na balu. Więc zaczął im opowiadać ze szczegółami o wielkim pałacu, wielkiej sali balowej, jej freskach i malowidłach ściennych, o gościach i ich różnorodnych strojach, no i w końcu jak po wielu tańcach rozmawiali z Simonem wiele godzin w pięknym ogrodzie.

Przyjaciel i brat udawali zawiedzonych, że nie spotkał księcia, ale tak Alec widział, że tylko tak udają. Byli szczęśliwi, jeśli on taki był. A Simon był po prostu fantastyczny. Cudownie się z nim rozmawiało, tańczyło i całowało... To ostatnie oczywiście najlepsze. Alec naprawdę nie chciał się z nim rozstawać, ale musiał. Jutro, a raczej wieczorem, będzie musiał mu to jakoś wytłumaczyć.

Nie chciał nawet myśleć, co będzie po balach, kiedy będą musieli wrócić do domu...

Leżał w łóżku, gdy wróciły jego przyrodnie i macocha. Rozchichotane panienki było słychać aż u niego, razem z miękkim głosem macochy. Wydawała się niezwykle zadowolona. Pewnie miały wzięcie. Może nawet to książę był na tyle głupi, żeby się do nich zbliżyć. Oby nie.

Kiedy przechodziły obok jego pokoju, macocha załomotała w drzwi.

- Alec, wstawaj i idź zrobić nam po herbacie. Miałyśmy długą podróż do domu. – Powiedziała rozkazująco i szła dalej na górę.

Chłopak zrobił co kazała i zaraz ruszył na górę z herbatką na sen. Sam był mocno zmęczony, więc miał nadzieję, że kobiety nie zamierzają się przed nim przechwalać i szybko pójdzie spać. Otworzył drzwi do dużego pokoju, gdzie kobiety przybrały różne pozy. Katrine leżała w półleżącej pozycji na fotelu, wyglądając jak zadumana księżniczka, zdjęła już wszystkie piórowe dodatki, które leżały obok. Anastazja siedziała z uśmiechem na kanapie, obok matki, która sztywno lecz dumnie siedziała obok.

- Ah, ah! Jaki on był niezwykle interesujący. – Powiedziała starsza z sióstr rozmarzona. – Cały wieczór rozmawialiśmy o strojach innych i jemu w ogóle nie przeszkadzała moja krnąbrna natura. – Pochwaliła się z uśmiechem mamie.

Alec inaczej by nazwał jej naturę, ale nie miał ochoty na dyskusje o paskudnych cechach jej osobowości. I niezbyt go to interesowało.

- No i dobrze. Gdy tańczyłam z moim czułam się nieziemsko. Naprawdę żałuję, że wcześniej nie chodziłyśmy na bale. Tańce... Są cudowne. Ja chcę jeszcze. – Odpowiedziała druga i zachichotały razem.

Z cichą modlitwą Alec ruszył do przodu i postawił tace na stoliku najciszej jak mógł. Nic dziwnego, że dziewczyny były w dobrych humorach, ich partnerzy zapewne byli bogaci, skoro ich matka była zadowolona. Zapewne w myślach już widziały siebie jako hrabianki albo księżne. Może więc powinien po cichu wyjść by mogli pomarzyć o „swoim" balu, na którym oczywiście go nie było.

- Podaj mi herbatę, chłopcze. - Głos macochy był jak grom z jasnego nieba. Siostry od razu usiadły prościej i przebrały niedostępne miny.

Chłopak zrobił jak kazała, oboje starając się siebie nie dotknąć, w czym mają już wprawę.

- A co ty robiłeś, hmm? - Zapytała Katrine ze słodkim uśmieszkiem. - Byłeś na balu?

Macocha zaśmiała się.

- Katrine, nie bądź głuptaskiem, jak i w jakim stroju miałby tam być? Sprzątacza?

Dziewczyny zaśmiały się na żarcik matki. Alec mentalnie przewrócił oczami i postarał się by jego twarz pozostała niewzruszona. Jak zawsze gdy musiał się opanować by się nie odgryźć.

Kopciuszek --Malec AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz