Alec pomagał gospodyni w kuchni, kiedy doszło ich pukanie do drzwi. Kobieta zniknęła na kilka minut, kiedy on dokończył za nią herbatę dla swojej drogiej rodzinki. Był niewyspany, zmęczony. W końcu od kilku dni spał tylko po kilka godzin, a oprócz tego coraz bardziej zjadał go stres. Każda kolejna mijana minuta i godzina prowadziła do końca balów, kiedy będzie musiał zdecydować co zrobić - ze sobą i z Simonem...
Czy jego Macocha kiedykolwiek pozwoli mu odnaleźć siostrę i spokojnie odejść? To było w końcu najważniejsze, do Simona mógł wrócić, gdy w końcu będzie miał ją bezpieczną przy sobie. Ale czy mężczyzna nie uzna go za zbyt wielkiego problemu? W głowie widział już tysiące pesymistycznych scenariuszy i pokręcił głową by je przegnać. Nie, dziś nie będzie się zatracał w beznadziei świata, czas pomyśleć logicznie i wymyślić plan.
Spojrzał w okno i uśmiechnął się lekko. Musiał pogadać z Jacem, on z pewnością pomoże mu rozjaśnić umysł i znaleźć logiczne wyjście z sytuacji. Koniec czekania, czas działać.
Gospodyni weszła do kuchni podekscytowana.
- O mój Boże, och Boże. Nie zgadniesz kochaneczku, kogo tu przywiało. Samą królewnę!
Alec podniósł brew.
- Kogo? Tą królewnę od naszego księcia?
- Oczywiście, że tą, mój drogi, miała na sobie kaptur, ale ona jest taka piękna... Nie da się jej nie rozpoznać. Najpiękniejsza panna w mieście. To dziwne, ze te bale w ogóle zostały wydane, kiedy panienka siedzi tam w pałacu. Książę musi być ślepy, żeby jeszcze się z nią nie ożenić.
- Podobno książę tańczy na balach z mężczyzną. - Powiedział Alec, nie dając poznać, że sam to widział na własne oczy.
- Słyszałam o tym, ale to w końcu bal maskowy, nie wiadomo czy to na pewno on... Nawet jeśli wszyscy tak myślą. Ten chłopak wprost uwielbia wszystkich zaskakiwać.
Ten tylko wzruszył ramionami. W sumie kobieta może mieć rację. Tak czy inaczej, Alec doskonale wiedział jak piękno może być mylące, miał nadzieję, że książę też to wie. Zła królowa to przekleństwo dla królestwa.
Obok pokoju szybko przeszła postać w pelerynie i wyszła z domu. Gospodyni podniosła tace z lunchem i wysłała go z nią na górę. Siostry rozmawiały o czymś cicho, podekscytowane, z pewnością o tym co się przed chwilą w domu zadziało. Lady stała w drzwiach gabinetu z zimną miną i gdy wszedł przeszyła go lodowatym spojrzeniem.
Alec poczuł, że mu gorąco. Czyżby się dowiedziała o jego ucieczkach na bal? Już rzadko była aż tak pełna nienawiści, zwykle starała się ignorować jego obecność.
- Alec, chodź ze mną. - Powiedziała nieznoszącym sprzeciwu głosem i weszła do gabinetu. Poszedł za nią i zamknął drzwi.
Spoglądał na nią podejrzliwie.
- O co chodzi?
- Jak mogłeś słyszeć, dzięki balom, moje córki i ja poznałyśmy wiele wpływowych osób. - Stanęła koło biurka i przyjęła swoją wyniosłą, władczą pozę. - Mam podstawy twierdzić iż zaraz po balach moje córki znajdą mężów, bogatych i wpływowych. A wtedy naszej reputacji nie może skazić ktoś taki jak ty. Kocmołuch.
Zacisnęła usta z niesmakiem. Alec miał ochotę przewrócić oczami.
- Dlatego odsyłam cię do domu mojego... bardzo dobrego przyjaciela, u którego znajduje się twoja siostra.
Alec wyprostował się na te słowa. W końcu... W końcu znajdzie swoją siostrę. Znowu będą rodziną!
- Możesz zatrzymać dom swojego ojca, i tak nie wrócimy do niego. Spakuj się teraz, za kilka godzin przyjedzie po ciebie woźnica i zabierze do niej. Razem z tym drugim. Potem nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy.
![](https://img.wattpad.com/cover/73848074-288-k797142.jpg)
CZYTASZ
Kopciuszek --Malec AU
RomansaBo potrzebujemy dobrej bajki na dobranoc :3 Słynna bajka w Malec'owym wydaniu. Cytat: "Jego życie z bajki zamieniło się w walkę o przetrwanie pozostałej mu rodziny."