Ślub Lorda Lightwooda z księciem Magnusem był wielkim wydarzeniem. W pałacu i poza nim tłoczył się tłum ludzi, chcący zobaczyć parę, którą połączyła "niespodziewana miłość" jak rozpisywały się o niej najróżniejsze gazety. Na wesele zjechały książęta z różnych królestw, najbogatsi ludzi z różnych zakątków świata. Jace był uradowany mogąc brylować w towarzystwie, zdobywać kolejnych zainteresowanych interesem Herondalów. Miał bardzo dobrą reklamę. Garnitur Aleca i Magnusa zostały uszyte z jego najlepszego materiału.
Na noc poślubną i miesiąc miodowy, para młoda pojechała do wyremontowanego domu rodziców Aleca, z dala od wszystkich, by mogli rozkoszować się pierwszymi dniami małżeństwa w spokoju. (Do odnowy domu rękę przyłożyła pani Irene i jej córki, pracując dzień i noc, by odrobić pracą wielki dług jaki zaciągnęła u Aleca, który mimo sprzedania najlepszych sukienek i biżuterii byłej Lady, wciąż zaskakiwał wielkością. Isabelle z wielką sadystyczną radością dbała by żadna z pań się nie leniła.) Po odnowie dom znowu wyglądał przecudownie. Można było poczuć w nim miłość jego byłych mieszkańców.
Magnus odetchnął z ulgą gdy po kilku miesiącach, żadna z czarnych przewidywań się nie spełniła. Po ślubie miłość do Aleca nie tylko się nie zmniejszała, ale rosła. Nie tylko nie był ograniczany, jak się tego obawiał, ale zyskał trzech pomocników w zbrodni (Jace został w pałacu, jego ojciec stwierdził, że syn wspaniale radzi sobie zyskując klientów, gdy on szukał towarów). A Max chodził wszędzie za Królem i zasypywał go gradem pytań o politykę, to była kara boska za wszystkie nudne lekcje jakie Magnus musiał przez niego słuchać w dzieciństwie.
Nie został też od razu królem. I cieszył się z tego. Rozkoszował się wolnością, gdy tylko mógł. Alec za to od razu zaniepokoił się, że nic nie wie o swojej przyszłej roli i zaczął się kształcić w tych wszystkich nudnych rzeczach jak ekonomia, polityka (zachęcając Maxa do zadawania pytań królowi)etykieta i tak dalej. Asmodeusz groził Magnusowi, że to Alec będzie rządzić królestwem, a on będzie "marionetkowym królem" mającym tylko ładnie wyglądać na tronie, co dla księcia wcale nie było groźbą, raczej marzeniem.
I choć mieli trochę problemów (na przykład musieli ratować Jace'a i jego rudowłosą panienkę, którą znalazł w lesie z krasnoludkami przed złą królową z królestwa obok. Zabili jędzę i okazało się, że rudowłosa to zaginiona córka zmarłego władcy tamtego kraju. Dobro znowu pokonało wredną macochę! A Jace już nie mógł się z nich śmiać, gdy rządziła nim dziewczyna niższa od niego o głowę) to przynajmniej nie było nudno.
Choć teraz Magnus zaczynał się o Aleca porządnie bać. I o swoje zdrowie psychiczne.
- Nie musisz nic poprawić w wyglądzie? Albo pokontempluj ciszę, co? - Zapytał poirytowany Raphael, poprawiając marynarkę po raz kolejny. - Twoje nerwowe ruchy zaczynają mnie irytować.
- Ale Raphael! Czekolada i kiszone ogórki?! Kto tak je? I ciągle na mnie wrzeszczy...
- Nie dziwię mu się. - Mruknął mężczyzna, patrząc na niego spode łba.
- Czy on mnie jeszcze kocha? - Zapytał książę dramatycznie, puszczając odzywkę przyjaciela mimo uszu. - Choć w łóżku nadal jest bosko...
Raphael spojrzał na niego z obrzydzeniem na twarzy, wyglądał jakby pragnął zatkać sobie uszy dłońmi i zacząć wrzeszczeć "lalalala!" na całe gardło. Całe szczęście w tym momencie drzwi otworzyły się i wszedł Simon z Clary, którzy się zaprzyjaźnili ku zgrozie Jace'a, szybko szedł w ich stronę. Stanął obok nich i złapał za dłonie Raphaela, który zaraz skinął głową na duchownego.
- Zebraliśmy się tutaj aby połączyć tego oto Raphaela Santiago i tego oto Simona Lewisa węzłem małżeńskim...
Duchowny mówił dalej, a Magnus popatrzył na Aleca. Jak ten niebieskooki anioł mógł jeść wymysły szatana takie jak śledzie w torciku jagodowym! Fuuuj! Nie mniej dziwne było, gdy Magnus musiał schodzić po niego do lochów, bo chodził tam i wąchał wilgotne ściany. Teraz mężczyzna płakał wzruszony w chusteczkę.
Ślub odbywał się w pałacowym ogrodzie, w altance, wśród pięknych zapachów róż. Była zaproszona rodzina i kilku przyjaciół. Gdy go szykowali Alec w kółko wzdychał i mówił, że to o takim ślubie marzył, cichym i prywatnym, patrząc przy tym oskarżycielsko na Magnusa. A potem wrzeszczał na niego, że to jego wina i jadł dziwne rzeczy.
Magnus naprawdę obawiał się, że chłopak tego żałuje. I bolało go to.
Gdy już młoda para się pocałowała, zaczęła się najlepsza część. Balanga! Magnus bał się trochę podchodzić do Aleca, żeby znów na niego nie krzyczał, ale tym razem mężczyzna był w wybornym humorze, uśmiechając się szeroko do każdego. Zamiast bazyliszkowatych spojrzeń i wściekłych krzyków, Alec posyłał mu zamglone szczęściem spojrzenia i urocze uśmiechy. Magnus miał mętlik w głowie.
- Boże, jacy oni uroczy. Ach, ta miłość! - Powiedział niebieskooki radośnie patrząc jak para karmi się nawzajem tortem. Simon właśnie rozpaćkał Raphaelowi bitą śmietanę na policzku i wybuchnął śmiechem. - Są dla siebie stworzeni.
- Prawda? - Wtrąciła Clary, która przydreptała do nich z Jacem. Miała w ręce talerzyk z tortem, małymi kanapeczkami i korki serowe. - Ale byłam głodna! Tak się denerwowałam z Simonem, że nic nie jadłam!
- Spróbuj ten tort z krewetkami. Pychota!
Spojrzała na niego krzywo i się zaśmiała.
- Musi być ciekawy. Ale nie tak jak tort czekoladowy z sardynkami. Zrobię ci, jest prze-boski.
Jace i Magnus wymienili zdezorientowane spojrzenia.
Magnus znalazł Aleca na altance. Było już późno (albo wcześnie) i większość poszła spać. Ślub był bardzo udany, ale książę nie mógł się skupić przez niepewność. Musiał się dowiedzieć co się dzieje z Aleckiem i czemu ludzie posyłają mu takie znaczące spojrzenia...
Podszedł do męża i położył mu rękę na ramieniu. Ten uśmiechnął się do niego delikatnie.
- Alec... Kocham cię.
- Hmmm? Ja ciebie też kocham. Magnusie. - Odpowiedział miękko.
- Nie żałujesz naszego ślubu? Wiem, że nie był w twoim stylu i tak szybko...
Alec zaczął kręcić głową.
- Nie żałuję żadnej sekundy naszego wspólnego życia. Jak mogłeś tak pomyśleć, głuptasie?
- Dziwnie się ostatnio zachowujesz. I na mnie krzyczysz. - Zabrzmiało to bardziej dziecinnie niż sądził, że będzie gdy mówił to w głowie.
Alec zaśmiał się.
- Pamiętasz jak mi opowiedziałeś o swoim najradośniejszym wspomnieniu. O chłopczyku z którym się tu bawiłeś?
- Mhm.
- Twój ojciec powiedział mi ostatnio o pewnym kupcu, który tu przybył ze swoim synem. Mówił, że wzięliście tu ze sobą ślub i płakałeś jak nie wrócił. Tyle, że on wrócił, tylko trochę długo mu to zajęło. - Uśmiechnął się do niego.
Magnus zmarszczył brwi.
- To byłeś ty?
Uśmiech Aleca się powiększył.
- Jak widzisz miałem swój ślub marzeń. Z mężczyzną marzeń.
Książę zachichotał i przytulił do męża.
- Byle tylko nie zjadły nas smoki.
- Wiele lat temu wszystkie ubiliśmy.
Alec pochylił się i pocałował Magnusa. Wszystkie durne zmartwieni odeszły w niepamięć.
- Zawsze będziemy cię kochać. Ja i Magnus Junior.
- Mmmm. - Wymruczał Magnus zadowolony. Nagle spojrzał na męża skonsternowany. - Że kto?!?!
A/N: Hahahahahaha. Tutaj skończę. Dobrego życia, ludzie! Życia jak w bajce :D
![](https://img.wattpad.com/cover/73848074-288-k797142.jpg)
CZYTASZ
Kopciuszek --Malec AU
RomanceBo potrzebujemy dobrej bajki na dobranoc :3 Słynna bajka w Malec'owym wydaniu. Cytat: "Jego życie z bajki zamieniło się w walkę o przetrwanie pozostałej mu rodziny."