Wreszcie zabieram się za recenzje! Jest możliwość, że nie wstawię dziś wszystkich, za co przepraszam!
Zacznijmy od Melodii Metalu.
Odejdę tu od mojego zwyczajowego schematu, bo opowiadanie posiada jedynie prolog i dwa(jednak długie) rozdziały.
Zacznijmy od tego, że osobiście nie przepadam za ff, nie tylko tymi o sosach i jednokierunkowych. Nie przepadam głównie za naruszaniem kanonu, jednak postanowiłam do tego podejść obiektywnie.
Z uniwersum Marvela mam dwóch ulubionych bohaterów, czyli Tony'ego Starka i Wade'a Wilsona, jednak nie powiem, że nie czytało mi się przyjemnie. Masz lekki styl i migiem wszystko skończyłam. Lubię Debbie(jeżeli mogę się do niej tak zwracać). Jej charakterek przypadł mi do gustu i zdecydowanie jest to typ bohaterki, który lubię. Steve i Bucky - o nich mogę powiedzieć, że... Nie są oddani źle. A wręcz dobrze. Jednak w osobowości naszego Kapitana czegoś mi brak, lecz nie jestem w stanie wyjaśnić- czego. Myślę, że ma to związek z filmem, bo tam też mi czegoś brakło. Bucky - za niego brawa, rodzi się może nitka sympatii.
Jednak jak na dziewicze ff o naszych kochanych bohaterach, to wyszło bardzo dobrze. Być może skłonisz mnie do zapałania sympatią do Kapitana i Zimowego Żołnierza?
Fabuła jeszcze się rozkręca, więc nie mogę o niej za dużo napisać, jednak jestem zaciekawiona i będę śledzić jej losy. Jednak opowiadanie jest ciekawe i zostaję przy nim!
Pozdrawiam. Kiri ;3