szesnaście

525 23 20
                                    

ponyaf: minął kolejny tydzień a Ty się nie odezwałaś

ponyaf: łamie mi się serce, bo wiesz zależy mi na tobie mimo, że Cię prawie nie znam

ponyaf: bardzo lubię z tobą pisać, czuję się normalnie jak zwykły chłopak, a nie jak osoba publiczna, która musi uważać na każdym kroku

ponyaf: proszę bardzo mi zależy żeby utrzymywać z tobą dalej kontakt, naprawdę

queen_of_queeens: Maggie leży w szpitalu w śpiączce, adres xxxxxxxxxxxxxxxx /przyjaciółka Mag

Chłopak po otrzymaniu wiadomości zerwał się ze swojego łóżka. On jak i reszta zespołu mieli przerwę po skończonej trasie.
Był bardzo zaniepokojony i zarazem zestresowany. Przez 5 minut walczył z tym żeby włożyć kluczyk do stacyjki auta.
Ashton bał się, że dziewczyna po wybudzeniu, jeśli w ogóle się obudzi, nie będzie go pamiętać. Miał w głowie same złe scenariusze.

Za około 20 minutach był już w szpitalu. Pielęgniarka dyżurna podała mu numer sali, w której znajduje się dziewczyna dopiero po tym jak Ashton skłamał, że jest jej chłopakiem.
Dwudziestolatek biegł do sali mu wskazanej. Po drodze zahaczył, przypadkowo oczywiście, parę osób przez co spotkał się z paroma wyzwiskami. Nie obchodziły go one. W końcu trafił do sali 219. Zobaczył leżąca na łóżku drobną dziewczynę z wymalowanym na twarzy spokojem. Tak ją sobie wyobrażał. Nad jedną brwią miała widoczne szwy. Dolna warge miała rozciętą, a na jednym z jej policzków były czerwone otarcia. Maggie była przypięta do dużej ilości maszyn, które pikały jej nad głową. Przybliżył się do niej. Dopiero teraz zauważył, że na białej pieżynie leży jej ręka pokryta gipsem. Usiadł na krześle przy jej łóżku. Bardzo delikatnie złapał jej lewą dłoń. Kciukiem przejechał po jej knykciach. Jedna samotna łza spłynęła po jego policzku.

______________________
Niedługo kończymy to fanfiction.

Keep our love how long we can // a.iOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz