Rozdział 11

29 3 1
                                    

Gosia

Tkwiliśmy nad ziemią dobrą godzinę, lecz dla mnie była to najbardziej romantyczna godzina, w ciągu tych wakacji. W końcu udało mi się z Lukiem.

Gdy wypuścili nas z London Eye, poszliśmy z Hemmo do domu. Wróciliśmy nad ranem, lecz żadne z nas nie miało zamiaru iść spać. Całą noc przesiedzieliśmy gadają u mnie (no i może trochę jeszcze przy tym się całując). Jakoś strasznie szybko przyszła godzina, kiedy wstali inni.

Wyszliśmy razem z pokoju i poszliśmy coś zjeść.

-Uuuuuu - zaczął Mike, lubiłam tego gościa. Był szalony, ale był też najlepszym przyjacielem.

-No co Mikey, tolerujesz już 2 pary pod jednym dachem, to trzecia, chyba dużej różnicy Ci nie zrobi? - zadałam retoryczne pytanie puszczając mu oczko. On na to tylko westchnął i poszedł do lodówki w poszukiwaniu czegoś na śniadanie.

-Wiecie co.. - Mike podrapał się po karku - bo, za bardzo nie ma nic do jedzenia, chyba, że macie ochotę na mleko z ketchupem.

- Spoko, my pójdziemy coś kupić. - Rzekłam i ciągnąć Luke'a za rękę praktycznie wybiegłam z mieszkania.

Wyszliśmy z domu i idąc za rączkę udaliśmy się do pobliskiego sklepu. Kupiliśmy bułki, jajka, bekon i jeszcze kilka rzeczy.

Pani kasjerka dobrze wiedziała, kim jest Luke. Cały czas się dziwnie na niego patrzyła, a na koniec poprosiła o autograf dla córki. Nie wiem czemu, ale strasznie rozśmieszyła mnie ta sytuacja, więc jak najszybciej opuściłam sklep i dałam upust emocjom.

Po przygotowaniu i zjedzeniu jajecznicy, wszyszcy się spakowaliśmy i pojechaliśmy na lotnisko, z kąd mieliśmy lecieć do Paryża. Odprawa trwała dość szybko. Po załatwieniu wszystkich formalności siedzieliśmy w samolocie. Ja obok Luke'a, Klaudia z Calumem, a Wera z Ash'em. Tylko Mike siedział sam, ale zauważyłam że złapał "wspólny język" z brunetką siedząca obok niego.

***

Po godzine lotu byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z samolotu i zadzwoniliśmy po taksówkę. Mike i ta dziewczyna, chyba się polubili, bo wymienili się numerami telefonów.

Pół godziny później byliśmy już w hotelu. Był dużo lepszy niż ten w Londynie, gdyż ten miał aż 4 gwiazdki. W Paryżu mieliśmy zostać tydzień. I znów inaczej niż w Angli, każdy dostał swój własny oddzielny pokój. Po rozpakowaniu się poszliśmy na obiad. Był on przepyszny. Ja jadłam kaczkę w sosie z puree ziemniaczanym i szparagami. Na deser każdy z nas dostał po kawałku czekoladowego ciasta. Po powrocie do pokoju odsłonił am wielkie żaluzje, za ktorymi była ściana ze szkła (taka duża szyba 😱) przez którą idealnie było widać wieeżę Eiffla. Stałam tam wpatrując się w niesamowity widok i po chwili przyszedł Luke i przytulił mnie od tyłu.

- podoba Ci się - szepnął mi do ucha, na co ja pomachałam twierdząc o głową.

-wieczorem wygląda to jeszcze piękniej. - powiedział na koniec, a ja nadal nie mogłam uwierzyć w to co widzę.

************************************
Taki rozdział na szybko, mam nadzieję że się podoba
(komentarze i gwiazdki miło widziane 😉😉😘)

(NOT)Just Friends/l.h. 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz