Obawiałem się, że następny dzień będzie taki sam, ale gdy przygotowywałem śniadanie dla Claudii, usłyszałem kroki na korytarzu. Zobaczyłem Nialla idącego do drzwi, już ubranego, na co zmarszczyłem brwi.
- A ty gdzie? - spytałem zmniejszając gaz i idąc za nim. Zerknął na mnie i sięgnął po kurtkę - Niall - złapałem go za nadgarstek.
- Jadę to wszystko skończyć - powiedział cicho - Jadę do szefa, pogadam z nim.
- Zawiozę cię - złapałem swoją bluzę, ale Niall potrząsnął głową.
- Muszę sam.
- On cię zmusił do prostytucji, nie puszczę cię samego do niego.
- Ugh, dobrze. Podasz mi czapkę? Jest zimno na zewnątrz.
Zdziwiony jego prośbą, wykonałem ją wyciągając dłoń do szafki wiszącej nad naszymi głowami i to był moment, jak Niall zapinał kajdanki na moim nadgarstku, a potem na rączce od szafki. Otworzyłem szeroko oczy szarpiąc ręką.
- Niall! - pisnąłem, a on stanął na palcach całując mnie krótko w usta.
- Przepraszam - powiedział patrząc mi w oczy - Wrócę niedługo, obiecuję!
- Nie waż się..! Niall odepnij mnie w tej-
Urwałem, bo nie zważając na mnie wyszedł. Stałem wpatrując się w zamknięte drzwi i zastanawiałem się, gdzie są kluczyki od kajdanek. Musiał je wziąć z komody, stojącej naprzeciwko mnie. Spojrzałem na szuflady i wyciągałem w ich kierunku ręce, które okazały się za krótkie.
- Kurwa - sapnąłem pod nosem wyciągając bardziej dłoń. Jęknąłem żałośnie - Claudia! Claaaudiaa!
Siedmiolatka wyszła ze swojego pokoju przecierając oczy.
- Hej kwiatuszku - przywitałem ją - Przepraszam, że cię budzę, ale czy możesz sięgnąć do szuflady i wyjąć kluczyki od kajdanek?
Sapnęła i powoli, jakby niechętnie ruszyła do szafki. Wysunęła szufladę i zerknęła na mnie przez ramię.
- Tu nie ma żadnych kluczyków - powiedziała ziewając.
- Jak to nie ma?! - szarpnąłem ręką i syknąłem z bólu, gdy metal wbił mi się w skórę.
- Uhm, nie ma.
Zabrał je. Cholerny Horan.
- Nie masz zapasowych kluczyków? - spytała zatrzaskując szufladę. Potrząsnąłem głową. Zapasowe trzymałem w biurku na komendzie. Gratulacje Zayn.
CZYTASZ
Line of Fire | Ziall ✔
FanfictionPatrząc mi w oczy, oblizał ostentacyjnie wargi i zaśmiał się cicho. Wtedy już wiedziałem, że będą z nim same kłopoty.