Gdy dotarłem na komendę, zobaczyłem w korytarzu tą samą dziewczynę z wczoraj. Fryzura ta sama, tylko jakby trochę bardziej rozczochrana, ubrania również wczorajsze. Siedziała na podłodze z kolanami przyciśniętymi do klatki piersiowej.
- Czeka na tego drugiego - odezwała się Catherine stając z nienacka obok mnie.
- Spałaś w ogóle? - spytałem spoglądając na nią.
- Zdrzemnęłam się w gabinecie Caplana - wzruszyła ramionami - Upiekło się tej dwójce - powiedziała. Otworzyłem szeroko oczy. Jak mogło im się upiec posiadanie narkotyków?
- Czemu mam wrażenie, że wcześniej słyszałem nazwisko któregoś z tej dwójki?
Cath podała mi dwie teczki. Pierwsza należała do dziewczyny, druga do chłopaka.
- Horan - przeczytałem - Tak, to jego kojarzę..
- Znęcał się nad rodziną - jak na zawołanie z pomieszczenia wyszedł wytatuowany chłopak. Spojrzał na blondynkę i kucnął mówiąc coś do niej - Matka uciekła. Po wciąż niewyjaśnionej śmierci ojca, Niall - kiwnęła głową na różowowłosego chłopaka - Trafił pod opiekę ciotki, wciąż był niepełnoletni.
- A teraz?
- Ma dwadzieścia lat i jak widzisz bawi się w narkotyki - Catherine westchnęła cicho i wzięła ode mnie teczki. Patrzyłem na Nialla. Wyprostował się i pomógł przyjaciółce wstać. Gdy szli do wyjścia, jego wzrok padł na mnie. Uśmiechnął się tylko i zaraz wyszedł - Ale mniejsza. Znaleziono ciało w pobliżu klubu. Mamy się tym zająć.
- My? Od tego jest raczej kryminalistyka - zmarszczyłem brwi.
- Owszem, gdyby nie to, że to są prawdopodobnie porachunki gangów - mruknęła - Mamy się zapoznać ze sprawą, a potem zgłosić do Caplana.
- Muszę zadzwonić do opiekunki - wymamrotałem i wyjąłem komórkę.
Zerknąłem na zegarek i zdałem sobie sprawę, że Cindy pewnie jest teraz w szkole. Wystukałem więc szybko SMS z pytaniem i jednocześnie prośbą, by i dziś odebrała Claudię ze szkoły i zajęła się nią. Jestem beznadziejnym opiekunem, widuję się z małą wyłącznie rano.
Usiadłem na krześle i zacząłem kartkować akta dotyczące sekcji zwłok. Mężczyzna w młodym wieku, strzał w tył głowy i ucięty palec wskazujący. Zginął około godziny drugiej w nocy.
- Malik jedziesz do klubu razem z Hodgson - usłyszałem kilka godzin później swojego przełożonego. Westchnąłem cicho i wziąłem moją partnerkę. Wsunąłem odznakę do tylnej kieszeni spodni i wsiedliśmy do auta z Catherine.
- Po co my tam? - mruknęła pod nosem Cath - Gdybyśmy chociaż wiedzieli czy to gangi czy mafia.. Gdybyśmy cokolwiek wiedzieli - westchnęła spoglądając przez okno.
Zaczęło się ściemniać, a ja jechałem przez Londyn, by zatrzymać prywatny samochód pod klubem mieszczącym się za miastem.
Wysiadłem razem z Catherine, która przebierała się po drodze na tylnym siedzeniu i teraz była w czarnej obcisłej sukience i szpilkach. Ja zostałem w koszuli i jeansach.
Podeszliśmy do ochroniarza, zapłaciliśmy oboje po dwadzieścia funtów za wejście. Więc na wstępie zarabiają.
- Ty idź do barmanów, ja popytam gości - powiedziałem do Cath. Pokiwała głową i ruszyła w odpowiednim kierunku. Rozejrzałem się po wielkim pomieszczeniu pełnym ludzi. Starałem się odnaleźć wzrokiem tych, którzy wyglądali na stałych bywalców, a nie na chwilowych gości. Nagle mój wzrok padł na jedną osobę, a mianowicie chłopaka z dobrze znanymi mi różowymi włosami.
CZYTASZ
Line of Fire | Ziall ✔
FanficPatrząc mi w oczy, oblizał ostentacyjnie wargi i zaśmiał się cicho. Wtedy już wiedziałem, że będą z nim same kłopoty.