*Toby*

64 6 1
                                    

Wróciłem do domu. W sumie wsiało mi to czy poszła czy nie. Najwyżej coś ją zje. Hehe... Tak jestem wiecznym optymistą .

-Hej pokrako gdzie masz swoją koleżaneczkę?- zapytał Masky szczerząc swoją głupią mordę. Tak w domu ten imbecyl nie nosił swojej charakterystycznej maski i wszyscy byliśmy skazania na oglądanie jego krzywej mordy. Co do relacji w naszej małej rodzince. To, że się wyzywamy nie znaczy, że od razu chcemy się pozabijać (no może czasami jak któryś z nas ma za przeproszeniem męski okres i o wszystko się czepia jak  laska z okresem).

- Poszła do "domu"- tu palcami zrobiłem cudzysłów- bo nie chciała patrzeć na twoją mordę.

- Tak jasne. A teraz powiedz o co chodzi?- no co za debil...

- Slender jej nie chciał. Uważa, że jest naszym wrogiem no więc sobie poszła. - powiedziałem wzruszając ramionami. 

- Wydawała się spoko. Ale Operator wie kto jest na tak a kto na nie. A teraz przepraszam mam coś do załatwienia.- wyminął mnie i wyszedł. Czaicie tak po prostu se wyszedł. Tak kurwa w połowie rozmowy. Postanowiłem go olać. Mam ciekawsze rzecz do roboty na przykład zadbać o moje toporki -=^.^= Wbiłem z buta do mojego pokoiku w którym miałem biurko z komputerem, szafę, gablotkę i łóżko, na środku zaś leżał dywan. Może i mieszkamy na odludziu i dom nie jest nowy ale w środku urządzony porządnie. O obcych martwić się nie musimy bo najwyżej zginą a i tak nikt mądry się tu nie zapuszcza.

-Ej Toby! Gofry na stole!- zawołała mała Saly może mała i słodka ale wredna bestia.

- Biegnę!- I tak jak powiedziałem ruszyłem biegiem do jadalni. Mało co nie wywaliłem się na schodach. hahahha. - Hey Saly! Hey Saly!Hey Saly!Hey Saly!Hey Saly!Hey Saly!Hey Saly!Hey Saly!

- Zamknij się i jedz bo wbije ci ten nóż który trzymam między żebra!- no i o tym mówiłem, urocza ale zabić potrafi.  Saly nie jest z nami długo, doszła do nas najpóźniej, najpierw był Masky i Hoodie, potem ja i na koniec Saly. W między czasie był z nami Jeff ale się zbuntował i został wykopany. Z tego rozpamiętywania wyrwał mnie głos   Hoodiego.

- Ej wiem jak ci pomóc- w czym on do cholery chce mi pomagać?

- W czym chcesz mi pomóc?

- W relacjach z zegarookiej.- że niby Clock? Fajna ksywa dla niej.- Z tego co wiem masz jej numer... to napisz do niej.

- Wszystko ok... tylko po cholerę?

-Może po to by wiedzieć czy dotarła do "domu" i czy świr jej jeszcze czegoś nie zrobił?- on w sumie dobrze gada.

-Czy ty się nie przejmujesz nią bardziej niż ja? Chcesz to sam do niej pisz. Ja mam ją gdzieś. 

-Spoko. Daj mi tylko jej numer. Bo ja się martwię o naszego gościa. 

- Ok masz. 503 xxx xxx (od autora. nie napisze wam numeru nie bd ryzykować że on do kogoś należy).






Twój czas się kończy!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz