*Toby*

175 9 6
                                    

Wróciłem zmęczony do domu w którym zastałem JEGO... Skurwiela z uśmiechem od ucha do ucha. 

- Hej Jeff- stanąłem za psychopatą.

- Yyyy... Toby... Hej... Kopę lat stary druhu. Wiesz pogadał bym, zjadł gofra, ale muszę już iść.... Tak więc... Siema!- rzucił wybiegając z pomieszczenia. HaHaHa Ciekawe jaka drama mnie ominęła. Założę się o gofra że Masky wie co tu się zadziało. 

-Hey Masky. Hey Masky. Hey Masky. Hey Masky. Hey Masky. Hey Masky. Hey Masky. Hey Masky. Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.Hey Masky.- jak ja uwielbiam to robić ^^

- Kurwa! Czego do jasnej cholery chcesz łysy chuju!- 1:0 dla mnie.     

- Czego szukał tutaj nasz przyjaciel?- zapytałem siadając na biurku "brata".

-Jeff?  Pewnie szukał przyjaciół.- zaśmiał się. 

- Dokładniej proszę.- serio ciekawie się zapowiada.

- Pytał najpierw o Slendera ale go nie ma więc kazałem mu spierdalać. Nie mam pewności czy już wyszedł.- zakończył Masky i wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia.

- Tak wyszedł.- powiedziałem wychodząc z pokoju. Skierowałem się w stronę kuchni z myślą zrobienia sobie gofra, ale moją wędrówkę przerwała wibracja w kieszeni. 

503 xxx xxx: Doszły mnie słuchy, że poszukujecie nie jakiego Jeffa. Wiem gdzie się ukrywa. Jeśli chcesz więcej informacji przyjdź nad spróchniałe drzewo koło jeziorka równo o 17:55. Nie spóźnij się.

Skoro jest 17 to mam jeszcze 55 minut, czyli 10 na zjedzenie gofra, 5 na posprzątanie po sobie i 40 minut na spokojne dotarcie na miejsce spotkania. 10+5+40=55 powinienem zdążyć. ( tak wiem ta hard matma).



Twój czas się kończy!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz