Zapukałam do okrągłych, zielonych drzwi. Wyglądały solidnie, więc gospodarz musiał być wymagający. Z głębi słyszałam jakieś krzyki i śmiechy. Po chwili otworzył mi w miarę wkurzony hobbit. Postanowiłam jednak zachować dobre maniery i się przywitać.
-Alir, do usług - dygnęłam.
-Bilbo Baggins. Ale myślę, że to pomyłka.
-To wszystko odwołane?
-Co? Nic nie jest odwołane, ale...
-Całe szczęście! - odetchnęłam z ulgą. Kiedy weszłam do środka, od razu ktoś mnie zawołał.
-Alir, chodź pomóż!
-Kili, Fili! Jak dobrze was znowu widzieć! Gdzieśże mi uciekliście?
Przecież mieliśmy się trzymać razem!
-Eeee tam! Myśleliśmy, że nas dogonisz! Nie chcieliśmy cię budzić, tak uroczo spałaś.
Trzepnęłam czarnowłosego po głowie. Po chwili zauważyłam jeszcze jedną znaną mi twarz.
-Panie Dwalin - dygnęłam.
-Witaj Alir!
-Balinie, jak dobrze cię znów widzieć! - krzyknęłam, kiedy odwróciłam wzrok.
-Ciebie również, drogie dziewczę!
-Ej, Alir! Właśnie przygotowujemy kolację! Przyłączysz się?
-Z przyjemnością! Jestem głodna jak ork!
Ze śmiechem pobiegłam po talerze. Po kilku minutach rozległo się dzwonienie do drzwi. Pan Baggins się chyba wściekł, ponieważ zaczął coś wykrzykiwać, że ma nas dosyć. Nie zwróciłam na to większej uwagi. Po chwili w domku była nas cała gromadka, razem z Gandalfem. Hałasu było co niemiara, ponieważ każdy mówił do każdego. Co chwila ktoś mi podawał talerz z jedzeniem, a ja kładłam to na stole. Kiedy wszyscy usiedliśmy do stołu, rozpoczęła się uczta. Każdy łapał ile wlezie, a ja zajadałam się warzywami z kurczakiem. Jak można tego nie uwielbiać? Po jedzeniu posprzątaliśmy przy śpiewaniu piosenki. Kiedy Bilbo zobaczył pozmywane naczynia, bardzo się zdziwił. Trwało to w najlepsze, kiedy nagle usłyszałam ciężkie pukanie do drzwi. Zapadła cisza. Tak, wreszcie przybył Thorin Dębowa Tarcza. Wytłumaczył, że zgubił się po trzykroć i gdyby nie znak, nigdy nie odnalazłby odpowiednich drzwi. Bilbo zaprzeczył, że nie ma żadnego znaku na drzwiach, ale Gandalf powiedział, że sam go uczynił. To wyjaśniło wszystko. W końcu zasiedliśmy wspólnie przy stole. Thorin wyjaśnił plan podróży, a potem głos zabrał Gandalf. Z kieszeni swojego szarego płaszcza wyjął srebrny klucz i dał go Thorinowi. Ten nie mógł uwierzyć w co widzi. Okazało się, że Thrain dał go na przechowanie czarodziejowi.
-Skoro jest klucz, to muszą być drzwi.
Odwróciłam głowę w kierunku Filiego. Serio? Po prostu niemożliwe! (ten sarkazm)
-No właśnie. Na swojej mapie powinieneś coś mieć, Thorinie - powiedziałam z oczywistością w głosie. Po tych słowach krasnolud wyjął mapę, na której wskazał zaznaczone miejsce ukrytego wejścia. Szczególnie nie słuchałam go, ponieważ zapatrzyłam się w małe okno. A bardziej na gwiazdy za nim. Miały one w sobie jakąś specjalną moc, ponieważ przyciągały mnie jak krasnoludów do złota. Ich blask, nieznany kształt i tajemnicza historia. Ich czyste światło. Takie jasne, chłodne, ale zarazem radosne. Nie wiem czemu tak na mnie działały. Po dłuższej chwili usłyszałam jakieś kłótnie. Miałam ich dosyć! Niepostrzeżenie wymknęłam się do ogrodu i usiadłam na ławeczce przed norą. Niebo roziskrzyło się miliardami gwiazd. Dziwnie odbijały się na moich prawie białych włosach. Moje błękitne jak niebo oczy uniosłam w ich kierunku. Dawały mi radość, odetchnienie. Gwiazdy, nie oczy. Rozchyliłam jasnoróżowe, szerokie usta i odetchnęłam głęboko. Chyba czas wracać do kompani. Weszłam do nory, a kiedy wychyliłam się do salonu, tamten widok zatrzymał mnie w przedsionku. Wszędzie siedziały lub stały krasnoludy i śpiewały, a raczej mruczały, smutną piosenkę o Samotnej Górze. Na szczęście powoli się już kończyła. Bilbo zasnął na swoim łóżku, więc mogliśmy się trochę pobawić. Ktoś wyciągnął flet i zaczął grać skoczną, wesołą melodię. Kili podbiegł do mnie i zaprowadził do samego środka zabawy. Tańczyliśmy przez chwilę razem, ale później tylko krzyknął zachęcająco i wszyscy wokoło się rozstąpili. Wiedziałam, że czekają na mój popis. To już widział każdy krasnolud z Błękitnych Gór. W rytm melodii stepowałam żwawo, a później zaczęłam się kręcić. Podczas wiru tej zabawy nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam w objęciach Kiliego...
Siema! Pierwszy rozdział za mną! Jak wam się podoba? To tyle ode mnie! Nara!
CZYTASZ
My "The Hobbit"
FanfictionA jeśli zamiast 13 krasnoludów byłoby 14? Jeszcze jeden dołączyłby do nich, a dokładniej jedna? Alir to krasnoludzka dziewczyna z elficką krwią, która razem z Thorinem Dębową Tarczą wyruszyła, aby odzyskać Erebor. Nie wiedziała, że może to być walka...